- Tak, ruszajmy - zadecydowała, ruszając przed siebie.
Nie miałem wyboru. Przysięgałem bronić tą watahę za moich przodków, a właśnie przyszła na to pora...
***
Pod rozłożystym dębem zostało zorganizowane specjalne zebranie. Czekaliśmy tylko na alfę, która dyskutowała z jakimś basiorem. Po chwili stanęła na jednym z korzeni drzewa, zapewne po to, żeby było ją lepiej słychać.
- Nasi najlepsi łowcy, podczas dzisiejszego polowania, wyczuli charakterystyczny zapach czarnej magi - powiedziała dosyć donośnym tonem, spoglądając po wszystkich. - Chciałam was prosić przez kilka najbliższych dni, o uważanie na wszelakie nowe wilki oraz pomoc, w odnalezieniu źródła tej mocy. Wilka, który znajdzie przyczynę, czeka nagroda - dodała na sam koniec, zapewne na zachęcenie do pomocy w poszukiwaniach.
Zapewne z gardła śnieżnobiałej wilczycy wydobyło się jeszcze kilkanaście informacyjnych zdań, lecz na jej nie szczęście - przestałem słuchać. Przyglądanie się wiewiórce skaczącej po drzewie, było zdecydowanie bardziej ekscytujące od wkuwania wiedzy. Śledziłem wzrokiem futrzaka, który chował do dziupli kolejne zapasy żywności...
- Sagem, chodź - znajoma wilczyca szturchnęła mnie w bok.
- No już, już - oderwałem ślepia od stworzenia.
Ponownie szedłem za waderą, jak posłuszny piesek. Znowu gdzieś mnie prowadziła przez kilkanaście dobrych minut, do czasu... Z jakiegoś powodu gwałtownie się zatrzymała.
- O co chodzi? - zapytałem z lekka znużonym głosem.
<Mizu? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz