Kątem oka zauważyłem, że wadera zasnęła, a ja przez dłuższą chwilę gadam sam do siebie. Nie ma to jak własna głupota... Westchnąłem cicho i przykryłem dokładnie wilczycę, aby przypadkiem później nie kichała na wszystkie strony świata, w końcu niedaleko jej do jakiegoś choróbska po tej kąpieli... Jeszcze do tego ten demon... Po co on tu był? To wszystko robi się już dziwne. Szczególnie jeśli to był On....
Podniosłem się z zimnej ziemi i wyszedłem na zewnątrz, gdyż nie mogłem aktualnie usiedzieć w miejscu. Nie potrafiłem uspokoić własnych myśli. Spojrzałem, więc w niebo odszukując pierwszy lepszy gwiazdozbiór. Było ciemno i jak dla mnie przyjemnie, w końcu jestem demonem i znacznie bardziej wolę mroczną noc, od słonecznego dnia. Szczerze kiedy tak sobie już tak siedzę to przypominają mi się stare, dobre czasy... Naprawdę tęsknię za tamtymi dniami...
- Kogo moje oczy widzą... - Coś nagle zasyczało mi koło ucha.
Odskoczyłem na bok i stanąłem oko, w oko z dobrze znanym mi demonem. Był to wysłannik Lucyfera.
- Czego chcesz? - Mruknąłem pod nosem, chociaż bardzo dobrze wiedziałem po co tu przybył.
- Pan kazał mi sprawdzić co robisz w świecie żywych, ale widzę, że nie jest to nic ciekawego... - Jęknął cicho zawiedziony, jakby co najmniej miał nadzieję, że podpaliłem las. Niedoczekanie twoje...
- Możesz mu przekazać, że mam się dobrze i nie musi się o mnie martwić... - Rzuciłem w jego stronę ironicznie, na co zaśmiał się głośno. - Spadaj już stąd...
- Ależ oczywiście Książę... - Wyszczerzył się w moją stronę i po chwili zniknął.
Wkurzający typ... Zawsze muszą wtykać nos w nie swoje sprawy... Ja tu staram się sobie wszystko poukładać, a tu się zjawia taki demon i sprawdza co porabiam... Normalnie super! Może jeszcze mi do ogona kamerę przyczepią?!
Mruknąłem jeszcze coś pod nosem i wróciłem do jaskini. Spojrzałem na waderę i mimo wszystko uśmiechnąłem się delikatnie, po czym ułożyłem się przy niej, przymykając powieki.
Felhő? c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz