- Gdybyś miała okazję, na pewno byś mnie zabiła- burknąłem nieco skrzywiony- demony tak mają
- Oj, ale nie ja- oznajmiła Zeah po czym spojrzała w odbicie wody- na serio mówiłeś o tym zabijaniu?
- Nie na serio, ale nigdy nie walczyłem z demonem- burknąłem dziarskim tonem- a chciałbym
- No to masz okazję- rzekła beznamiętnie i uśmiechnęła się podle.
Na moim pyszczku zawitał lekki uśmiech. Na demony mam sposoby.
- Czekam na twój ruch- oznajmiłem i przygotowałem się do walki, zdejmując z siebie szalik, a medalion w kształcie znaku omegi, gdzie w środku tego znaku widniała litera "A". Zeah była demonem, więc nie powinna czuć skrupułów, aby zaatakować.. nawet zdradliwie. Rzuciła się do ataku. Zamknąłem na chwilę oczy i przez ułamek sekundy przypomniałem sobie kołysankę jaką nuciła mi matka, kiedy nie mogłem zasnąć.
https://www.youtube.com/watch?v=aatr_2MstrI
Kołysanka jakby sama grała mi w głowie, słyszałem głos swojej matki... pełne miłości i czułości. Otworzyłem oczy i w rytmie tej muzyki nuconej przez moją matkę, tlił się we mnie czysty ogień. Uniknąłem przed wielkim ciosem demona i ciąłem ogniem, który wyglądał jak bicz. Demon uniknął bicza i przygwoździł mnie do ziemi, próbując ugryźć w szyję. Zmierzyłem ją swoim ognistym wzrokiem. Demon zaczął wyć z bólu jakiego przeszył go ogień. Błysk, iskry się sypały i zapach spalonego futra. Demon leżał na ziemi.
- Zeah przepraszam cię, wstań- podałem jej łapę, aby mogła wstać. Zeah wspomagając się moją łapą wstała i obczepała się z nadmiaru piasku i ziemi. Drogę później jaką pokonaliśmy wiodła do wodopoju
- Jakim cudem mnie pokonałeś, zazwyczaj demony są te mocne
- Po prostu, jest jedno co demon nie zrozumie
- No co?
- Miłość- oznajmiłem i swój lekki uśmiech skryłem w szaliku którym się zakryłem- a teraz ty pokażesz co potrafisz?
<Zeah? byłbym świnią, gdybym nie dał ci pola do popisu xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz