Nie wiem co się działo... Co mogło się stać... Przyglądałem się czarnej przestrzeni, która nie ukazywała przede mną żadnego obrazu.
- Nie! Nie zostawiłam Cię! Tarkin! Nie zostawiaj mnie! - doszedł do mnie charakterystyczny głos znajomej wilczycy.
Szybko zwróciłem wzrok w jej stronę. Była otoczona przez nieznane mi siły... Starałem się jakoś wyostrzyć wzrok, lecz me starania szybko poszły na marne. Szybko odbiegłem do wilczycy... Działo się z nią coś złego.
- Mizu! Ocknij się! - wykrzyczałem prosto do jej nieobecnych oczu. - To tylko sen! Iluzja! TO SIĘ NIE DZIEJE NAPRAWDĘ! - zwyższyłem ton swoje głosu do granic możliwości.
Wciąż starałem się ją obudzić. Jakimkolwiek dotykiem, szturchnięciem, czy krzykiem. Pochłonął ją jakiś dziwny trans, z którego nie potrafiła wyjść. Jej imię wykrzyczałem już kilkanaście razy, lecz ona nie dawała znaku obecności w tym świecie.
- Braciszku... - wciąż przyglądała się cieniowi, który nie chciał za żadne skarby od niej odejść. - Mamo, tato... Nie chciałam... - przymknęła oczy, a nieznany demon zaczął w nią wnikać.
- MIZU ZBUDŹ SIĘ! - krzyknąłem, już do końca nie wiedząc co robić.
Musiałem jakoś odciągnąć tego ducha od niej. Sagem, myśl! - warknąłem sam do siebie, W jednej chwili pojawiła się przy mnie gwiazda stworzona z gwiazd. Światło oraz niewidzialne pole, od razu odgoniło od nas mrocznego demona. Widać było, że wciąż posiada w sobie jakąś siłę i stara się walczyć... Natężyłem moc jak tylko potrafiłem... Odsunąłem się od Mizu o kilka kroków, tym samym zbliżając się do cienia. W końcu, po mękach czekania, zniknął... Odwołałem tarczę, po czym wróciłem do wadery.
- Tarkin... - wyszeptała ze łzami w oczach. - Zostaw... ZOSTAW MNIE! - z jej gardła wydostał się głośny krzyk.
Przytuliłem do siebie zapłakaną wilczycę, a ta w jednym momencie się ożywiła. Na początku chciała się wyrwać, czułem to... Lecz mimo wszystko, po kilku sekundach padła wtulona w moje futro...
- Mizu... Spokojnie... To tylko złudzenie... - wyszeptałem. - Nic Ci już nie grozi... Nikogo tu nie ma... Spokojnie...
<Mizu? :3>
środa, 7 czerwca 2017
Od Mizu CD Sagem
Zatrzymałam się, zauważając czarny, nie unoszący się dym. Był ledwo widoczny, ale było widać, że w tym otoczeniu, rośliny więdną.
- Jesteśmy blisko... - odpowiedziałam, na jego pytanie. Ten się wychylił spoglądając przed siebie.
- Ja nic nie widzę.
- Słuchałeś mnie? - spojrzałam na niego zirytowana - by zobaczyć mrok, musisz być jak mrok. Albo po prostu - wzięłam trochę ziemi na łapę i narysowałam mu znak na czole - teraz powinieneś widzieć.
- Oho... Pieczęć demonów? - spytał. Wywróciłam oczami.
- Pieczęć widzenia. Czaisz? - warknęłam. Weszłam w głąb lasu. Można było wyczuć co raz większe moce cienia. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w mroczny szum. Po chwili usłyszałam mroczny śmiech. Otworzyłam oczy. To niemożliwe...
- Mizu?
- Morda. - odpowiedziałam twardo. Śmiech wciąż jakby mnie wołał. Pobiegłam w stronę śmiechu, a po chwili wpadłam do jakiejś jaskini, a po chwili spadł na mnie Sagem. Warknęłam wściekła.
- Złaź ze mnie, mamucie!
- EJ! - warknął, schodząc ze mnie. Wstałam, otrzepując się z ziemi. Moje futro zrobiło się szarawe. Przez brud... Gh, znowu będę mieć problem z wyszorowaniem tego futra. Znowu usłyszałam śmiech.
- Słyszałaś to?
- Słyszę to od dłuższego czasu. Mówiłam ci. Mogę słyszeć cienie. Genetycznie to mam, po mamie - rozglądałam się. Poszłam w stronę śmiechu.
- Mizu... - ten głos... To niemożliwe.
- T-Tarkin? - zza mgły wyszedł mój brat...
- Czemu mi to zrobiłaś? - jego ciało zaczęło gnić, niszczyć, zaczynając wyglądać jak zombie - Dlaczego mnie zostawiłaś? PRZEZ CIEBIE ZGINĄŁEM!
- Tarkin... To nie prawda! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA! - cofnęłam się, mając łzy w oczach.
- ZNISZCZYŁAŚ MNIE. Teraz sobie tutaj żyjesz, nie myśląc o mnie... Jesteś nikim.
- Tarkin... - usiadłam z łzami w oczach.
- Jesteśmy blisko... - odpowiedziałam, na jego pytanie. Ten się wychylił spoglądając przed siebie.
- Ja nic nie widzę.
- Słuchałeś mnie? - spojrzałam na niego zirytowana - by zobaczyć mrok, musisz być jak mrok. Albo po prostu - wzięłam trochę ziemi na łapę i narysowałam mu znak na czole - teraz powinieneś widzieć.
- Oho... Pieczęć demonów? - spytał. Wywróciłam oczami.
- Pieczęć widzenia. Czaisz? - warknęłam. Weszłam w głąb lasu. Można było wyczuć co raz większe moce cienia. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w mroczny szum. Po chwili usłyszałam mroczny śmiech. Otworzyłam oczy. To niemożliwe...
- Mizu?
- Morda. - odpowiedziałam twardo. Śmiech wciąż jakby mnie wołał. Pobiegłam w stronę śmiechu, a po chwili wpadłam do jakiejś jaskini, a po chwili spadł na mnie Sagem. Warknęłam wściekła.
- Złaź ze mnie, mamucie!
- EJ! - warknął, schodząc ze mnie. Wstałam, otrzepując się z ziemi. Moje futro zrobiło się szarawe. Przez brud... Gh, znowu będę mieć problem z wyszorowaniem tego futra. Znowu usłyszałam śmiech.
- Słyszałaś to?
- Słyszę to od dłuższego czasu. Mówiłam ci. Mogę słyszeć cienie. Genetycznie to mam, po mamie - rozglądałam się. Poszłam w stronę śmiechu.
- Mizu... - ten głos... To niemożliwe.
- T-Tarkin? - zza mgły wyszedł mój brat...
- Czemu mi to zrobiłaś? - jego ciało zaczęło gnić, niszczyć, zaczynając wyglądać jak zombie - Dlaczego mnie zostawiłaś? PRZEZ CIEBIE ZGINĄŁEM!
- Tarkin... To nie prawda! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA! - cofnęłam się, mając łzy w oczach.
- ZNISZCZYŁAŚ MNIE. Teraz sobie tutaj żyjesz, nie myśląc o mnie... Jesteś nikim.
- Tarkin... - usiadłam z łzami w oczach.
*Trzecia perspektywa*
Sagem razem z Mizu zostali zahipnotyzowani przez głos cieni. Czarny basior, siedział obok białej wadery, ale miał wrażenie, że siedzieli od siebie jakieś trzy światy stąd. Cienie, szykowały się do ich morderstwa. W głąb cieni, w głąb jaskiń i tuneli, siedział największy potwór na świecie. Wadera, która niegdyś była zamknięta w mrocznej waderze, ale po jej śmierci, została uwolniona. Demon, który był chroniony przez już nie żyjące światło. Demon, zamknięty w małej biżuterii...
Darknessa.
<Sagem? Dramat xD>
Darknessa.
<Sagem? Dramat xD>
Subskrybuj:
Posty (Atom)