sobota, 23 grudnia 2017

Koniec

Nie będę się rozpisywać, to samo, co pisałam wcześniej.

Żegnam, miłej podróży przez życie.

piątek, 8 września 2017

Od Sagema CD Mizu

Zupełnie nie zrozumiałem jej słów. Lecz zanim zdążyłem wykonać jakikolwiek ruch, wilczyca w momencie rozpłynęła się w powietrzu. Chciałem jeszcze na chwilę uchwycić ją w uścisku, zapytać, czy moje teorie tworzące się w głowie są prawdziwe, ale... Jej już po prostu nie było. Pod swą astralną formą najprawdopodobniej przeniosła się szmat drogi stąd. Przekląłem pod nosem, uderzając otwartą łapą w małe drobinki zgromadzone na całej powierzchni gruntu przy morzu. 
- Nie chcę cię stracić... - szepnąłem, przez moment czując wyraźną ochotę na uronienie kilku łez. Zawsze się tak kończy. Dany wilk po prostu odchodzi i nigdy nie wraca. Nienawidzę tego błędnego koła. Jeb*na karuzela śmiechu...
Nie, ale nie tym razem. Moim obowiązkiem w tej chwili, jest pozostanie przy niej. Stracenie jej, byłoby dla mnie równe największej porażce życiowej. Na coś takiego nie mogłem sobie pozwolić... Szybko poderwałem się z ziemi i ruszyłem w stronę jaskini wilczycy. Miałem nadzieję, że skierowała się właśnie w jej stronę. W przeciwnym razie... Trudno, najwyżej poczekam. Ledwo mogłem nabrać tchu, podczas intensywnego biegu. Jedynie przeszkadzały mi w tym mocne podmuchy wiatru, które dosłownie władały ustawieniem się mojej sierści na łbie i reszcie ciała. Chcę jak najszybciej ją znaleźć. Nie mogę pozwolić odejść kolejnej osobie. 
W moich fioletowych oczach pojawił się wyraźny błysk, gdy dostrzegłem dobrze znaną posturę kilkanaście metrów dalej. Mimo, iż moje łapy widocznie chciały odmówić posłuszeństwa, w momencie znalazłem się przy niej. Gwałtownie wryłem swoje pazury w pulchną glebę, spostrzegając jej odwracającą się głowę. Zatrzymałem się zaledwie pół metra od niej, cały zdyszany.
- Sagem, po co tyle biegłeś... - westchnęła, jedną ze swoich przednich łap unosząc mój dotychczas spuszczony łeb do góry. - Przecież tłumaczyłam ci, że...
- Mizu! - krzyknąłem, a po ułamku sekundy wilczyca już spoczywała w moich objęciach. - Boże... Mizu... - wyszeptałem, wtulając się w jej futro na szyi. 
Wadera widocznie osłupiona, nie potrafiła wydusić z siebie najmniejszego słówka. Wryła swój wzrok w ziemię, jakby na coś czekając. Tym razem to ja wyraźnie zdezorientowany, nieznacznie oderwałem się od niej.
- Co jest? - zapytałem szybko, starając się namierzyć jej oczy dotychczas wpatrujące się w trawę. - Mizu, czy wszystko dobrze? - dodałem, unosząc pyszczek wilczycy do góry. - Hej! Chcesz, żebym...
Nie zdążyłem dokończyć, czując uścisk na swojej łapie. Przybliżyła ją sobie do swojej klatki piersiowej, która powoli się unosiła w górę i w dół. Jej serce - znowu funkcjonowało, tak, jak powinno to robić na co dzień. 
- Ty... - wyszeptałem, nieco spokojniejszym głosem niż poprzednio. - Twoje serce... - dodałem, wpatrując się jej prosto w oczy.
- Więc po co przyszedłeś... - zmieniła w momencie temat, odtrącając moją kończynę na bok. 
- Mizu... Ja... - zacząłem, równie speszony spoglądając w bok. - Nie chcę być natarczywy, nie mam zamiaru się narzucać, ale... Po prostu nie chcę cię stracić! - wypaliłem w końcu, jakby znikąd. - Po prostu każdy dzień... Nie! Każda godzina bez ciebie jest dla mnie katorgą! - zacisnąłem mocniej oczy i łapy. - Moje dalsze życie bez ciebie, po prostu traci sens! Nie potrafię odejść... Nie potrafię przestać o tobie myśleć!

<Mizu?>

piątek, 1 września 2017

Od Noir CD. Bustera

Słysząc swoje imię, wilczyca zatrzymała się natychmiastowo i spojrzała na Bustera. Czekała na ciąg dalszy wypowiedzi, który jednak nie nadszedł, a przynajmniej nie w takiej formie, jakiej się spodziewała. Gdy basior skoczył w jej stronę, otworzyła szeroko swoje szmaragdowe oczy, zaskoczona. Nie wiedziała, co się dzieje, do chwili, gdy szary wilk objął ją i przytulił.
- Cieszę się, że jesteś... - szepnął cicho. Noir, choć przez głowę przepływały jej strumienie myśli, nie potrafiła znaleźć słów, aby mu odpowiedzieć. Wtuliła się więc tylko w miękkie futro Bustera, przymykając oczy. W jego objęciach poczuła się bezpiecznie, na moment zapomniała o minionych godzinach.
- Ja też się cieszę... że jesteś... - wyszeptała w końcu. Trwali jak jeszcze przez dobre pół minuty, potem poczuła, że uścisk słabnie. Cofnęła się i spojrzała w oczy Busterowi.
- No to... do zobaczenia - powiedziała cicho i odwróciła się na pięcie. Odbiegła szybko, czując wpełzający na jej pyszczek rumieniec...
~~~
Po kilku minutach kręcenia się po jaskini usiadłam w końcu na moim posłaniu. Przez następne dwanaście sekund gapiłam się na ścianę, a potem wstałam i poszłam zaparzyć sobie herbaty. Gdy napar był już gotowy, przelałam z dzbanka do kubka jedną porcję i ponownie usiadłam. Popijając napój od czasu do czasu, usiłowałam uporządkować swoje myśli i uczucia. Buster... dlaczego tak zareagowałam przy naszym pożegnaniu? Przecież... gdy wychodziliśmy z jaskini Nero, czułam się jeszcze normalnie... A teraz... na każde wspomnienie Bustera... miałam jakieś dziwne uczucie w żołądku. I robiło mi się ciepło na sercu...
Odłożyłam kubek, w którym wciąż pozostało sporo herbaty i wybiegłam z jaskini. Zbyt dużo się dzisiaj wydarzyło, zdecydowanie zbyt dużo. Miałam wrażenie, że od nadmiaru myśli i nagle powstałych problemów pęknie mi głowa. Musiałam zapomnieć o tym wszystkim... zapomnieć choćby na chwilę...
Przez cały czas próbując skupić się na pędzie, dobiegłam nad jakieś niewielkie jezioro. W jego gładkiej tafli odbijały się ostatnie tego dnia promienie słońca i wielobarwne niebo. Gdy spojrzałam w górę, dostrzegłam już pierwsze gwiazdy.
A gdyby tak... wskoczyć do wody i popływać? Miałam wrażenie, że kiedyś już byłam nad tym jeziorkiem, może rok temu... Albo w zimie? W każdym razie, wydawało mi się, że jest dość płytkie i na tyle bezpieczne, na ile mogło być.
Nie zastanawiając się dłużej, wskoczyłam z brzegu do wody. Od razu opadłam kilka metrów w dół, nareszcie zapominając o wszystkich moich zmartwieniach. Wśród masy ciemnej wody dostrzegłam srebrzysty błysk - to musiała być pewnie jakaś ryba. Nie wynurzyłam się od razu, ale przepłynęłam jeszcze kilka metrów. Dopiero wtedy wystawiłam głowę nad powierzchnię i zaczerpnęłam powietrza. Było już ciemniej niż przed minutą, mimo to zanurkowałam jeszcze raz...
<Buster?>

czwartek, 31 sierpnia 2017

OD Mizu CD Sagem

Spojrzałam na dół, a potem na niego. A jeśli chce? Skoro na dole jest woda... Jest mało procent szans, żebym zginęła. Usiadłam, patrząc przed siebie. On... Przytulił mnie. Mnie i moje martwe serce... Czemu? Jestem praktycznie martwa. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na niego kątem oka. Zaśmiał się cicho pod nosem, myśląc o czymś. Wzięłam głęboki wdech, zamykając oczy. Wiatr pieścił moje futro, a ja myślałam o wszystkim.
Mizu! Ocknij się!
Nic Ci już nie grozi... Nikogo tu nie ma... Spokojnie... 
Już lepiej...?
Przez ten cały czas o mnie się martwił... Mimo to, jak go traktuję i mimo tego, jak reaguje na jego każdą pomoc. Otworzyłam oczy, wstając. Stanęłam na krawędzi i Oderwałam jedną łapę z gruntu.
- Mizu? - Sagem spojrzał na mnie. Spojrzałam na niego kątem oka z uśmiechem. Zamknęłam oczy i skoczyłam na dół. Wtedy... Miałam wrażenie, że czas spowolnił. Wtedy miałam wrażenie, że odpłynęłam...

****

Otworzyłam oczy, nadal lecąc, lecz nie w swoim ciele. Spojrzałam na nadal lecące moje ciało, a czas naprawdę spowolnił. Zaczęłam się rozglądać.
- Mizu?
Gwałtownie zamarłam. Miałam wrażenie, że na chwilę wyczułam swój własny puls. Pomachałam głową.
- To nie możliwe... - odwróciłam głowę, wtedy zamarłam. Stał za mną mój brat. Miałam łzy w oczach, a może byłam przerażona? Wyrósł na silnego, pewnego siebie basiora. Podszedł do mnie i dotknął mnie swoim pyskiem. Wtuliłam się w jego futro.
- Czy ja...
- Nie, po prostu jesteś zmuszona prze ze mnie, by wejść w ekstazę. Musiałem Cię zobaczyć. A raczej, żebyś to ty, zobaczyła mnie, siostrzyczko - położył łapę pod moim pyskiem - Wyrosłaś... Teraz mogę ci się przyjrzeć. Wdałaś się w matkę.
- Tarkin... - po moich policzkach zaczęły spływać łzy - tęsknie za tobą.
- Wiem siostrzyczko, ale musisz przestać żyć przeszłością - położył łapę na moim sercu - liczy się to, co jest teraz. Pamiętaj o tym. Nadal siedzisz w jaskini. Czas wyjść - jego ciało zaczęło się rozsypywać w iskry, które zaczęły latać wokół mnie. Jedna mi wleciała do pyska, druga do ust, a trzecia weszła mi w serce. Moje oczy zrobiły się blade, a ja czułam, jak wracam do swojego ciała.

****
Czas...
Niekończąca się linia, która nigdy zapewne się nie zatrzyma. Można tylko nim manipulować. Pewnego dnia, świat będzie tylko na tym polegać. Poczułam jak moje futro szybciej faluje, a ja, jak lecę w dół. Otworzyłam oczy, widząc, że Sagem był tuż przy mnie i lecieliśmy razem w dół.
- Mizu! Co ty robisz?! - powoli mi dochodziły do mnie, jego słowa. Uśmiechnęłam się i wyprostowałam głowę tak, że niczym torpeda wleciałam do wody. Wtedy, poczułam coś, czego nie czułam od wielu lat.
Moje własne, bijące serce.
Rozszerzyłam oczy, patrząc na Sagem'a. Wynurzyłam się z wody i usiadłam na ziemi.
- CZY TY OSZALAŁAŚ?! A jeśli coś by ci się stało!? - usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się lekko. Ten wyglądał na zdenerwowanego. 
- Według niektórych już dawno oszalałam.
- Mizu, nie zaczynaj - wstał i poszedł w jakąś stronę. Spojrzałam na taflę wody. Byłam tam ja. Uśmiechnięta, szczera i...
Odwróciłam wzrok na odchodzącego Sagema.
- Sagem! - zatrzymał się - Mam nadzieję, że znajdziesz sobie kogoś, kto będzie umiał cię uszanować!
- Mizu?
- Jeśli będziesz chciał pomocy, wal śmiało! - uśmiechnęłam się i zmieniłam się w ducha, odchodząc.

<Sagem?>

wtorek, 29 sierpnia 2017

Od Sagema CD Mizu

Przyglądałem się wilczycy. Delikatnie upuściła swoją głowę, chyba nie chciała, żeby to wszystko "wyszło na jaw". Zbyłem jej pytanie i bez gadania, mimo lekkiego bólu przytuliłem ją do siebie. Czułem jak próbuje się wyrwać, lecz mimo to nie dawałem jej za wygraną. 
- CO TY ODWALASZ!? - warknęła w momencie, gdy tylko poczuła mój mocniejszy uścisk.
- Cii... - wyszeptałem, delikatnie głaszcząc ją po głowie. - Wiem, że czujesz się samotna... Od zawsze to czułem... - dodałem, delikatnie się uśmiechając. 
Głaskałem ją jak małe szczenię, z chwili na chwilę czując, jak bardziej ulega mojemu uściskowi. Chciałem ją za wszelką cenę mieć przy sobie. Nie mogłem pozwolić, aby jakiekolwiek zło tego świata zniszczyło ją doszczętnie. Mogę oddać wszystko, żeby była szczęśliwa...
- Już lepiej...? - nieznacznie odsunąłem się od wtulającej się w moje futro wilczycy.
Na jej pyszczku dostrzegłem wyraźnie zdziwienie, zmieszanie, jak i nutkę... Hm.. Nie jestem pewien, czy to jest właśnie to, co nazywają "szczęściem"? Kolejne sekundy mijały nam w ciszy. Nawet na moment nie oderwałem wzroku od Mizu. Slangowo określiłbym to jako "mindefuck" lub "mózg ro*jebany", lecz bałem się wypowiedzieć któreś z tych słów na głos. Wolałem bez zbędnego gadania czekać na jej odpowiedź.
- Może chcesz się gdzieś przejść? - zadałem kolejne pytanie z rzędu, licząc na to, że w końcu otrzymam odpowiedź.
Cały czas siedziała cicho. Powoli zaczynałem się bać, czy czasami swym nagłym gestem totalnie nie rozwaliłem jej psychiki, czy czegoś tam. "Sagem, chyba zje*ałeś" - powiedziałem do siebie w myślach, a mina lekko mi zrzedła.
- Możemy... - odpowiedziała w końcu, po tym jakże długim czasie przepełnionym milczeniem.
Zaśmiałem się cicho, po czym delikatnie łapą poczochrałem jej sierść na czubku łba. Z początku dostrzegłem wyraźny błysk, jakby chciała się na mnie rzucić, lecz szybko schował się on za bardzo małym uśmiechem. "Przynajmniej tyle..."
***
Sam do końca nie wiedziałem, gdzie aktualnie same łapy mnie niosą. Po prostu czułem, że to gdzieś tam... Gdzie niesie mnie morska bryza. Podczas całej drogi nie wymieniłem się nawet najkrótszym słówkiem z towarzyszącą mi waderą. Wolałem siedzieć cicho.
- Klif? - przechyliła pytająco głowę, wpatrując się w otaczającą nas łysinę, na której końcu był nagły spad w dół.
- Bingo! - uśmiechnąłem się delikatnie. - Tylko nie próbuj mi skakać do wody... - burknąłem pod nosem, mierząc Mizu swego rodzaju podejrzliwym wzrokiem.

<Mizu? #ShenayPodglądacz >

Od Bustera CD Noir

Wciąż z nad wyraz poważną miną przyglądałem się owemu Nero. Nie za bardzo przekonywały mnie jego argumenty, po prostu czułem, że łże. Wilczyca stojąca tuż obok mnie, była widocznie rozczulona... No trudno. Podszedłem bliżej do basiora, żeby po chwili podeprzeć jego podbródek swoją łapą.
- Jeżeli kłamiesz, przyrzekam ci, że postawię cię w końcu przed bardzo trudnym wyborem... Twoja siostra i jej szczeniaki, czy może syn... - wymruczałem mu cicho do ucha, z widocznym uśmieszkiem. - Tymczasem... Do zobaczenia - odsunąłem się.
Spojrzałem kątem oka na Noir, która uważnie przyglądała się naszej dwójce. Miałem wrażenie, że nie spodobała jej się moja postawa. Cóż... Chciał ją zabić. Gdyby była sama, najprawdopodobniej teraz nie byłoby jej już na tym świecie.
- Chodźmy - powiedziałem krótko, z miejsca ruszając w stronę wyjścia.
Wilczyca w krótkim czasie dorównała mi kroku. Nie doszło pomiędzy nami do żadnej rozmowy. Po prostu - cisza.
***
Nawet nasze spojrzenia nie musiały się ze sobą krzyżować, Można powiedzieć, że obydwoje dobrze wiemy gdzie idziemy. Jezioro. Miejsce spokojnie, zupełnie pozbawione wilków. Wprost perfekcyjnie.
- Wypadałoby o wszystkim powiadomić alfę... - westchnąłem, przysiadając przy dosyć wyraźnej linii łączącej ze sobą wodę i ląd.
Wciąż myślała, nie odezwała się nawet słowem. Skoro wolała układać swoje myśli, nie będę jej w tym przeszkadzać. W sumie, to mi też przydałoby się przetworzenie wszystkiego. Moja "zamiana" w demona bardziej była wywołana czystą presją i gniewem ni jeżeli dobrowolnym wyborem. Nie mam w zwyczaju wybuchać i nagle zastraszać innych. Lecz wtedy... Było inaczej. Chcąc, nie chcąc widok Noir bliskiej śmierci, naprawdę był dla mnie czymś strasznym, czymś co bolało. Przyprawiało o smutek, który w krótkim czasie zamienił się w gniew.
- Chyba powinniśmy się z tym przespać... - westchnęła, mówiąc bardzo cicho.
- Masz rację... Dzisiaj wydarzyło się zdecydowanie za dużo... - skinąłem delikatnie głową, przymykając oczy. - Punkt dwunasta, jutro, tutaj? - zapytałem wciąż mając spuszczony wzrok.
W odpowiedzi jedynie pokiwała niezauważanie pyszczkiem.
- Więc postanowione - jak na zawołanie poderwaliśmy się z ziemi w tym samym momencie.
- Do zobaczenia... - wycofała się delikatnie, po czym ruszyła w stronę gdzie znajdowała się jej jaskinia.
Czułem, że chcę zareagować, czułem, że muszę. Zrobiłem mały krok do przodu.
- Noir? - wydukałem, prawie krztusząc się własną śliną.
Zatrzymała się w momencie i wlepiła we mnie swoje szmaragdowe spojrzenie. Nie mogłem się powstrzymać, w momencie rzuciłem się na nią. Widocznie zdziwiona wilczyca nie miała pojęcia co robić.
- Cieszę, się, że jesteś... - szepnąłem, tuląc ją do siebie.

<Noir? c: >

OD Mizu CD Sagem

*magicznie się cofamy do czasów, kiedy Mizu wyszła z tego chorego psychiatryku i są podczas podróży do domu* 

Wybiegłam z psychiatryka, ledwo się zatrzymując przed przepaścią.
- Whaa!! - ledwo się złapałam pazurami gruntu, żeby nie zjechać do krawędzi. Zaczęłam się nerwowo rozglądać. Miałam wrażenie, że zaraz zejdę na zawał, ale wróć. Przecież moje serce nie bije. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam od krawędzi, rozglądając się praktycznie jak oparzona.
- Gdzie ona uciekła?! Znaleźć ją! - ledwo się zmieniłam w ducha, gdy to usłyszałam i pobiegłam w stronę watahy. Akurat, kiedy zmieniłam się w fizyczną formę, wpadłam na Sagema. Zaczęliśmy się turlać z górki, wpadając na krzaki, iglaki i inne rzeczy, które brudziły nam futro, a po chwili oboje wpadliśmy do wody. Ja, utrzymałam się, żeby ogarnąć sytuacje. Woda... Głęboko, nie wiem co... Mój towarzysz, spadał na dno, nie przytomny. Szybko popłynęłam w jego stronę i złapałam zębami za kark.
Nie pozwolę mu zginąć... NIE MU!
Zacisnęłam oczy i ledwo co wypłynęłam na powierzchnię. Zaciągnęłam go na ziemię i mocą wyciągnęłam wodę z jego płuc, dzięki czemu szybko się ocknął. Otworzył oczy, widać było, że się przyzwyczajały do światła. Cofnęłam się, próbując się ukryć, ale zdążył wstać. Patrzyliśmy na siebie. Po chwili jednak znowu zaczęłam warczeć.
- Idioto! Znowu mi przeszkodziłeś w ucieczce! Mogliśmy zginąć!
- MY?! TO TY TAM TRAFIŁAŚ!
- TO TY MNIE TAM ZAPROWADZIŁEŚ!
- A SKĄD MIAŁEM WIEDZIEĆ, ŻE SĄ TAM TAK SUROWE ZASADY!
- TABLICZKI SIĘ CZYTA!
- TRZEBA NIE MÓWIĆ NIE MOŻLIWYCH RZECZY! - zapadła cisza. Opuściłam uszy, robiąc krok do tyłu.
Wierzę Ci, ale rygory w tym szpitalu są tak zawyżone, że nasza aktualna rozmowa jest podsłuchiwana.
Zacisnęłam oczy, wbijając pazury w ziemię.
- Mizu ja... - zaczął Sagem, a ja warknęłam na niego mocno.  
- UFAŁAM CI! SAM MI WTEDY POWIEDZIAŁEŚ, ŻE MI WIERZYSZ! - moje oczy ledwo co powstrzymywały łzy - TERAZ WIDZĘ, ŻE JESTEŚ JAK INNI!
- MIZU!
- ZAM- - wtedy właśnie na mnie skoczył i schował mnie swoim ciałem przed pociskiem. Moje oczy zrobiły się małe jak groszek, kiedy jego ciało oparło się o moje.
Czy on...
- U-Uciekaj... - spojrzał na mnie, uśmiechając się. Mimo to, co powiedziałam...
Co zrobiłam... Co zrobił i co się stało...
On nadal się uśmiecha.
Wzięłam go na grzbiet i zaczęłam z nim uciekać na nasze tereny. Zamknęłam oczy, skupiając się na nim i na sobie. Ledwo co udało mi się zmienić nas na ułamek sekundy w ducha i przeszłam przez portal, pojawiając się w lecznicy.
- LEKARZA!

*Parę dni później*

Siedziałam cały czas przed jaskinią, czekając na jakikolwiek znak od medyków, od niego... Czemu w ogóle go tam nie zostawiłam? Czemu go darzę takim szacunkiem? Zamknęłam oczy, przypominając sobie jego uśmiech. Otworzyłam oczy. Tak mi przypominał Tarkina. Wzięłam głęboki wdech. Mizu...
Obiecałaś sobie.
Bez uczuć.
Bez emocji.
Zero miłości.
Zero wrzutów sumienia.
Tylko maska. Nie rób tego, czego potem będziesz żałować.
Moje myśli przerwały kroki. Wyprostowałam się. Kątem oka zobaczyłam Sagema. Był w bandażu, ale żył. Uspokoiłam się, a ten usiadł na przeciw mnie.
- Co ty... - przerwał mi, kładąc łapę na moim sercu. Nie bijącym sercu. Patrzył na mnie, a ja na niego. Warknęłam opuszczając uszy, szybko odskakując.
- Teraz wiesz... Zadowolony?
- Jak to...?
- Posłuchaj. Jestem waderą, która przeżyła tyle, że jej serce nie może... Funkcjonować. Przeżyłam tyle bólu, widziałam tyle cierpienia, tyle smutku, że sama nie mogłam wytrzymać, dodatkowo ze swoimi problemami. Więc, po prostu je uśpiłam, żeby po prostu nie czuć nic. Coś jeszcze ode mnie chcesz?

<Sagem?>