- Jeżeli kłamiesz, przyrzekam ci, że postawię cię w końcu przed bardzo trudnym wyborem... Twoja siostra i jej szczeniaki, czy może syn... - wymruczałem mu cicho do ucha, z widocznym uśmieszkiem. - Tymczasem... Do zobaczenia - odsunąłem się.
Spojrzałem kątem oka na Noir, która uważnie przyglądała się naszej dwójce. Miałem wrażenie, że nie spodobała jej się moja postawa. Cóż... Chciał ją zabić. Gdyby była sama, najprawdopodobniej teraz nie byłoby jej już na tym świecie.
- Chodźmy - powiedziałem krótko, z miejsca ruszając w stronę wyjścia.
Wilczyca w krótkim czasie dorównała mi kroku. Nie doszło pomiędzy nami do żadnej rozmowy. Po prostu - cisza.
***
Nawet nasze spojrzenia nie musiały się ze sobą krzyżować, Można powiedzieć, że obydwoje dobrze wiemy gdzie idziemy. Jezioro. Miejsce spokojnie, zupełnie pozbawione wilków. Wprost perfekcyjnie.
- Wypadałoby o wszystkim powiadomić alfę... - westchnąłem, przysiadając przy dosyć wyraźnej linii łączącej ze sobą wodę i ląd.
Wciąż myślała, nie odezwała się nawet słowem. Skoro wolała układać swoje myśli, nie będę jej w tym przeszkadzać. W sumie, to mi też przydałoby się przetworzenie wszystkiego. Moja "zamiana" w demona bardziej była wywołana czystą presją i gniewem ni jeżeli dobrowolnym wyborem. Nie mam w zwyczaju wybuchać i nagle zastraszać innych. Lecz wtedy... Było inaczej. Chcąc, nie chcąc widok Noir bliskiej śmierci, naprawdę był dla mnie czymś strasznym, czymś co bolało. Przyprawiało o smutek, który w krótkim czasie zamienił się w gniew.
- Chyba powinniśmy się z tym przespać... - westchnęła, mówiąc bardzo cicho.
- Masz rację... Dzisiaj wydarzyło się zdecydowanie za dużo... - skinąłem delikatnie głową, przymykając oczy. - Punkt dwunasta, jutro, tutaj? - zapytałem wciąż mając spuszczony wzrok.
W odpowiedzi jedynie pokiwała niezauważanie pyszczkiem.
- Więc postanowione - jak na zawołanie poderwaliśmy się z ziemi w tym samym momencie.
- Do zobaczenia... - wycofała się delikatnie, po czym ruszyła w stronę gdzie znajdowała się jej jaskinia.
Czułem, że chcę zareagować, czułem, że muszę. Zrobiłem mały krok do przodu.
- Noir? - wydukałem, prawie krztusząc się własną śliną.
Zatrzymała się w momencie i wlepiła we mnie swoje szmaragdowe spojrzenie. Nie mogłem się powstrzymać, w momencie rzuciłem się na nią. Widocznie zdziwiona wilczyca nie miała pojęcia co robić.
- Cieszę, się, że jesteś... - szepnąłem, tuląc ją do siebie.
<Noir? c: >
- Chyba powinniśmy się z tym przespać... - westchnęła, mówiąc bardzo cicho.
- Masz rację... Dzisiaj wydarzyło się zdecydowanie za dużo... - skinąłem delikatnie głową, przymykając oczy. - Punkt dwunasta, jutro, tutaj? - zapytałem wciąż mając spuszczony wzrok.
W odpowiedzi jedynie pokiwała niezauważanie pyszczkiem.
- Więc postanowione - jak na zawołanie poderwaliśmy się z ziemi w tym samym momencie.
- Do zobaczenia... - wycofała się delikatnie, po czym ruszyła w stronę gdzie znajdowała się jej jaskinia.
Czułem, że chcę zareagować, czułem, że muszę. Zrobiłem mały krok do przodu.
- Noir? - wydukałem, prawie krztusząc się własną śliną.
Zatrzymała się w momencie i wlepiła we mnie swoje szmaragdowe spojrzenie. Nie mogłem się powstrzymać, w momencie rzuciłem się na nią. Widocznie zdziwiona wilczyca nie miała pojęcia co robić.
- Cieszę, się, że jesteś... - szepnąłem, tuląc ją do siebie.
<Noir? c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz