czwartek, 27 lipca 2017

Od Zeah cd Exan

– Żartuję! – uśmiechnęłam się. Wprawdzie było to wymuszone, ale wyszło mi naprawdę... realistycznie? –  Nie ma problemu. To gdzie idziemy?
–  Jakaś plaża? – choć na niego nie patrzyłam, bo uparcie odwracałam wzrok, byłam pewna, że uśmiecha się sam do siebie. –  Albo jezioro...
–  To może jezioro. –  wybełkotałam szybko, poprawiając grzywkę.
Wstałam i niemal wybiegłam z jaskini basiora. Po paru metrach zwolniłam, wpatrzona w szare niebo. Coś czuję, że zacznie padać. Jak nie będzie to burza. W sumie, lubię oglądać pioruny... kiedy nie jestem w ich zasięgu.
 Nie chciałam jednak nic mówić i postanowiłam iść za Exanem, kroczącym z stronę jakiegoś-tam-przypadkowego-nieznanego-mi jeziora.
       Nie rozmawialiśmy aż do dotarcia do celu spaceru. Zdołała zerwać się porywisty wiatr, a przynajmniej tylko ja go czułam, bowiem towarzyszący mi basior nie reagował ani nie wspomniał nic o tym.
Chmury na razie nie przepuściły ani jednej kropli deszczu, więc obeszliśmy jezioro, po czym usiedliśmy na powalonym pniu.
–  Nadal jestem na ciebie wściekła za te spalone futro, żeby nie było wątpliwości. –  mruknęłam niby od niechcenia.


< Exan? >




OwO Mocno naciągane,ale zawsze coś  x.x

wtorek, 18 lipca 2017

Od Bustera CD Noir

Co chwilę wychylałem się zza krzaków, aby ocenić sytuację... Jak na razie toczyła się między nimi spokojna rozmowa na temat przyszłości i kilku innych pierdół.
- Zabójstwo, którego nie popełnił... - mruknąłem pod nosem, sam do siebie.
Świetny kit, który mógłby wcisnąć pierwszemu, lepszemu wilkowi - lecz nie nam, gdyż my znamy prawdę. Gdy tylko Noir próbowała bardziej wniknąć w jego przeszłość, basior natychmiastowo zmieniał temat.
- Dlaczego chcesz tak dużo o mnie wiedzieć...? - zapytał niepewnie, biorąc kęs kolejnego herbatnika.
Wychyliłem delikatnie pysk zza krzaków, żeby lepiej przyjrzeć się sytuacji. Wilczyca z flirciarskim uśmiechem zbliżyła się do basiora. Wciąż będąc w ruchu, delikatnie przejechała swą łapą po karku basiora. Ten lekko się wzdrygnął, lecz nie minęła zaledwie chwila, a znów był tak samo rozluźniony co wcześniej.
- Wiesz... Na tych terenach żadko można spotkać takich przystojnych samców... - wyszeptała mu do ucha.
- Huh, co ty nie powiesz... Ja również nigdzie nie widuję takich wilczyc jak ty... - złapał haczyk niemalże od razu.
Noir chyba właśnie w tym momencie wcieliła w życie swój plan. Z tego co mogłem dostrzec, wykorzystała swoje kilka zdolności na raz, przy okazji dokładnie skanując wzrokiem ukryty komunikator basiora.
- Skąd masz taki piękny kamień szlachetny!? - odskoczyła, widocznie sztucznie zaskoczona.
- Dostałem go od... - zawiesił na chwilę głos - błąd. Chyba każdy normalny wilk zorientowałby się, że kłamie.  - Od ojca. Tak w sumie, to bardziej wujka... Takie tam - zaczął mu się plątać język.
- Mogę obejrzeć? Błagam!!! W domu posiadam całą kolekcję kamieni szlachetnych, lecz tak pięknego jeszcze nie widziałam! - chyba się nie połapał, że jej udawany zachwyt był widocznie wymuszony.
- No dobra, ale uważaj, żeby go nie uszkodzić... - powiedział, niepewnie ściągając z szyi przedmiot.
<Noir?>

poniedziałek, 10 lipca 2017

od Exana cd Zeah

- Żartuję, olejek jest tak mocny, że oparzenie zniknie za moment- powiedziałem i puściłem do niej oczko. Zaśmiałem się. Zeah zmrużyła oczy i zawarczała cicho. Po kilku minutach oparzenia powinny już zniknąć.
- No widzisz, nie było aż tak źle- oznajmiłem i zdjąłem opatrunki z jej ciała.
- Całe szczęście... i jeszcze sierść mi odrosła- powiedziała i szczęśliwa pomachała ogonem- dziękuję...w sumie to twoja wina
- Wiem i bardzo żałuję tego, co zrobiłem- wyznałem i przeszedłem obok niej- widzisz nie było tak źle
- No nie było...
- I w zamian za to, zapraszam cię na spacer, co ty na to?
Zeah długo się zastanawiała, usiadła na chwilę... wpatrywała się w półkę z książkami, siedziała i zastanawiała się nad czymś. Wyglądało to tak, jakby zastanawiała się ile by jedzenia dostała za tą wielką półkę książek.
- Po co ci tak dużo książek?- zapytała
- Jakoś muszę zabić nudę i czas, to co... dasz się namówić?- zapytałem ponownie
Zeah odwróciła.
- Zastanawiam się, czy jesteś wart spaceru ze mną
Zdurniałem do reszty, a świadczyła o tym moja mina.
- Więc?

<Zeah?>

sobota, 8 lipca 2017

Od Zeah cd Exana

— Przesadzasz. — mruknęłam, przymykając oczy.
   Wciąż byłam spięta po jego dziwnym ruchu. Bo to nie to, że nie spodziwałam się tego. Raczej... Nie byłam przyzwyczajona do... To chyba nazywa się "przytuleniem".
I to nie tak, że mam niską samoocenę... Chyba. Po prostu, to jest prawda; moje moce nie potrafią się stuprocentowo przebudzić.
— Wcale nie. — burknął.
Warknęłam cicho.
— Nie było tematu. To się wytnie. Jak długo będę wyglądać i chodzić jak mumia?
— Zależy, jak szybko wyleczą się oparzenia. Od kilku godzin do może dwóch tygodni.
— Że co? — warknęłam, na ułamek sekundy zapalając się Czarnym Ogniem. Potem on zniknął, nie zostawiając nawet śladu.
Ogólnie trudno było nie zarejestrować tego momentu, ale Exan akurat  odwrócił się i szukał czegoś wzrokiem.
— Przez ten czas zostaniesz tutaj.
— No chyba nie! — machnęłam rozzłoszczona ogonem.


< Exam? c: >

Od Noir CD. Bustera

Prychnęłam cicho. Może i z polowaniem radzę sobie kiepsko, ale jednak podstawy samoobrony, a nawet trochę więcej, znałam. Z propozycji Bustera zamierzałam skorzystać tylko w ostatecznej ostateczności.
- Dobra, dobra - wymruczałam. - Bez odbioru.
Bajamonte właśnie odwrócił się. Z tacą z dwoma kubkami i dzbankiem herbaty podszedł do stolika, przy którym siedziałam. Postawił naczynia i napar na blacie i poszedł gdzieś jeszcze. W międzyczasie ostrożnie powąchałam gorący płyn ze dzbanka. Miał zapach zwyczajnej herbaty z nutą mięty i sokiem z cytryny, innymi słowy nie pachniał podejrzanie.
Mój gospodarz wrócił po niecałej minucie z miseczką wypełnioną po brzegi herbatnikami.
- Przykro mi, ale na razie nie mam nic więcej - powiedział Bajamonte, siadając naprzeciw mnie. Cóż, mnie osobiście zdziwiło, że cokolwiek miał już w spiżarni, tym bardziej ciastka.
- Ależ nic się nie stało - odparłam, posyłając czarnemu basiorowi słodki uśmiech. Wilk uniósł nieco kąciki pyska i nalał herbaty do obydwu kubków. Ciekawe, skąd on je wytrzasnął? Dostarczył mu je szef czy ma tajną skrytkę w Duat?
- No, a jak tu trafiłeś? - zapytałam. Interesowało mne, jaki kit spróbuje mi wcisnąć - niesłusznie wygnany z watahy wojownik, słabe ogniwo w stadzie czy sierota, który od lat błąka się samotnie po tym świecie?
- Wiesz, zwykle nikomu tego nie mówię, ale ty wydajesz mi się być inna niż wszyscy - zaczął Bajamonte. - Ja... urodziłem się jako bóg, ale zostałem wygnany za morderstwo, którego nie popełniłem.
No, czyli tak jak podejrzewałam, tylko w mocniejszej wersji. W Byłam skłonna nawet uwierzyć w tę historyjkę, nie licząc jednak słów: "którego nie popełniłem".
- A ty? - zapytał Bajamonte, podduwając mi miseczkę z herbatnikami. Wzięłam jeden z nich i delikatnie ugryzłam. Smakowo niczym się nie różnił od innych herbatników. Co więcej, sam Bajamonte również poczęstował się jednym z ciasteczek.
- Naprawdę dobre - pochwaliłam, gdy już przełknęłam kęs. - Ja się tutaj urodziłam. Całe życie spędziłam na tych terenach.
- Och, czyli nie widziałaś jeszcze świata?
- Nie - skłamałam. Tak naprawdę odwiedziłam kilka ważnych dla mojej rodziny miejsc, ale uznałam, że lepiej będzie, jeśli mój nowy kolega się o tym nie dowie.
<Buster?>

czwartek, 6 lipca 2017

od Exana cd Zeah

 To co sobie pomyślałem, to aż trzasnęło mną. Może i jest demonem, ale z uczuciami. Myślałem, że jest bezlitosną morderczynią, która gdyby mogła... rozniosłaby mnie na cacy.
~ Exan, to demon...ona cię zwodzi- odezwał się moje drugie ja.~ Zamknij się, bądź co bądź to miła osoba. Nie jej wina, że jest demonem.
Przytuliłem się do niej. Zeah zdziwiona, stała jak wryta w ziemię...
- Chodź, zobaczę na oparzenia
Szła ze mną i nadal miała zdziwioną minę. Wziąłem waciki, nasączyłem aromatycznym olejkiem chłodzącym i przyłożyłem na oparzenia.
- Wybacz, nie powinienem cię był atakować, ale narwany jestem na demony- powiedziałem i przyłożyłem kolejny wacik na oparzenie. Hybryda demona syknęła cichutko.
- Nie ma za co, miałeś dużo szans, jestem słaba
- Nie jesteś słaba, jako hybryda demona powinnaś być silna, nie wierć się
- Ale nie jestem silna
- Cicho, nie ruszaj się
Miała kilka oparzeń. Po kilku minutach wyglądała jak zabandażowana mumia, ale nie szału nie było. Chłód jaki niósł olejek, naprawdę dawał radę z tak mocnymi oparzeniami II stopnia
~ Będziesz tego żałował!- odezwał się po raz kolejny moje drugie ja.
- Nie jesteś słaba, jesteś wspaniała

<Zeah?>

wtorek, 4 lipca 2017

Od Bustera CD Noir

Przelustrowałem wilczycę wzrokiem. Wyglądała słodko - zdecydowanie słodko, jak na nią.
- Wyglądasz uroczo - stwierdziłem od razu. - Szykuje się romantyczny związek - powiedziałem, szczerząc się jak głupi do sera.
Od razu spiorunowała mnie wzrokiem. Odwróciłem od niej wzrok, jakby nigdy nic.
- Przysięgam, że kiedyś się zrewanżuję - zmrużyła oczy, mimo wszystko delikatnie się uśmiechając.
- Dobrze, dobrze. Chodźmy już, bo Bajamonte pewnie umiera z tęsknoty - wyszeptałem pod nosem, ponownie dusząc w sobie śmiech.
- Ty też zaraz umrzesz, jeżeli nie przestaniesz - rzuciła w moją stronę, delikatnie przeczesując grzywkę łapą.
W sekundzie się przymknąłem. Myślę, że taka wadera jak ona, mogłaby zrobić to bez najmniejszego trudu.
***
W ciągu kilku minut udało nam się zawędrować w okolice jaskini Bajamonte. Podczas gdy ja - bezszelestnie wcisnąłem się pod osłonę krzaków, Noir pewnym krokiem zbliżyła się do wejścia od jaskini basiora. Z początku przeprowadziła z nim krótką rozmowę, stojąc za progiem, po czym weszła do środka typowo kobiecym krokiem. Ledwo udało mi się dostrzec, jak przysiada naprzeciw niego przy stole. Za pomocą słuchawki i mini mikrofonu, który symulował kolczyk, mogłem bez problemu się z nią kontaktować oraz podsłuchiwać całą rozmowę. Gadali o bzdetach...
- Gdy jego amulet się zaświeci, wyjdzie do innego pokoju pogadać ze swoim szefem. Wtedy możesz się rozejrzeć po jego domu - powiedziałem do małego sprzętu, który trzymałem w łapach. 
- Nie jestem głupia - powiedziała szeptem, gdy tylko Bajamonte ruszył zrobić herbatę.
- A jeżeli zacznie Cię obmacywać, to daj mi tylko najmniejszy znak, a przyjdę i powieszę go za... A, nie musisz wiedzieć - dodałem.
<Noir? xD>

niedziela, 2 lipca 2017

Od Noir CD. Bustera

- Zgoda - warknęłam cicho po chwili namysłu. Przy naszym ostatnim spotkaniu z Bajamonte zapomniałam zwrócić uwagę na słowa nad jego głową, więc należało odrobić zaległości. Dodatkowo, gdybym odpowiednio i przekonująco zagrała, mogłabym użyć mojej mocy czytania w sercach. No i kolejnym argumentem za było to, że już wcześniej udawałam przed naszym "kolegą" kogoś głupszego i milszego dla wszystkich od prawdziwej mnie.
- Naprawdę? Nie myślałem, że się zgodzisz - odpowiedział Buster. Na jego pysku wciąż widniał uśmiech.
- Kiedyś się zemszczę - mruknęłam i odwróciłam się na pięcie. Ruszyłam zdecydowanym krokiem w stronę mojej jaskini. Buster, chyba nieco zaskoczony moim zachowaniem, pobiegł za mną.
- Nie zaczniesz od razu? - zapytał.
- Oj Buster, Buster - westchnęłam, wznosząc oczy ku niebu. - Będę udawać typową ślicznotkę, czy jak to się nazywa. Muszę pokazać, że mi zależy.
~~~
Półtorej godziny później spotkałam się z Busterem przed moją jaskinią. Grzywkę miałam uczesaną, założyłam różową czapkę poprzetykaną srebrną nitką, z broszką w kształcie motyla. Przez grzbiet przewiesiłam zamiast gitary niewielką skórzaną torbę, w której schowałam ukochaną zieloną czapkę. Zbyt dużo razem przeszłyśmy, bym mogła ją zostawić na tak ważną akcję.
- I jak? - zapytałam. - Myślisz, że to wystarczy?
<Buster?>