W mych uszach piszczał denerwujący dźwięk, a głowę rozsadzał ból. Nienawidzę tego.
Wyszeptałam parę słów. Pod półżywym basiorem otworzyła się wyrwa. Z wrzaskiem spadł w dół, a dziura się zakleiła.
Bez zbędnych tłumaczeń czy komentarzy, zaczęłam się oddalać. Nie miałam ochoty tłumaczyć, co się tu działo, lub gdzie się podział wilk.
— Hej, zaczekaj! — usłyszałam zza pleców.
— Tak? — zatrzymałam się, choć nawet w mym głosie było słychać niechęć.
— Oni byli z watahy? — zapytał, jakby chcąc się upewnić.
— Nie, to zombie. — powiedziałam spokojnie.
— Żartujesz?
— A wyglądam, jakbym była jakimś wesołkiem? To były zombie, które się dobrze trzymały. Ktoś je musiał ożywić.
Z tym ktosiem obstawiałam albo Evil, albo Pana. Ev nigdy mnie nie lubiła, nawet przy Hazim pokazywała to, jak bardzo uwielbia Staze i jej potulność, a jak nienawidzi mnie i mojej maski uczuć.
Wyszeptałam parę słów. Pod półżywym basiorem otworzyła się wyrwa. Z wrzaskiem spadł w dół, a dziura się zakleiła.
Bez zbędnych tłumaczeń czy komentarzy, zaczęłam się oddalać. Nie miałam ochoty tłumaczyć, co się tu działo, lub gdzie się podział wilk.
— Hej, zaczekaj! — usłyszałam zza pleców.
— Tak? — zatrzymałam się, choć nawet w mym głosie było słychać niechęć.
— Oni byli z watahy? — zapytał, jakby chcąc się upewnić.
— Nie, to zombie. — powiedziałam spokojnie.
— Żartujesz?
— A wyglądam, jakbym była jakimś wesołkiem? To były zombie, które się dobrze trzymały. Ktoś je musiał ożywić.
Z tym ktosiem obstawiałam albo Evil, albo Pana. Ev nigdy mnie nie lubiła, nawet przy Hazim pokazywała to, jak bardzo uwielbia Staze i jej potulność, a jak nienawidzi mnie i mojej maski uczuć.
< Exan? >