- Znajdźmy jakieś suche miejsce - stwierdziłem, spoglądając na wilczycę. - Jakiś pień drzewa, czy opuszczona jaskinia... Cokolwiek!
Wilczyca tylko przytaknęła mi głową. Przedarliśmy się przez kolejne krzaki w poszukiwaniu jakiegokolwiek schronienia. Burza... Z jednej strony tak przepiękne zjawisko, a z drugiej - tak go nienawidzę.
W końcu po kilku minutach błądzenia bez celu, udało nam się odnaleźć jakąś zapomnianą przez Boga norę. Nie była ona duża, lecz spokojnie wystarczyło w niej miejsca na pomieszczenie dwóch wilków i gitary. Cały mokry zaszyłem się w suchym kącie jaskini, po czym strzepałem z siebie nadmierną ilość wody.
- Czuję, że będzie to dosyć ciężka noc - stwierdziłem, spoglądając na waderę, która dokładnie oglądała swój instrument.
- Yhym... - mruknęła nie odrywając wzroku od gitary.
- Coś się z nią stało? - zbliżyłem się o kilka kroków w stronę Noir.
- Chyba nic... - powiedziała w podobny sposób co parę sekund temu. - Nie jestem pewna, ale w ostateczności będę musiała wymienić struny... Mogą zardzewieć... - zamyślona odłożyła przedmiot pod skalną ścianę.
Wilczyca bez słowa skuliła się w rogu, tuż obok instrumentu. W kilka sekund udało jej się zasnąć. Podziwiam ją... Mnie w nocy obudzi najcichszy szept, a przejście w stan odpoczynku sprawia spory kłopot. Westchnąłem cicho kładąc się naprzeciw. Może tym razem zajmie mi to krócej czasu...?
***
Znowu to samo. Ta czarno-niebieska zmora pojawiła się przede mną. Nienawidzę go. Zniszczył mi życie, zabijając najbliższe osoby...
- Busty? Znowu się widzimy! - zaśmiał się głośno. - Jak sądzisz... Czy to nie czas, abym przejął stery? - wyszczerzył swe kły w krzywym uśmiechu.
- Spróbuj tylko... - warknąłem, przyglądając mu się spode łba.
- Idealna ofiara... - w chmurce obok niego pojawiła się śpiąca Noir. - Dawno nikogo nie zabiłeś, czyż nie Busty?
- Ani się waż! - rzuciłem się na niego z pazurami.
Wykorzystał to... Od razu pochłonął moją duszę, po czym zastąpił ją swoją. Czułem jak me ciało się zmienia i powoli zaczynam "tracić samego siebie".
***
Wróciłem do normalnego świata, wciąż z cząstką siebie. Szybkim krokiem zbliżyłem się do Noir, po czym szturchnąłem ją łapą. Dostrzegając, jak lekko otwiera oczy, od razu wypowiedziałem pięć słów: Nie bój się mnie zabić!
<Noir? Wena - R.I.P [*]>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz