piątek, 8 września 2017

Od Sagema CD Mizu

Zupełnie nie zrozumiałem jej słów. Lecz zanim zdążyłem wykonać jakikolwiek ruch, wilczyca w momencie rozpłynęła się w powietrzu. Chciałem jeszcze na chwilę uchwycić ją w uścisku, zapytać, czy moje teorie tworzące się w głowie są prawdziwe, ale... Jej już po prostu nie było. Pod swą astralną formą najprawdopodobniej przeniosła się szmat drogi stąd. Przekląłem pod nosem, uderzając otwartą łapą w małe drobinki zgromadzone na całej powierzchni gruntu przy morzu. 
- Nie chcę cię stracić... - szepnąłem, przez moment czując wyraźną ochotę na uronienie kilku łez. Zawsze się tak kończy. Dany wilk po prostu odchodzi i nigdy nie wraca. Nienawidzę tego błędnego koła. Jeb*na karuzela śmiechu...
Nie, ale nie tym razem. Moim obowiązkiem w tej chwili, jest pozostanie przy niej. Stracenie jej, byłoby dla mnie równe największej porażce życiowej. Na coś takiego nie mogłem sobie pozwolić... Szybko poderwałem się z ziemi i ruszyłem w stronę jaskini wilczycy. Miałem nadzieję, że skierowała się właśnie w jej stronę. W przeciwnym razie... Trudno, najwyżej poczekam. Ledwo mogłem nabrać tchu, podczas intensywnego biegu. Jedynie przeszkadzały mi w tym mocne podmuchy wiatru, które dosłownie władały ustawieniem się mojej sierści na łbie i reszcie ciała. Chcę jak najszybciej ją znaleźć. Nie mogę pozwolić odejść kolejnej osobie. 
W moich fioletowych oczach pojawił się wyraźny błysk, gdy dostrzegłem dobrze znaną posturę kilkanaście metrów dalej. Mimo, iż moje łapy widocznie chciały odmówić posłuszeństwa, w momencie znalazłem się przy niej. Gwałtownie wryłem swoje pazury w pulchną glebę, spostrzegając jej odwracającą się głowę. Zatrzymałem się zaledwie pół metra od niej, cały zdyszany.
- Sagem, po co tyle biegłeś... - westchnęła, jedną ze swoich przednich łap unosząc mój dotychczas spuszczony łeb do góry. - Przecież tłumaczyłam ci, że...
- Mizu! - krzyknąłem, a po ułamku sekundy wilczyca już spoczywała w moich objęciach. - Boże... Mizu... - wyszeptałem, wtulając się w jej futro na szyi. 
Wadera widocznie osłupiona, nie potrafiła wydusić z siebie najmniejszego słówka. Wryła swój wzrok w ziemię, jakby na coś czekając. Tym razem to ja wyraźnie zdezorientowany, nieznacznie oderwałem się od niej.
- Co jest? - zapytałem szybko, starając się namierzyć jej oczy dotychczas wpatrujące się w trawę. - Mizu, czy wszystko dobrze? - dodałem, unosząc pyszczek wilczycy do góry. - Hej! Chcesz, żebym...
Nie zdążyłem dokończyć, czując uścisk na swojej łapie. Przybliżyła ją sobie do swojej klatki piersiowej, która powoli się unosiła w górę i w dół. Jej serce - znowu funkcjonowało, tak, jak powinno to robić na co dzień. 
- Ty... - wyszeptałem, nieco spokojniejszym głosem niż poprzednio. - Twoje serce... - dodałem, wpatrując się jej prosto w oczy.
- Więc po co przyszedłeś... - zmieniła w momencie temat, odtrącając moją kończynę na bok. 
- Mizu... Ja... - zacząłem, równie speszony spoglądając w bok. - Nie chcę być natarczywy, nie mam zamiaru się narzucać, ale... Po prostu nie chcę cię stracić! - wypaliłem w końcu, jakby znikąd. - Po prostu każdy dzień... Nie! Każda godzina bez ciebie jest dla mnie katorgą! - zacisnąłem mocniej oczy i łapy. - Moje dalsze życie bez ciebie, po prostu traci sens! Nie potrafię odejść... Nie potrafię przestać o tobie myśleć!

<Mizu?>

piątek, 1 września 2017

Od Noir CD. Bustera

Słysząc swoje imię, wilczyca zatrzymała się natychmiastowo i spojrzała na Bustera. Czekała na ciąg dalszy wypowiedzi, który jednak nie nadszedł, a przynajmniej nie w takiej formie, jakiej się spodziewała. Gdy basior skoczył w jej stronę, otworzyła szeroko swoje szmaragdowe oczy, zaskoczona. Nie wiedziała, co się dzieje, do chwili, gdy szary wilk objął ją i przytulił.
- Cieszę się, że jesteś... - szepnął cicho. Noir, choć przez głowę przepływały jej strumienie myśli, nie potrafiła znaleźć słów, aby mu odpowiedzieć. Wtuliła się więc tylko w miękkie futro Bustera, przymykając oczy. W jego objęciach poczuła się bezpiecznie, na moment zapomniała o minionych godzinach.
- Ja też się cieszę... że jesteś... - wyszeptała w końcu. Trwali jak jeszcze przez dobre pół minuty, potem poczuła, że uścisk słabnie. Cofnęła się i spojrzała w oczy Busterowi.
- No to... do zobaczenia - powiedziała cicho i odwróciła się na pięcie. Odbiegła szybko, czując wpełzający na jej pyszczek rumieniec...
~~~
Po kilku minutach kręcenia się po jaskini usiadłam w końcu na moim posłaniu. Przez następne dwanaście sekund gapiłam się na ścianę, a potem wstałam i poszłam zaparzyć sobie herbaty. Gdy napar był już gotowy, przelałam z dzbanka do kubka jedną porcję i ponownie usiadłam. Popijając napój od czasu do czasu, usiłowałam uporządkować swoje myśli i uczucia. Buster... dlaczego tak zareagowałam przy naszym pożegnaniu? Przecież... gdy wychodziliśmy z jaskini Nero, czułam się jeszcze normalnie... A teraz... na każde wspomnienie Bustera... miałam jakieś dziwne uczucie w żołądku. I robiło mi się ciepło na sercu...
Odłożyłam kubek, w którym wciąż pozostało sporo herbaty i wybiegłam z jaskini. Zbyt dużo się dzisiaj wydarzyło, zdecydowanie zbyt dużo. Miałam wrażenie, że od nadmiaru myśli i nagle powstałych problemów pęknie mi głowa. Musiałam zapomnieć o tym wszystkim... zapomnieć choćby na chwilę...
Przez cały czas próbując skupić się na pędzie, dobiegłam nad jakieś niewielkie jezioro. W jego gładkiej tafli odbijały się ostatnie tego dnia promienie słońca i wielobarwne niebo. Gdy spojrzałam w górę, dostrzegłam już pierwsze gwiazdy.
A gdyby tak... wskoczyć do wody i popływać? Miałam wrażenie, że kiedyś już byłam nad tym jeziorkiem, może rok temu... Albo w zimie? W każdym razie, wydawało mi się, że jest dość płytkie i na tyle bezpieczne, na ile mogło być.
Nie zastanawiając się dłużej, wskoczyłam z brzegu do wody. Od razu opadłam kilka metrów w dół, nareszcie zapominając o wszystkich moich zmartwieniach. Wśród masy ciemnej wody dostrzegłam srebrzysty błysk - to musiała być pewnie jakaś ryba. Nie wynurzyłam się od razu, ale przepłynęłam jeszcze kilka metrów. Dopiero wtedy wystawiłam głowę nad powierzchnię i zaczerpnęłam powietrza. Było już ciemniej niż przed minutą, mimo to zanurkowałam jeszcze raz...
<Buster?>