- Zgoda - warknęłam cicho po chwili namysłu. Przy naszym ostatnim spotkaniu z Bajamonte zapomniałam zwrócić uwagę na słowa nad jego głową, więc należało odrobić zaległości. Dodatkowo, gdybym odpowiednio i przekonująco zagrała, mogłabym użyć mojej mocy czytania w sercach. No i kolejnym argumentem za było to, że już wcześniej udawałam przed naszym "kolegą" kogoś głupszego i milszego dla wszystkich od prawdziwej mnie.
- Naprawdę? Nie myślałem, że się zgodzisz - odpowiedział Buster. Na jego pysku wciąż widniał uśmiech.
- Kiedyś się zemszczę - mruknęłam i odwróciłam się na pięcie. Ruszyłam zdecydowanym krokiem w stronę mojej jaskini. Buster, chyba nieco zaskoczony moim zachowaniem, pobiegł za mną.
- Nie zaczniesz od razu? - zapytał.
- Oj Buster, Buster - westchnęłam, wznosząc oczy ku niebu. - Będę udawać typową ślicznotkę, czy jak to się nazywa. Muszę pokazać, że mi zależy.
~~~
Półtorej godziny później spotkałam się z Busterem przed moją jaskinią. Grzywkę miałam uczesaną, założyłam różową czapkę poprzetykaną srebrną nitką, z broszką w kształcie motyla. Przez grzbiet przewiesiłam zamiast gitary niewielką skórzaną torbę, w której schowałam ukochaną zieloną czapkę. Zbyt dużo razem przeszłyśmy, bym mogła ją zostawić na tak ważną akcję.
- I jak? - zapytałam. - Myślisz, że to wystarczy?
<Buster?>