sobota, 3 czerwca 2017

Od Noir CD. Bustera

Nie odpowiedziałam, tylko szybko przewiesiłam gitarę przez grzbiet. Buster uznał to za znak zgody i popędził przed siebie, co jakiś czas oglądając się za siebie. Pobiegłam jego śladem, mijając ciemne pnie drzew. Nagle światło rozbłysło i niemal tuż obok nas rozległ się głośmy grzmot. Spojrzałam w bok i w tej samej chwili potknęłam się o korzeń. Wylądowałam na twardej ziemi, obijając się boleśnie, ale na szczęście nie niszcząc gitary. Buster, który właśnie się odwrócił, zrobił zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i podbiegł do mnie. Pomógł mi wstać. Otrząsnęłam się i w tej samej chwili w drzewo tuż obok nas uderzył piorun. Rozległ się trzask i drzewo zaczęło się przechylać...
Nagle zawisło w powietrzu pod kątem około sześćdziesięciu stopni.
- Co się dzieje? - zapytałam.
- Telekineza - mruknął Buster. - Chodź szybko.
Nie zamierzałam się z nim sprzeczać. Pobiegliśmy przez las. Po chwili usłyszałam gdzieś za nami łupnięcie o ziemię drzewa...
~~~
Po pewnym czasie dobiegliśmy do rzeki. Burza nadal szalała, deszcz ciągle padał, a woda w korycie zdążyła już się podnieść i zmącić.
- Chyba się zgubiliśmy - stwierdził Buster.
- Nie kojarzę tego miejsca - stwierdziłam. - Co teraz zrobimy?
<Buster? Bracus Wenus xd>

Od Felhő Cd. Rina

Basior wydawał się być spokojny, jednak dla mego sprawnego oka było łatwe dostrzeżenie niepokoju w jego oczach.
Przekrzywiłam głowę i otworzyłam pysk, by go zapytać, jednak po chwili go zamknęłam. I tak kilkakrotnie.
W końcu, zrezygnowana, skrzyżowałam przednie łapy i oparłam na nich pysk.
Przymknęłam oczy, jednak niemal od razu zobaczyłam jego pysk. Mocno ugryzłam się w język, by nie zacząć wrzeszczeć czego chce.
Poczułam metaliczny smak własnej krwi.
Moje powieki się przymknęły. Ciemność jest wspaniała. Spokojna, jednolita... Cicha...
Słyszałam jakieś niewyraźne słowa wypowiedziane pod nosem przez wilka, jednak nawet nie próbowałam ich zrozumieć. Jedynie, co dosłyszałam, że mruczy coś o demonie.
W myślach wzruszyłam ramionami.


< Rin? C: Krótkie wyszło :c >

Od Rina Cd. Felhő

Westchnąłem cicho i popchnąłem delikatnie waderę na miejsce, na którym przed chwilą leżała. Jako jedyny miałem pojęcie czym są te płomyki, a dla jej dobra będzie, jeśli nie będzie do nich podchodzić.
- Siedź lepiej na tyłku... - Mruknąłem pod nosem i podszedłem do płomieni piekielnych.
Te płomyki to był znak, że był tu demon niższej klasy niż ja, gdyż były czerwone... Tylko ja i szatan mamy niebieskie płomienie, a inne byty piekielne to już co innego.
- I ty niby wiesz co to jest? - Usłyszałem za sobą prychnięcie.
- A żebyś wiedziała... - Wywróciłem oczami.
Zbliżyłem się do unoszących się "światełek" i wsadziłem w nie łapę.
- Gdybyś  do nich podeszła do pochłonęły by cię żywcem.... - Stwierdziłem chłodno, a po chwili języczki ognia wniknęły we mnie.
On... On... Tu był... 
Odwróciłem się w stronę wilczycy i podszedłem do niej spokojnie, po czym bez słowa położyłem się przy niej. Dlaczego ten demon był tutaj...?


 Felhő?

Od Sagema CD Mizu

- Czarną magię? - uniosłem pytająco brwi. - Demony, te sprawy? - zadałem dwa, krótkie pytania.
- Tak, ruszajmy - zadecydowała, ruszając przed siebie.
Nie miałem wyboru. Przysięgałem bronić tą watahę za moich przodków, a właśnie przyszła na to pora...
***
Pod rozłożystym dębem zostało zorganizowane specjalne zebranie. Czekaliśmy tylko na alfę, która dyskutowała z jakimś basiorem. Po chwili stanęła na jednym z korzeni drzewa, zapewne po to, żeby było ją lepiej słychać.
- Nasi najlepsi łowcy, podczas dzisiejszego polowania, wyczuli charakterystyczny zapach czarnej magi - powiedziała dosyć donośnym tonem, spoglądając po wszystkich. - Chciałam was prosić przez kilka najbliższych dni, o uważanie na wszelakie nowe wilki oraz pomoc, w odnalezieniu źródła tej mocy. Wilka, który znajdzie przyczynę, czeka nagroda - dodała na sam koniec, zapewne na zachęcenie do pomocy w poszukiwaniach.
Zapewne z gardła śnieżnobiałej wilczycy wydobyło się jeszcze kilkanaście informacyjnych zdań, lecz na jej nie szczęście - przestałem słuchać. Przyglądanie się wiewiórce skaczącej po drzewie, było zdecydowanie bardziej ekscytujące od wkuwania wiedzy. Śledziłem wzrokiem futrzaka, który chował do dziupli kolejne zapasy żywności...
- Sagem, chodź - znajoma wilczyca szturchnęła mnie w bok.
- No już, już - oderwałem ślepia od stworzenia.
Ponownie szedłem za waderą, jak posłuszny piesek. Znowu gdzieś mnie prowadziła przez kilkanaście dobrych minut, do czasu... Z jakiegoś powodu gwałtownie się zatrzymała. 
- O co chodzi? - zapytałem z lekka znużonym głosem.
<Mizu? :3>