Jeśli śniło mi się cokolwiek, to tylko koszmary.
Miałam złe przeczucia. Gdy się obudziłam, czując, że ktoś mną potrząsa, byłam przerażona i zdezorientowana. Przede mną stał czarny basior, którego futro miało białe elementy. Z jednego miejsca na jego piersi biło neonowe błękitnawe światło... Wilk z mojego poprzedniego snu.
- Nie bój się mnie zabić!
Zerwałam się na równe nogi i odskoczyłam od nieznajomego. Jego głos... Wydawał mi się dziwnie, wręcz niepokojąco znajomy...
- B-buster? - wyjąkałam, zerkając ukradkiem na gitarę. Mogłabym uciec, ale wtedy musiałabym ją porzucić... Brakło mi pewności, że będę potrafiła ją zostawić.
- Można tak powiedzieć... - wymruczała postać. - Bardziej jego mroczniejsze wcielenie.
Co ja mam robić? - przemknęło mi przez myśl. Ogonem dotykałam już ściany ciasnej nory. Uciekać, ratować życie i porzucić gitarę czy też zostać i czekać, aż sytuacja sama się rozwiąże? Żadna z opcji nie przypadła mi do gustu.
- A teraz, moja droga, przygotuj się na bolesną śmierć! - wykrzyknął czarny wilk. Poczułam, że zaatakował mój umysł za pomocą telepatii. Po chwili cofnął się o krok, zdziwiony odparciem jego ataku. Skorzystałam z okazji i umknęłam z nory. Daleko jednak nie zabiegłam, bo w ciemności potknęłam się o jakiś korzeń czy kamień i przewróciłam. Wstałam szybko, ale było już za późno. Buster, czy raczej jego... hm... "mroczniejsze wcielenie", już stał obok mnie.
- Zablokowałaś moją moc - szepnął, zbliżając pysk do mojego i wbijając we mnie żądny krwi wzrok. Niewiele myśląc, popchnęłam go i przygniotłam. Moja łapa wylądowała na piersi wilka. Wpierw poczułam chłód i niemalże ból, potem jednak ich miejsce zastąpiło przyjemne ciepło.
- Buster, wiem, że prawdziwy ty wciąż tam jesteś... - szepnęłam.
<Buster?>