- Prawdę powiedziawszy, sama nie wiem - westchnęłam. - Najpierw zablokowałam jego atak mentalny, a potem przewróciłam go i powiedziałam, że wiem, że prawdziwy ty wciąż tam jesteś... No i wtedy się przemieniłeś.
Celowo pominęłam kawałek o użyciu mojej mocy. Przynajmniej wiedziałam, że raczej nic mi nie grozi z jego strony, ze strony tego prawdziwego Bustera.
Podczas chwili milczenia, która zapadła po moich słowach, wślizgnęłam się do nory i wyciągnęłam stamtąd moją gitarę. Na szczęście była cała. Przewiesiłam instrument przez grzbiet i spojrzałam na Bustera. Basior szedł w stronę lasu. Nie zastanawiając się długo, pobiegłam za nim. Spojrzał na mnie nieco zaskoczony.
- Omal cię nie zabiłem, a ty jeszcze idziesz ze mną? - zapytał.
- Poprawka, to ON prawie mnie zabił. I tak, idę z tobą. A przynajmniej mam taki zamiar.
<Buster? Wybacz, że takie krótkie...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz