poniedziałek, 29 maja 2017

Od Noir CD. Bustera

Drogę do domu pokonałam podśpiewując sobie pod nosem. Już w jaskini zaparzyłam sobie herbatkę i przystąpiłam do mieszania farb, by stworzyć idealny kolor do namalowania chmur na jednym z moich niewielu obrazów. Po półgodzinie dodawania kolejnych barw uzyskałam kolor stalowoszary o błękitnawym odcieniu. Zakręciłam słoiczek z utworzoną barwą i posprzątałam przybory. Potem dopiłam herbatkę i zwinęłam się w kącie na barwnych poduszkach. Sen przyszedł nawet zbyt szybko.
~~~
Otworzyłam oczy, ze snu wybudził mnie grzmot. Jakaś wielka, ciemna postać, rzucała cień na wnętrze mojej jaskini. Wstałam cicho i cofnęłam się. Do groty wszedł niewielki w porównaniu z cieniem czarno-błękitny wilk. Nie wydawało mi się, żebym go kiedykolwiek spotkała, a jednak było w nim coś znajomego... Nagle basior przeistoczył się w Bustera, który zbliżył się do mnie. Następnie znów pojawił się przede mną ten czarno-błękitny wilk. Pchnął mnie na ścianę, poczułam ból...
~~~
Nie na poduszkach, a na ziemi. Bolała mnie nieco łapa, ale doszłam do wniosku, że to na sto procent nie jest nic poważnego. Wyjrzałam na zewnątrz, gdzie lało jak z cebra. Gdyby znaleźć jakiś suchy kąt, pogoda byłaby idealna do napisania jakiegoś wiersza albo piosenki. Czując nagły napływ weny, chwyciłam gitarę i wybiegłam z jaskini.
~~~
Usiadłam sobie pod drzewem, którego korona chroniłam od deszczu mnie i moją gitarę, i zaczęłam grać przypadkowe piosenki, które wpadły mi do głowy. Chciałam się troszkę rozegrać. Po kilkunastu minutach przeszłam do improwizacji, tonacja zmieniła się z durowej w molową. Gra całkowicie mnie pochłonęła, toteż nawet nie zwracałam uwagi na to, co mówią mi zmysły. Zorientowałam się, że ktoś do mnie podszedł dopiero wtedy, gdy się przywitał.
- Cześć, Noir.
- Buster? - upewniłam się, spoglądając w stronę, z której dobiegł głos. Basior wyszedł spod osłony roślin i cienia.
- Widzę, że nie tylko ja nie mogę spać - stwierdził z uśmiechem.
- Miałam koszmar i spadłam z poduszki - odpowiedziałam, odwzajemniając gest.
- Z... poduszki? - upewnił się basior, a ja kiwnęłam głową.
- Wiem, że to dziwnie brzmi, ale... to prawda. A ciebie co tu sprowadza?
<Buster?>

Od Sagema CD Mizu

Dostrzegając jak wilczyca wchodzi na taflę wody, kazałem gwiazdą wrócić na swoje miejsce. Pod przykryciem nocy wpatrywałem się w jej rozmaite ruchy. Każdy, choćby najmniejszy ruch wykonywała z dużą uwagą w sposób wręcz majestatyczny. Wodna tafla, która ją otaczała wydawała się być całkowicie poddana wilczycy. Porozumiewały się bez żadnym gestów. Na końcu przy grzbiecie wadery pojawiła się para wodnych skrzydeł... 
Gdy tylko na chwilę przymknąłem oczy, w jednej chwili Mizu pojawiła się obok mnie. Jakim cudem wyczułą moją obecność? - przemknęło mi przez myśl.
- Jak długo tu jesteś? - warknęła mordując mnie wzrokiem.
- Od... - spojrzałem na księżyc. - Kilkunastu minut? - uśmiechnąłem się delikatnie, widząc jak gwiazdy zaczynają wirować na niebie.
Wilczyca wyraźnie rozzłoszczona, wyglądała jakby miała mi zaraz wskoczyć do gardła. Mimo to, wciąż na mym pyszczku pozostał pogodny wyraz twarzy.
- Nie stresuj się! Mało widziałem, bo byłem skupiony na obserwacji nieba - przeniosłem wzrok z powrotem na gwiazdy, które błyszczały na nocnym niebie. - Spójrz... - wyszeptałem wykonując jeden, mały gest łapą.
W jednym momencie gwiazdy zaczęły tworzyć rozmaite obrazy na niebie. Układały się w taki sposób, jaki tylko moja dusza zapragnęła. Z początku złączyły się, tworząc coś podobnego do księżyca. Skupione w jednym miejscu, stworzyły ogromną, białą plamę na niebie. Położyłem się na grzbiecie, wciąż jedną z łap nakreślając w powietrzu kolejne wzory. Mogłem tak robić godzinami, a szczególnie w towarzystwie tej wilczycy. W jakiś sposób nasycała ona moją moc swoją obecnością... 
<Mizu? :3>