środa, 21 czerwca 2017

Od Sagema CD Mizu

- Ty sobie wyjdziesz pod postacią ducha, a ja coś wykombinuję - mruknąłem wyraźnie niezadowolony postawą wilczycy.
Po raz drugi ratuje jej życie, a ona nawet nie wydusi z siebie najchłodniejszego "dziękuję". Rozumiem, że nie każdy posiada charakter, który pozwala mu na wyrażanie wdzięczności. Jej zachowanie zupełnie przestało mi się podobać...
- Nie utrzymasz tej cholernej bariery - stwierdziła, zdrową łapą przejeżdżając po łunie stworzonej przeze mnie. - Nie do czasu, aż wezwę pomoc.
- Lepiej już sobie idź, bo przecież ty wiesz lepiej - warknąłem, delikatnie mrużąc oczy. - Najwyżej zginę ze świadomością, że wreszcie uwolnię się od tego cholernego świata - odwróciłem się do niej tyłem, czekając aż opuści barierę poprzez zamianę w ducha.
Przysiadłem na ziemi, wlepiając swój wzrok w przednie łapy. Miałem tego naprawdę powyżej ogona, czy zginę, czy nie. Cztery lata, to w końcu nie najgorszy czas na umieranie. Nie było już jej - czułem to. Moja naiwność ponownie zaczyna niszczyć mi życie. Zrezygnowany podniosłem się i machnięciem łapy zniwelowałem tarczę. Spore kawałki ziemi bezustannie sypały się z nieba. Podczas spokojnego przechodzenia w stronę dalszych tuneli jaskini, co chwilę uaktywniałem swą tarczę do ochrony przed glebą. Pierwsze co zrobię, gdy dojdę do cywilizacji - wypiję herbatę - powiedziałem do siebie w myślach. Wciąż czułem delikatne wstrząsy, za każdym razem gdy dotykałem łapą ziemi. Mój trucht zamienił się w bieg, gdy wyczułem coraz silniejsze turbulencje. Niemalże w ostatniej sekundzie dostrzegłem jasne światełko w tunelu. Rzuciłem się w jego stronę na tyle szybko, ile zostało mi jeszcze sił w łapach. Wyskoczyłem na zewnątrz, przez co mimowolnie przeturlałem się kilka metrów dalej. Odetchnąłem cicho. Byłem bezpieczny. Księżyc... Nareszcie.
- Witaj Milady - uśmiechnąłem się delikatnie, czując jak otacza mnie swym światłem.
<Mizu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz