Przyglądałem się z uśmiechem nowo poznanej wilczycy. Może nie była typem mega-pozytywnego stworzenia jak ja, lecz wydała się być sympatyczna.
- Od dawna jesteś członkiem tej watahy? - zapytałem, starając się jak najostrożniej dobierać pytania.
- Jeden z moich przodków, Simon, niegdyś należał do VoM. Przed śmiercionośnym atakiem WKN sprawował funkcję artysty i medyka - wyjaśniła dwoma rozbudowanymi zdaniami. - A ty? Jesteś nowy? - dodała do tego dwa pytania.
- Z tego co mi wiadomo z różnych listów, jak i pamiątek oraz zdjęć, do VoM należała moja pra pra i tak dalej babcia - zaśmiałem się pod nosem. - Była wojowniczką, lecz prywatnie sprawowała też funkcję zabójczyni... A z resztą! Nie ważne, po co ja o tym gadam - strzeliłem krótkiego facepalm'a. - Całkiem prawdopodobne jest to, że mogli się znać - przytaknąłem swoim słowom łbem.
- Nieuniknione - sprecyzowała, ponownie poprawiając grzywkę, która zleciała jej na oczy.
- A... Ta gitara...? Koncertujesz, czy jak? - zapytałem pół żartem, pół na serio.
Wilczyca spojrzała na mnie ze zmieszaną miną.
- W żadnym wypadku - zaprzeczyła jednoznacznie. - Wolę to określać jako hobby lub przyjemność. Ewentualnie nieodłączna część mojego życia - mruknęła, przejeżdżając łapą po strunach na gryfie.
- A zagrasz coś jeszcze? Nie żebym nalegał, czy coś... Po prostu lubię dźwięk gitary - delikatnie się uśmiechnąłem.
<Nori?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz