piątek, 30 czerwca 2017

Od Zeah cd Exan

— Bo ja wiem? Niektóre demony rozumieją ból czy smutek, to dlaczego by nie miłość? Dla takiej hybrydy jak ja, to raczej nie byłoby trudne. Raczej jest pytanie, czy ktoś jest w stanie pokochać demona. — zaśmiałam się krótko, lecz ponuro, poddołowana swą wypowiedzią. — Co do umiejętności... Cóż, przywołanie zmarłych czy słyszenie gdy ktoś umiera jest mało przydatne. A lewitację i teleportowanie się już widziałeś. — zataiłam fakt o panowaniu nad Czarnym Ogniem i zmianie snów. Co za dużo informacji o mnie to niezdrowo. Doskonale wiem, że jak na demona jestem słaba. To Staze przejęła znaczną część mocy, jeszcze przed naszym urodzeniem.
— Przywołanie zmarłych? Kogokolwiek?
Zerknęłam na basiora przez ułamek sekundy.
— Tak, o ile nie jest skazańcem. A co, chciałbyś kogoś spotkać? — zagadnęłam, a w moich oczach pojawił się złośliwy błysk.
— Nie, nie... Tylko tak spytałem... — wlepił wzrok w ziemię. — A zaprezentujesz mi jedną ze swoich mocy?
— Co najwyżej mogę cię zepchnąć do Podziemi. — przekrzywiłam głowę w psychicznym uśmieszku.

< Exan? C: >

od Exana cd Zeah

- Gdybyś miała okazję, na pewno byś mnie zabiła- burknąłem nieco skrzywiony- demony tak mają
- Oj, ale nie ja- oznajmiła Zeah po czym spojrzała w odbicie wody- na serio mówiłeś o tym zabijaniu?
- Nie na serio, ale nigdy nie walczyłem z demonem- burknąłem dziarskim tonem- a chciałbym
- No to masz okazję- rzekła beznamiętnie i uśmiechnęła się podle.
Na moim pyszczku zawitał lekki uśmiech. Na demony mam sposoby.
- Czekam na twój ruch- oznajmiłem i przygotowałem się do walki, zdejmując z siebie szalik, a medalion w kształcie znaku omegi, gdzie w środku tego znaku widniała litera "A". Zeah była demonem, więc nie powinna czuć skrupułów, aby zaatakować.. nawet zdradliwie. Rzuciła się do ataku. Zamknąłem na chwilę oczy i przez ułamek sekundy przypomniałem sobie kołysankę jaką nuciła mi matka, kiedy nie mogłem zasnąć.
https://www.youtube.com/watch?v=aatr_2MstrI
Kołysanka jakby sama grała mi w głowie, słyszałem głos swojej matki... pełne miłości i czułości. Otworzyłem oczy i w rytmie tej muzyki nuconej przez moją matkę, tlił się we mnie czysty ogień. Uniknąłem przed wielkim ciosem demona i ciąłem ogniem, który wyglądał jak bicz. Demon uniknął bicza i przygwoździł mnie do ziemi, próbując ugryźć w szyję.  Zmierzyłem ją swoim ognistym wzrokiem. Demon zaczął wyć z bólu jakiego przeszył go ogień. Błysk, iskry się sypały i zapach spalonego futra. Demon leżał na ziemi.
- Zeah przepraszam cię, wstań- podałem jej łapę, aby mogła wstać. Zeah wspomagając się moją łapą wstała i obczepała się z nadmiaru piasku i ziemi. Drogę później jaką pokonaliśmy wiodła do wodopoju
- Jakim cudem mnie pokonałeś, zazwyczaj demony są te mocne
- Po prostu, jest jedno co demon nie zrozumie
- No co?
- Miłość- oznajmiłem i swój lekki uśmiech skryłem w szaliku którym się zakryłem- a teraz ty pokażesz co potrafisz?

<Zeah? byłbym świnią, gdybym nie dał ci pola do popisu xD >

Od Bustera CD Noir

- Na razie tylko się z nim pobawimy - szelmowski uśmieszek od razu zawitał na moim pysku. - Kiedy następnym razem podwinie mu się noga, zdemaskujemy go - podniosłem się z ziemi.
- Myślę, że w tej chwili przebywa w swojej jaskini - stwierdziła Noir, również szykując się do dalszej wędrówki.
- Kto wie? Może znowu rozmawia z tym swoim "szefem" - zmieniłem lekko barwę głosu, wypowiadając ostatnie słowo.
- Ruszajmy.
***
W ciągu kwadransu udało nam się przebyć nieduży odcinek trasy. Z tego co udało nam się wywnioskować, Bajamonte był w środku. Jego rozmowy można było usłyszeć z odległości kilku metrów. Miał dosyć donośny głos, tak samo jak wilk z hologramu.
- Mam pewien głupi i niemoralny pomysł - wyszeptałem w stronę towarzyszki.
- Zapowiada się ciekawie... - rzuciła, delikatnie wychylając głowę zza krzaka.
- Będziesz się do niego przymilać - ledwo co udało mi się przydusić w sobie śmiech.
Wilczyca od razu przeniknęła mnie swym morderczym wzrokiem. Zachichotałem, patrząc na jej widocznie zdenerwowaną minę.
<Noir? (Geniusz Vane)>
Ps. Sorki za długość

Od Zeah cd Exan

Przekrzywiłam głowę.
Zaczęłam pojawiać się w różnych miejscach, zostawiając za sobą migające postaci.
W odpowiedzi pojawił się ogień. Zatrzymałam się tuż przed basiorem.
— Czyli jednak atakujesz? — uśmiechnęłam się, niewrażliwa na żar.
Cholernie bolało, bo choć panowałam nad ogniem, to nie byłam na niego odporna. Ale wiedziałam, że jak mu to pokażę, będzie nadal walczył przy jego pomocy.
Dmuchnęłam w palącą się grzywkę.
— W tym momencie, mógłbyś wylądować w jednym z odpowiedników Piekła. — zachichotałam, rozpływając się powoli w mroku. — Ale nie zrobię tego, jedynie dlatego, bo wiszę ci przysługę. — Dokończyłam ciszej na pożegnanie.
~~~
Zanurkowałam pod wodę i zatrzymałam się dopiero na dnie, spokojnie siadając na piachu. Zerknęłam w górę, na gwiazdy. Stąd wyglądały także pięknie. Takie małe, srebrne punkciki, tańczące z załamaniami światła...
Lekko rozchyliłam pysk, by parę wdechów tlenu wyleciało w górę.
Czułam się tak, jakby ulatywało ze mnie życie. Czy tak czuły się te wszystkie dusze, gdy jeszcze posiadały ciało?
   Poczułam szarpnięcie w górę. Po chwili leżałam na brzegu, wypluwając wodę.
— Siema staruszku. — wybełkotałam między wyksztuszaniem.
— Znowu, Zeah, znowu?! — W głosie granatowego basiora było słychać rozpacz. — Znowu próbowałaś to zrobić?!  Już piąty raz cię ratuję... Nie wspominając, ile razy robiły to duchy i Staze! — potrząsnął mną.
— A jeśli nawet? Nie mam po co istnieć, nawet jako hybryda dwóch światów.
Wstałam i wyprostowałam się, by choć trochę dorównać wzrostem ojcu.
< Exan? C: >