Związałem demona, a tak dokładniej demona w ciele wilczycy i usiadłem sobie na jego brzuchu. Odebrałem także naszyjnik, który założyłem na szyję.
- Masz jaja, żeby ze mną zadzierać... - mruknąłem pod nosem, obserwując spod przymrużonych oczów, demona.
- A czemu niby miałbym się bać, takiego kogoś, jak ty? - prychnął i poruszył się niespokojnie.
Wyjąłem nagle miecz z pochwy, który od razu stanął w niebieskich płomieniach, tak samo jak moje całe ciało.
- Może dlatego, że jestem synem samego Szatana i następcą piekła! - ryknąłem, nachylając się nad ciałem wadery, choć tak naprawdę dobrze wiedziałem, że nad jej ciałem ma kontrolę Akura i nie dopuszcza jej nawet do głosu. - W każdej chwili mogę pochłonąć twoją egzystencję... - oblizałem się, chowając powoli miecz, jednak płomienie ani na moment nie zniknęły.
- To czemu jeszcze tego nie zrobiłeś?
- Bo zastanawiam się czy dać szansę... - mruknąłem znudzony gadaniem z nim. - Ale chyba nie ma to sensu...
< Felhő? :3 >