- Omal cię nie zabiłem, a ty jeszcze idziesz ze mną? - zapytałem, dostrzegając jak podbiega do mnie.
- Poprawka, to ON prawie mnie zabił. I tak, idę z tobą. A przynajmniej mam taki zamiar - powiedziała z cieniem uśmiechu na pyszczku.
Westchnąłem cicho. Byłem przekonany, że demon po tym jak go pokonała, będzie chciał jeszcze bardziej zapanować nade mną, a przy okazji ją zamordować. Po raz pierwszy w swoich życiu, tak strasznie się bałem.
- Czyli... Ruszamy w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu po watasze? - zadałem pytanie, mówiąc o wiele pewniejszym tonem niż poprzednio.
- Na to wygląda - przytaknęła głową.
- Przed siebie! - krzyknąłem, delikatnie wzdychając.
***
Im dłużej szliśmy, tym bardziej wydawało mi się, że jesteśmy coraz dalej od watahy. Poprzednio można było wyczuć choćby najmniejszą nutkę naszych terenów, lecz teraz... Krótko mówiąc - pustka. Na dodatek niebo ponownie spowiły ciemne chmury. Wprost fenomenalnie - powtarzałem sobie co chwilę w myślach, patrząc jak słońce coraz bardziej zanika. Zdecydowanie w ostatnim tygodniu była za ładna pogoda. Natury nie mogę zmienić.
- Jesteś głodna? - zadałem szybkie pytanie w stronę towarzyszki.
- Nie na tyle, aby zarządzać postój - odpowiedziała, delikatnym ruchem głowy poprawiając czarną grzywkę.
- Za chwilę będzie padać i cała zwierzyna się spłoszy... Nie mam zamiaru jeść gruzu i piasku w jakiejś norze - zażartowałem. Oboje się zaśmialiśmy.
Nawet nie minęła godzina, a my najedzeni szliśmy dalej. Zwierząt, w których gustowaliśmy było tutaj co niemiara, więc tym bardziej mieliśmy ułatwione zadanie. Rozmowy nie posiadające żadnego sensu, co chwile były wznawiane na rozmaite tematy. W jednej chwili toczyliśmy pogawędkę na temat muzyki, a po chwili schodziliśmy na tematy dotyczące zjawisk paranormalnych. Wszystkiemu towarzyszyła miła atmosfera, którą niestety co chwilę zakłócały grzmoty z góry.
- Chyba nie powinniśmy nazywać się wilkami - stwierdziłem w pewnym momencie.
- Huh? Niby dlaczego? - wilczyca lekko się skrzywiła, słysząc zadane przeze mnie pytanie.
- Nie potrafimy odnaleźć swoich własnych domów, a co gorsza - możliwe, że wciąż idziemy w złą stronę - wyjaśniłem swoje zdanie, delikatnie się uśmiechając. - W końcu... - zatrzymałem się na chwilę.
- Też to czuję - powiedziała, jakby czytała mi w myślach.
- Czy to może być ktoś z naszej watahy? - zapytałem ciszej.
- Nie mam pewności... - oznajmiła prawie nie słyszalnie, delikatnie schylając się bliżej ziemi.
Zrobiłem to samo... Obcy osobnik nigdy nie wróżył czegoś dobrego...
<Noir? Bezwenowo c: >
- Jesteś głodna? - zadałem szybkie pytanie w stronę towarzyszki.
- Nie na tyle, aby zarządzać postój - odpowiedziała, delikatnym ruchem głowy poprawiając czarną grzywkę.
- Za chwilę będzie padać i cała zwierzyna się spłoszy... Nie mam zamiaru jeść gruzu i piasku w jakiejś norze - zażartowałem. Oboje się zaśmialiśmy.
Nawet nie minęła godzina, a my najedzeni szliśmy dalej. Zwierząt, w których gustowaliśmy było tutaj co niemiara, więc tym bardziej mieliśmy ułatwione zadanie. Rozmowy nie posiadające żadnego sensu, co chwile były wznawiane na rozmaite tematy. W jednej chwili toczyliśmy pogawędkę na temat muzyki, a po chwili schodziliśmy na tematy dotyczące zjawisk paranormalnych. Wszystkiemu towarzyszyła miła atmosfera, którą niestety co chwilę zakłócały grzmoty z góry.
- Chyba nie powinniśmy nazywać się wilkami - stwierdziłem w pewnym momencie.
- Huh? Niby dlaczego? - wilczyca lekko się skrzywiła, słysząc zadane przeze mnie pytanie.
- Nie potrafimy odnaleźć swoich własnych domów, a co gorsza - możliwe, że wciąż idziemy w złą stronę - wyjaśniłem swoje zdanie, delikatnie się uśmiechając. - W końcu... - zatrzymałem się na chwilę.
- Też to czuję - powiedziała, jakby czytała mi w myślach.
- Czy to może być ktoś z naszej watahy? - zapytałem ciszej.
- Nie mam pewności... - oznajmiła prawie nie słyszalnie, delikatnie schylając się bliżej ziemi.
Zrobiłem to samo... Obcy osobnik nigdy nie wróżył czegoś dobrego...
<Noir? Bezwenowo c: >