Westchnąłem cicho i popchnąłem delikatnie waderę na miejsce, na którym przed chwilą leżała. Jako jedyny miałem pojęcie czym są te płomyki, a dla jej dobra będzie, jeśli nie będzie do nich podchodzić.
- Siedź lepiej na tyłku... - Mruknąłem pod nosem i podszedłem do płomieni piekielnych.
Te płomyki to był znak, że był tu demon niższej klasy niż ja, gdyż były czerwone... Tylko ja i szatan mamy niebieskie płomienie, a inne byty piekielne to już co innego.
- I ty niby wiesz co to jest? - Usłyszałem za sobą prychnięcie.
- A żebyś wiedziała... - Wywróciłem oczami.
Zbliżyłem się do unoszących się "światełek" i wsadziłem w nie łapę.
- Gdybyś do nich podeszła do pochłonęły by cię żywcem.... - Stwierdziłem chłodno, a po chwili języczki ognia wniknęły we mnie.
On... On... Tu był...
Odwróciłem się w stronę wilczycy i podszedłem do niej spokojnie, po czym bez słowa położyłem się przy niej. Dlaczego ten demon był tutaj...?
Felhő?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz