Stałem w cieniu, jak na razie zbytnio się nie wychylając. Wydawała się taka znajoma, a do tego ma takie piękne oczy... Dopiero kiedy warknęła w moją stronę, wyprostowany wyszedłem z mroku, który skrywał moją osobę.
- A czy to ważne kim jestem? - Wyszczerzyłem się do niej złośliwie, czego szybko pożałowałem.
Wadera posłała mi piorunujące spojrzenie, na co przełknąłem nerwowo ślinę. Dobrze wiedziałem, że była Przywódczynią watahy. Eh... Tak wiele się tu zmieniło...
- To mój teren... - Zaczęła, a ja przerwałem jej cichym prychnięciem, przez co spojrzała na mnie jeszcze bardziej wkurzona.
- Wiem co nieco o tobie... - Uśmiechnąłem się pod nosem, co musiało wyglądać trochę dziwnie.
Z tego co wiem to Aelin się odrodziła, a w tej wilczycy wyczuwam znajome uczucie. Może to ona? W moim sercu zapłonął promyk nadziei.
- Jestem Rin... - Przedstawiłem się, przerywając przy tym dłuższą ciszę.
Wadera zmarszczyła brwi, a sierść na jej karku stanęła dęba. Wpatrywałem się w nią troszkę rozbawiony jej wrogością wobec mnie.
- Spokojnie... Chcę znów dołączyć do watahy.... - Westchnąłem cicho, nie wiedząc jak mam ją przekonać, że nie jestem żadnym wrogiem.
Felhő?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz