Słysząc swoje imię, wilczyca zatrzymała się natychmiastowo i spojrzała na Bustera. Czekała na ciąg dalszy wypowiedzi, który jednak nie nadszedł, a przynajmniej nie w takiej formie, jakiej się spodziewała. Gdy basior skoczył w jej stronę, otworzyła szeroko swoje szmaragdowe oczy, zaskoczona. Nie wiedziała, co się dzieje, do chwili, gdy szary wilk objął ją i przytulił.
- Cieszę się, że jesteś... - szepnął cicho. Noir, choć przez głowę przepływały jej strumienie myśli, nie potrafiła znaleźć słów, aby mu odpowiedzieć. Wtuliła się więc tylko w miękkie futro Bustera, przymykając oczy. W jego objęciach poczuła się bezpiecznie, na moment zapomniała o minionych godzinach.
- Ja też się cieszę... że jesteś... - wyszeptała w końcu. Trwali jak jeszcze przez dobre pół minuty, potem poczuła, że uścisk słabnie. Cofnęła się i spojrzała w oczy Busterowi.
- No to... do zobaczenia - powiedziała cicho i odwróciła się na pięcie. Odbiegła szybko, czując wpełzający na jej pyszczek rumieniec...
~~~
Po kilku minutach kręcenia się po jaskini usiadłam w końcu na moim posłaniu. Przez następne dwanaście sekund gapiłam się na ścianę, a potem wstałam i poszłam zaparzyć sobie herbaty. Gdy napar był już gotowy, przelałam z dzbanka do kubka jedną porcję i ponownie usiadłam. Popijając napój od czasu do czasu, usiłowałam uporządkować swoje myśli i uczucia. Buster... dlaczego tak zareagowałam przy naszym pożegnaniu? Przecież... gdy wychodziliśmy z jaskini Nero, czułam się jeszcze normalnie... A teraz... na każde wspomnienie Bustera... miałam jakieś dziwne uczucie w żołądku. I robiło mi się ciepło na sercu...
Odłożyłam kubek, w którym wciąż pozostało sporo herbaty i wybiegłam z jaskini. Zbyt dużo się dzisiaj wydarzyło, zdecydowanie zbyt dużo. Miałam wrażenie, że od nadmiaru myśli i nagle powstałych problemów pęknie mi głowa. Musiałam zapomnieć o tym wszystkim... zapomnieć choćby na chwilę...
Przez cały czas próbując skupić się na pędzie, dobiegłam nad jakieś niewielkie jezioro. W jego gładkiej tafli odbijały się ostatnie tego dnia promienie słońca i wielobarwne niebo. Gdy spojrzałam w górę, dostrzegłam już pierwsze gwiazdy.
A gdyby tak... wskoczyć do wody i popływać? Miałam wrażenie, że kiedyś już byłam nad tym jeziorkiem, może rok temu... Albo w zimie? W każdym razie, wydawało mi się, że jest dość płytkie i na tyle bezpieczne, na ile mogło być.
Nie zastanawiając się dłużej, wskoczyłam z brzegu do wody. Od razu opadłam kilka metrów w dół, nareszcie zapominając o wszystkich moich zmartwieniach. Wśród masy ciemnej wody dostrzegłam srebrzysty błysk - to musiała być pewnie jakaś ryba. Nie wynurzyłam się od razu, ale przepłynęłam jeszcze kilka metrów. Dopiero wtedy wystawiłam głowę nad powierzchnię i zaczerpnęłam powietrza. Było już ciemniej niż przed minutą, mimo to zanurkowałam jeszcze raz...
<Buster?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz