- K*rwa Sagem... Nie pie*dol - mruknąłem sam do siebie, wciąż wpatrzony w ziemie.
Po wilczycy nie było ani śladu. Westchnąłem głośno, odwracając się w stronę, gdzie mniej więcej znajdowała się moja jaskinia. Bez namysłu ruszyłem w tamtą stronę z lekko spuszczoną głową.
- Zawsze zrobisz coś źle... - warknąłem, wlepiając wzrok w kolorowe wisiorki na szyi.
***Kilka godzin, dni, może tygodni później...***
Przymknąłem oczy, trzymając w łapie kubek z gorącą cieczą. Herbata... Jak ja ją uwielbiam. Rozgrzewająca, szczególnie podczas takiego wieczoru jak ten. Znowu padał deszcz... Właśnie dzisiaj naszła mnie jakaś dziwna wena, która sama nasuwała mi różne słowa na język...
CZEGO WCIĄŻ MI BRAK?
CO TAK PIĘKNE JEST?
W GŁĘBI SERCA CZUJĘ, ŻE
WŁAŚNIE TEGO CHCĘ...
CZEGO WCIĄŻ MI BRAK?
PRZECIEŻ GWIAZDY MAM!
OBCE WILKI MÓWIĄ, ŻE TAK ZAZDROSZCZĄ MI...
CZEGO WCIĄŻ MI BRAK?
CO TAK CENNE JEST?
ŻE TA NIENAZWANA MYŚL
WIDZĘ JĄ WE ŚNIE...
CZEGO WCIĄŻ MI BRAK?
CZEMU CHCE TO MIEĆ?
NIE ZROZUMIE NIGDY MNIE,
TEN KTO NIE JEST SAM...
Zabierzcie mi laptopa, zanim napiszę coś więcej ;-;
Znajomy zapach wyczułem w okolicy. Była gdzieś tu... Kilka metrów ode mnie... Odłożyłem filiżankę na talerzyk, po czym ruszyłem za charakterystyczną wonią.
<Mizu? XD I ten "wierszyk">