sobota, 6 maja 2017

Od Felhő

Zeszłam powoli z terenów sąsiedniej watahy. Krew ciekła po mojej sierści, zostawiając czerwony ślad na świeżej trawie.
   Ignorując ból, skierowałam się ku swojej jaskini. Jednak jak to bywa, gdy przemykałam między drzewami, natknęłam się na jednego z nowych et-  Racsa.
— Alfo, co się stało? — zaatakował mnie pytaniami niemal od razu.
Warknęłam ostrzegawczo; zbliżył się za bardzo, a mój humor na to nie pozwalał.
— Nie twój interes. — oblizałam rankę z boku pyska.
— Mogę ci pomóc?
— Sama sobie poradzę. Też jestem medykiem. — mruknęłam.
— Pozwól sobie pomóc! — zagrodził mi drogę.
Głęboko westchnęłam. Nie ufałam mu. Był całkowicie nowy; o ile się orientuję, jego rodziny w watasze nigdy nie było...
— Niech ci będzie. — wywróciłam oczami.

< Racs? C: >
Tak jak już wspominałam chyba wszędzie; nawala mi licznik słów. Więc nie bić.