wtorek, 30 maja 2017

Od Bustera CD Noir

- Jeśli mam być szczery... Też miałem zły sen - przysiadłem na ziemi na przeciw wilczycy. - Chyba panuje jakaś zaraza - zaśmiałem się cicho.
- W świecie magicznych stworzeń, wszystko jest możliwe - delikatny uśmiech wciąż był widoczny na jej pyszczku.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby nagle zza krzaków nagle wyskoczył jakiś lamorożec - odparłem, wciąż będąc w idealnym nastroju do żartów. - I nagle pojawiłaby się ogromna tęcza, która nie ma końca - z lekka zacząłem się dusić ze śmiechu.
- Z tego co mogę zauważyć, jesteś typowym optymistą - ujęła mą osobowość w jednym, krótkim zdaniu. 
- Zgadza się - przytaknąłem jednoznacznie głową. - Nawet w ciemności potrafię dostrzec światełko nadziei... - powiedziałem ciszej, spoglądając w górę na zachmurzone niebo.
Zdecydowanie - nie była to dobra pogoda na spacerki, czy przebywanie na świeżym powietrzu. W sumie, to dla własnego dobra powinienem wtedy pozostać w domu... No cóż... Co złego może się stać?
- Lubisz nocne spacery? - zapytałem, spoglądając kątem oka na wilczycę.
- Tak samo jak te za dzień. Nocą mogę się wyciszyć przy świetle księżyca i grze gitary - przejechała łapą kolejno po każdej ze strun. - A ty? - uniosła na mnie wzrok znad instrumentu.
- Można powiedzieć, że często zdarza mi się "zarywać nocki" - powiedziałem zgodnie z prawdą.
Gadanie o niczym trwało jeszcze przez kilkanaście dobrych minut.Do czasu, aż pioruny nie dały po sobie znaku. Kilka wyładowań miało miejsce niedaleko od nas, co było dosyć... Przerażające? Chyba tylko tym przymiotnikiem mogę określić uczucie, które przyniosło ze sobą ciarki na grzbiecie. Uwielbiam patrzeć na krople deszczu, które zsuwają się po szybie okna, lecz nienawidzę związanych z nimi czynników. 
- Boisz się burzy? - zapytała nadzwyczaj zdziwiona wilczyca, przyglądając mi się.
- Nie lubię burzy - naprostowałem. - Ogólnie podoba mi się desz...
I w tym momencie przerwał mi kolejny piorun. Wyładowanie trafiło prosto w drzewo, które stało kilka metrów od nas. W jednym momencie zerwaliśmy się z podłoża i odskoczyliśmy o kilka metrów do tyłu. 
- Cholera... Było blisko! - mruknąłem, czując jak łapy mi się trzęsą.
Co jak co, ale na razie nie chciałem umierać... Jeszcze mam szmat życia przed sobą i nie chciałbym, żeby poszło ono na marne!
- Chyba pora zakończyć "spacerek"?
<Noir?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz