środa, 21 czerwca 2017

OD Mizu CD Sagem

Spojrzałam na niego zirytowana i zmieniłam się w ducha, wychodząc z jaskiń. Ledwo się utrzymałam w tej formie. Zamknęłam oczy, a gdy byłam na powierzchni, kulałam mocniej niż wcześniej. Byłam strasznie zmęczona, nic nie mogłam myśleć
- I co Mizu? Zadowolona?!
- Patrzcie, zaraz się poryczy!
- I gdzie twój braciszek, co? Sama nic nie zrobisz.
Czułam jak cienie mnie otaczają. Zmuszały mnie, bym uwolniła demona ciemności. Szłam wciąż przed siebie, słysząc szepty. Nie mogłam nic, ale to nic zrobić. Byłam... Sama...
Od zawsze byłam. Tarkin zginął. A ja nie mam nikogo. Otacza mnie śmierć. Jak te cienie, co chodząc obok mnie.
- Zostawiłaś go...
- Boisz się.
- Słaba jesteś.
- Nic nie umiesz zrobić dobrze.
Czułam jak zaczynają mnie ciąć po ciele. Ścisnęłam oczy, idąc dalej przed siebie. Nigdzie nie było wody. Widziałam przed sobą czarne smugi, widok był nie wyraźny. Wiedziałam, że cienie zasłaniają mi widok. Ich szepty kierowały się w prost do moich uszu. Zaczęłam się kiwac na boki. Byłam co raz słabsza...
Moment... Ja od zawsze byłam słaba.

Upadłam na ziemie z cichym piskiem. Czułam jak biegają wokół mnie co raz szybciej.

Jestem słaba...

                                     Naiwna...

         Bez serca...

                                                            ...Martwa.

Cienie zaczęły na mnie syczeć. Czekałam tylko na egzekucje. 
- Mizu? - usłyszałam czyiś głos. Moje futro robiło się szare. Poddałam się...
- Bez duszy... - szepnęłam, otwierając oczy. Wpatrywały się we mnie czerwone ślepia. Po chwili otworzył pysk, odsłaniając kły. Wtedy zaślepiło mnie światło. Demony uciekły, a mi rozmazywało się przed oczami.
- Mizu! MIZU! Nie można Cię zostawić na chwilę?! - podniósł - Mizu, mów coś! 
- Sagem... - gdy przybliżył do mnie pysk, mogłam ujrzeć jego wyrazy. - Dziękuję... 
- Mizu nie masz prawa mi tu od-- - w tym momencie straciłam przytomność. Leżałam w czarnej pustce, słysząc tylko jedno zdanie... Największy sekret, którego nigdy nie wyjawię. Tajemnica, którą muszę zabrać do grobu.


Te amo, pero nadie puede saber acerca de este


******

Obudziłam się na skrzydle szpitalnym. Miałam nastawioną łapę i opatrzone rany. Skręciłam głową.
- Zawsze takie rzeczy odstawiasz? - Sagem podszedł do mnie - nigdy więcej tego nie rób, wariatko.
- To moje drugie imię - lekko przymknęłam oczy. Ten spojrzał mi w oczy.
- Mówiłaś coś przez sen... Te amo... coś tam. Ciężko było mi zrozumieć, bo mamrotałaś. - spojrzałam na niego i wzięłam głęboki wdech.
- Najwyraźniej nie istotne... - skuliłam ogon przy łapie.
- Lekarze mówili, że miałaś szczęście, że dało się tą łapę odratować.
- Sagem, mówiłam coś jeszcze przez sen??

<Sagem? Dam ci podpowiedź. To jest napisane po języku, w którym odbywała się główna akcja w filmie "Assasin's Creed", kiedy on wchodzi do tego swojego przodka, powodzenia! :)>

Od Sagema CD Mizu

- Ty sobie wyjdziesz pod postacią ducha, a ja coś wykombinuję - mruknąłem wyraźnie niezadowolony postawą wilczycy.
Po raz drugi ratuje jej życie, a ona nawet nie wydusi z siebie najchłodniejszego "dziękuję". Rozumiem, że nie każdy posiada charakter, który pozwala mu na wyrażanie wdzięczności. Jej zachowanie zupełnie przestało mi się podobać...
- Nie utrzymasz tej cholernej bariery - stwierdziła, zdrową łapą przejeżdżając po łunie stworzonej przeze mnie. - Nie do czasu, aż wezwę pomoc.
- Lepiej już sobie idź, bo przecież ty wiesz lepiej - warknąłem, delikatnie mrużąc oczy. - Najwyżej zginę ze świadomością, że wreszcie uwolnię się od tego cholernego świata - odwróciłem się do niej tyłem, czekając aż opuści barierę poprzez zamianę w ducha.
Przysiadłem na ziemi, wlepiając swój wzrok w przednie łapy. Miałem tego naprawdę powyżej ogona, czy zginę, czy nie. Cztery lata, to w końcu nie najgorszy czas na umieranie. Nie było już jej - czułem to. Moja naiwność ponownie zaczyna niszczyć mi życie. Zrezygnowany podniosłem się i machnięciem łapy zniwelowałem tarczę. Spore kawałki ziemi bezustannie sypały się z nieba. Podczas spokojnego przechodzenia w stronę dalszych tuneli jaskini, co chwilę uaktywniałem swą tarczę do ochrony przed glebą. Pierwsze co zrobię, gdy dojdę do cywilizacji - wypiję herbatę - powiedziałem do siebie w myślach. Wciąż czułem delikatne wstrząsy, za każdym razem gdy dotykałem łapą ziemi. Mój trucht zamienił się w bieg, gdy wyczułem coraz silniejsze turbulencje. Niemalże w ostatniej sekundzie dostrzegłem jasne światełko w tunelu. Rzuciłem się w jego stronę na tyle szybko, ile zostało mi jeszcze sił w łapach. Wyskoczyłem na zewnątrz, przez co mimowolnie przeturlałem się kilka metrów dalej. Odetchnąłem cicho. Byłem bezpieczny. Księżyc... Nareszcie.
- Witaj Milady - uśmiechnąłem się delikatnie, czując jak otacza mnie swym światłem.
<Mizu?>