wtorek, 29 sierpnia 2017

Od Sagema CD Mizu

Przyglądałem się wilczycy. Delikatnie upuściła swoją głowę, chyba nie chciała, żeby to wszystko "wyszło na jaw". Zbyłem jej pytanie i bez gadania, mimo lekkiego bólu przytuliłem ją do siebie. Czułem jak próbuje się wyrwać, lecz mimo to nie dawałem jej za wygraną. 
- CO TY ODWALASZ!? - warknęła w momencie, gdy tylko poczuła mój mocniejszy uścisk.
- Cii... - wyszeptałem, delikatnie głaszcząc ją po głowie. - Wiem, że czujesz się samotna... Od zawsze to czułem... - dodałem, delikatnie się uśmiechając. 
Głaskałem ją jak małe szczenię, z chwili na chwilę czując, jak bardziej ulega mojemu uściskowi. Chciałem ją za wszelką cenę mieć przy sobie. Nie mogłem pozwolić, aby jakiekolwiek zło tego świata zniszczyło ją doszczętnie. Mogę oddać wszystko, żeby była szczęśliwa...
- Już lepiej...? - nieznacznie odsunąłem się od wtulającej się w moje futro wilczycy.
Na jej pyszczku dostrzegłem wyraźnie zdziwienie, zmieszanie, jak i nutkę... Hm.. Nie jestem pewien, czy to jest właśnie to, co nazywają "szczęściem"? Kolejne sekundy mijały nam w ciszy. Nawet na moment nie oderwałem wzroku od Mizu. Slangowo określiłbym to jako "mindefuck" lub "mózg ro*jebany", lecz bałem się wypowiedzieć któreś z tych słów na głos. Wolałem bez zbędnego gadania czekać na jej odpowiedź.
- Może chcesz się gdzieś przejść? - zadałem kolejne pytanie z rzędu, licząc na to, że w końcu otrzymam odpowiedź.
Cały czas siedziała cicho. Powoli zaczynałem się bać, czy czasami swym nagłym gestem totalnie nie rozwaliłem jej psychiki, czy czegoś tam. "Sagem, chyba zje*ałeś" - powiedziałem do siebie w myślach, a mina lekko mi zrzedła.
- Możemy... - odpowiedziała w końcu, po tym jakże długim czasie przepełnionym milczeniem.
Zaśmiałem się cicho, po czym delikatnie łapą poczochrałem jej sierść na czubku łba. Z początku dostrzegłem wyraźny błysk, jakby chciała się na mnie rzucić, lecz szybko schował się on za bardzo małym uśmiechem. "Przynajmniej tyle..."
***
Sam do końca nie wiedziałem, gdzie aktualnie same łapy mnie niosą. Po prostu czułem, że to gdzieś tam... Gdzie niesie mnie morska bryza. Podczas całej drogi nie wymieniłem się nawet najkrótszym słówkiem z towarzyszącą mi waderą. Wolałem siedzieć cicho.
- Klif? - przechyliła pytająco głowę, wpatrując się w otaczającą nas łysinę, na której końcu był nagły spad w dół.
- Bingo! - uśmiechnąłem się delikatnie. - Tylko nie próbuj mi skakać do wody... - burknąłem pod nosem, mierząc Mizu swego rodzaju podejrzliwym wzrokiem.

<Mizu? #ShenayPodglądacz >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz