piątek, 30 czerwca 2017

Od Zeah cd Exan

— Bo ja wiem? Niektóre demony rozumieją ból czy smutek, to dlaczego by nie miłość? Dla takiej hybrydy jak ja, to raczej nie byłoby trudne. Raczej jest pytanie, czy ktoś jest w stanie pokochać demona. — zaśmiałam się krótko, lecz ponuro, poddołowana swą wypowiedzią. — Co do umiejętności... Cóż, przywołanie zmarłych czy słyszenie gdy ktoś umiera jest mało przydatne. A lewitację i teleportowanie się już widziałeś. — zataiłam fakt o panowaniu nad Czarnym Ogniem i zmianie snów. Co za dużo informacji o mnie to niezdrowo. Doskonale wiem, że jak na demona jestem słaba. To Staze przejęła znaczną część mocy, jeszcze przed naszym urodzeniem.
— Przywołanie zmarłych? Kogokolwiek?
Zerknęłam na basiora przez ułamek sekundy.
— Tak, o ile nie jest skazańcem. A co, chciałbyś kogoś spotkać? — zagadnęłam, a w moich oczach pojawił się złośliwy błysk.
— Nie, nie... Tylko tak spytałem... — wlepił wzrok w ziemię. — A zaprezentujesz mi jedną ze swoich mocy?
— Co najwyżej mogę cię zepchnąć do Podziemi. — przekrzywiłam głowę w psychicznym uśmieszku.

< Exan? C: >

od Exana cd Zeah

- Gdybyś miała okazję, na pewno byś mnie zabiła- burknąłem nieco skrzywiony- demony tak mają
- Oj, ale nie ja- oznajmiła Zeah po czym spojrzała w odbicie wody- na serio mówiłeś o tym zabijaniu?
- Nie na serio, ale nigdy nie walczyłem z demonem- burknąłem dziarskim tonem- a chciałbym
- No to masz okazję- rzekła beznamiętnie i uśmiechnęła się podle.
Na moim pyszczku zawitał lekki uśmiech. Na demony mam sposoby.
- Czekam na twój ruch- oznajmiłem i przygotowałem się do walki, zdejmując z siebie szalik, a medalion w kształcie znaku omegi, gdzie w środku tego znaku widniała litera "A". Zeah była demonem, więc nie powinna czuć skrupułów, aby zaatakować.. nawet zdradliwie. Rzuciła się do ataku. Zamknąłem na chwilę oczy i przez ułamek sekundy przypomniałem sobie kołysankę jaką nuciła mi matka, kiedy nie mogłem zasnąć.
https://www.youtube.com/watch?v=aatr_2MstrI
Kołysanka jakby sama grała mi w głowie, słyszałem głos swojej matki... pełne miłości i czułości. Otworzyłem oczy i w rytmie tej muzyki nuconej przez moją matkę, tlił się we mnie czysty ogień. Uniknąłem przed wielkim ciosem demona i ciąłem ogniem, który wyglądał jak bicz. Demon uniknął bicza i przygwoździł mnie do ziemi, próbując ugryźć w szyję.  Zmierzyłem ją swoim ognistym wzrokiem. Demon zaczął wyć z bólu jakiego przeszył go ogień. Błysk, iskry się sypały i zapach spalonego futra. Demon leżał na ziemi.
- Zeah przepraszam cię, wstań- podałem jej łapę, aby mogła wstać. Zeah wspomagając się moją łapą wstała i obczepała się z nadmiaru piasku i ziemi. Drogę później jaką pokonaliśmy wiodła do wodopoju
- Jakim cudem mnie pokonałeś, zazwyczaj demony są te mocne
- Po prostu, jest jedno co demon nie zrozumie
- No co?
- Miłość- oznajmiłem i swój lekki uśmiech skryłem w szaliku którym się zakryłem- a teraz ty pokażesz co potrafisz?

<Zeah? byłbym świnią, gdybym nie dał ci pola do popisu xD >

Od Bustera CD Noir

- Na razie tylko się z nim pobawimy - szelmowski uśmieszek od razu zawitał na moim pysku. - Kiedy następnym razem podwinie mu się noga, zdemaskujemy go - podniosłem się z ziemi.
- Myślę, że w tej chwili przebywa w swojej jaskini - stwierdziła Noir, również szykując się do dalszej wędrówki.
- Kto wie? Może znowu rozmawia z tym swoim "szefem" - zmieniłem lekko barwę głosu, wypowiadając ostatnie słowo.
- Ruszajmy.
***
W ciągu kwadransu udało nam się przebyć nieduży odcinek trasy. Z tego co udało nam się wywnioskować, Bajamonte był w środku. Jego rozmowy można było usłyszeć z odległości kilku metrów. Miał dosyć donośny głos, tak samo jak wilk z hologramu.
- Mam pewien głupi i niemoralny pomysł - wyszeptałem w stronę towarzyszki.
- Zapowiada się ciekawie... - rzuciła, delikatnie wychylając głowę zza krzaka.
- Będziesz się do niego przymilać - ledwo co udało mi się przydusić w sobie śmiech.
Wilczyca od razu przeniknęła mnie swym morderczym wzrokiem. Zachichotałem, patrząc na jej widocznie zdenerwowaną minę.
<Noir? (Geniusz Vane)>
Ps. Sorki za długość

Od Zeah cd Exan

Przekrzywiłam głowę.
Zaczęłam pojawiać się w różnych miejscach, zostawiając za sobą migające postaci.
W odpowiedzi pojawił się ogień. Zatrzymałam się tuż przed basiorem.
— Czyli jednak atakujesz? — uśmiechnęłam się, niewrażliwa na żar.
Cholernie bolało, bo choć panowałam nad ogniem, to nie byłam na niego odporna. Ale wiedziałam, że jak mu to pokażę, będzie nadal walczył przy jego pomocy.
Dmuchnęłam w palącą się grzywkę.
— W tym momencie, mógłbyś wylądować w jednym z odpowiedników Piekła. — zachichotałam, rozpływając się powoli w mroku. — Ale nie zrobię tego, jedynie dlatego, bo wiszę ci przysługę. — Dokończyłam ciszej na pożegnanie.
~~~
Zanurkowałam pod wodę i zatrzymałam się dopiero na dnie, spokojnie siadając na piachu. Zerknęłam w górę, na gwiazdy. Stąd wyglądały także pięknie. Takie małe, srebrne punkciki, tańczące z załamaniami światła...
Lekko rozchyliłam pysk, by parę wdechów tlenu wyleciało w górę.
Czułam się tak, jakby ulatywało ze mnie życie. Czy tak czuły się te wszystkie dusze, gdy jeszcze posiadały ciało?
   Poczułam szarpnięcie w górę. Po chwili leżałam na brzegu, wypluwając wodę.
— Siema staruszku. — wybełkotałam między wyksztuszaniem.
— Znowu, Zeah, znowu?! — W głosie granatowego basiora było słychać rozpacz. — Znowu próbowałaś to zrobić?!  Już piąty raz cię ratuję... Nie wspominając, ile razy robiły to duchy i Staze! — potrząsnął mną.
— A jeśli nawet? Nie mam po co istnieć, nawet jako hybryda dwóch światów.
Wstałam i wyprostowałam się, by choć trochę dorównać wzrostem ojcu.
< Exan? C: >

czwartek, 29 czerwca 2017

od Exana cd Zeah

- Cóż miałbym dwa wyjścia... albo powiadomić o wszystkim władzom watahy, albo... zabić cię- odrzekłem i spojrzałem na nią też, naśladując jej psychopatyczny uśmieszek. Wadera uśmiała się, ale wiedziała że nie miałem zamiaru jej atakować, bynajmniej na razie nie. Wyszczerzyłem się do niej. Zrobiło się na prawdę zimno tym razem, owinąłem się szalikiem, a noc powodowała że nic nie widziałem. Rozpaliłem ognik, który krążył za mną.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFvzZosumOdaQNqn_ol1yjrxQJVjxoBPXEwXXGc9Q12OqKxVV9WtedvSkwDJqfCLdM3AVzCQe0-XtSR5PgotW2sqhvPvCKS_mARzDW6xi2N7-c1F0WymysOducZxgaR74QveWkR7FzkiRq/s1600/_20170613_073429.JPG
Zeah wylądowała nagle i stanęła przede mną. Chyba nie miała złych zamiarów. Chyba...
- Na pewno byś mnie chciał zabić?- zapytała nieco niewinnym tonem, ale w rzeczywistości w każdym momencie była gotowa aby zaatakować. Mam się bać i uciekać, czy czekać aż coś zrobi.
- Zeah, nawet nie próbuj... jestem odporny na twoje demoniczne moce
Zeah oblizała się... co ona kombinuje
- Zeah, co ty kombinujesz?!

<Zeah?? tylko nie bij >

Od Zeah cd Exan

Powiedzieć, nie powiedzieć?
— Jak już wspominałam... — westchnęłam, dzieląc każde słowo na sylaby — Te ścierwa były trupami, ale ktoś je ożywił. Ewentualnie opętał ich demon. Lub zostały stworzone. Tak zwane sztuczne życie.
— A... Skąd wiesz, że to były zmarłe istoty?
Warknęłam, wznosząc swe oczy błagalnie ku niebu. Osioł...
— Gdybyś mieszkał w Hadesie, rozpoznawałbyś trupy nawet bez patrzenia na nie. — wyrwało mi się.
Wyglądał, jakby dostawał zawału. Słyszałam tłuczenie jego serca.
— Hadesie? Czyli... — jego spojrzenie wbiło się w ziemię. Mruknęłam ciche " Hmf". — Czym ty jesteś w takim razie, o ile mnie nie okłamujesz?
Pora na zabawę!
Uniosłam się w powietrze, może z trzy metry nad ziemię.
— A jakbym ci powiedziała... — zachichotałam, na chwilę przerywając wypowiedź, a w moich oczach odbiły się  kolory sierści, zmieniając je na  krwiścieczerwony — ...że jestem demonem, to co byś zrobił?
Przekrzywiłam lekko głowę w psychopatycznym uśmieszku.
W razie ataku, mogłam się zawsze przetelportować, więc pozwalałam sobie na zaczepki.


< Exan? c: >

Od Felhő cd Rina

Cicho prychnęłam. Poczekam...
Zaczęłam szukać swych notatek. Było tam coś, co mogło mi się przydać...
***
— No chyba coś ci się pomyliło! — warknęłam przez zęby. — Nawet jeżeli mam parę demonów w grupie, takich jak Zeah, nie oznacza to, że jestem zdrajcą! Wprawdzie nie wiem, kto jeszcze nim jest, ale jestem w stanie—
— Spokój!
Dumnie uniosłam łeb, twardo patrząc w oczy mężczyzny. Wprawdzie mogłam zmienić swą postać, jednak na razie nie było takiej potrzeby.
— Nie mów do mnie jak do psa! — fuknęłam.
— A niby czym jesteś?! — zaczął się śmiać.
— Po cóż ci prowokowanie mnie? — zrobiłam krok w przód, na co momentalnie zamilkł — Być może jesteś wyższej rangi i starszy ode mnie, azali poziom twej mądrości czy walki na to nie wskazuje.
Niemal widziałam, jak trybiki w jego głowie zaczęły się powoli poruszać.
— Ty mała...
Nim dokończył, byłam już w progu, po chwili kierując się korytarzami do wyjścia.
***
Wracając na tereny, od razu dostrzegłam, że nic się nie zmieniło w stanie nieba. Ściągnęłam swój talizman, zaplątując go o łapę. Odgoniłam ogonem komary i ruszyłam ku jaskniom.
         Miałam ochotę ryczeć. Około jednej czwartej wilków było martwych, a reszta spała. A może raczej... Została czymś nafaszerowana? Nikogo nie dało się obudzić.
Głęboko oddychałam, znów przybierając spokojny wyraz pyska. Dręczyło mnie jedno pytanie. Dlaczego to coś ominęło mnie i Rina?
Zabrałam jednego trupa na cmenatrz i zaczęłam kopać dół. Potem kolejny i kolejny.
Gdy ciągnęłam dwóch generałów do wykopów, których serca się zatrzymały, na karku poczułam czyjś dotyk, szarpnięcie i brak gruntu pod łapami. Opuściłam uszy w ostrzeżeniu.
Psychopatyczny uśmiech, czerwone włosy... Niby znajome, kojarzę je, jednak nie wiem skąd.
— Czego chcesz, demonie? — warknęłam. Jego pazury wbiły mi się w grzbiet, a krew zabarwiła moją sierść. Gdyby wiedział, bardziej by uważał...
— Tylko i wyłącznie—
Nie dokończył, bo został zaatakowany od tyłu.
Poleciał na ziemię, puszczając mnie tuż przy niej. Cudem uniknęłam bolesnego upadku.
Kiwnęłam głową na dwa lisie duchy.
Nie miałam na tyle energii, by utrzymać chowańce. W ciągu sekundy znaki na mym grzbiecie rozbłysły, a one znikły.
— Sprytne... — zarechotał. Gwałtownie się odwróciłam.
Momentalnie poczułam, jak ktoś wypycha m o j ą duszę z m o j e g o ciała.
— Teraz, jak tylko będą chcieli zabić mnie... — dobiegł mnie stłumiony głos, gdy kuliłam się w ciemnościach ze łzami w oczach — Zabiją i ciebie.
W tym momencie nie przejmowałam się sobą, a medalionem i pozostałymi wilkami z watahy.

< Rin? Wspominałam, żeby trzymać mnie z dala od anime, bo zaczynam mieć dziwne pomysły? Nie? To teraz powiadamiam. Tylko już za późno. Hahaha... ha... ha... ha... Nawet nie będę czytać co napisałam... >

środa, 28 czerwca 2017

Od Rina Cd. Felhő

To jest zbyt podejrzane... Ten urok na pewno nie został rzucony przez przypadkowego demona... Zrobiłem krok do przodu i jak na zawołanie zerwał się silny wiatr, który potargał na wszystkie strony moje futro. Muszę jak najszybciej znaleźć tego demona lub samemu przerwać ten cały urok. Nie wiedziałem czy jest rzucony tylko na nas, czy też na większości innych wilków.
- Radziłbym zostać w jaskini... - Zwróciłem się do wadery.
- Co? A ty gdzieś idziesz? - Spojrzała na mnie, przez co trochę dziwnie się poczułem, a przed oczami stanęły mi nie pożądane wspomnienia. Czy to też sprawa tego cholernego czaru? Za pewne tak...
- Muszę coś z tym zrobić... - Ruchem głowy wskazałem na niebo.
- Pójdę z tobą...
- Wolałbym nie....
- Czemu? - Skrzywiła się niezadowolona.
- Bo nie... - Wywróciłem oczami i ruszyłem przed siebie, nie dbając o to czy za mną idzie czy nie...
Najpierw muszę znaleźć tego demona, a jeśli go nie znajdę, będę musiał użyć swoich mocy...

< Felhő? >

wtorek, 27 czerwca 2017

od Exana cd Zeah

 To było trochę dziwne jak na wygląd tych wilków. Myślałem, że zombie to raczej bezmózgie istoty z odpadającą skórą, ze smętnie zwisającymi oczami z oczodołów, a z pysków utaczających się obrzydliwa substancja. Oni na zombie nie wyglądali według mnie~ pomyślałem, skrzywiając lekko usta. Poza tym byli oni rozumni i reagowali na wszystko co do nich powiedziałem, a ten drugi chciał nawet opanować mój umysł. Gdy tylko poszliśmy nad rzekę, aby się napić i przy okazji umyć si. Zeah wyglądała jakby nadal o tym myślała...  No nie dziwię jej się, że ciągle się tym przejmuje. Ja też bym się przejął gdybym miał przed sobą wilka- zombie który wygląda jak zwykła żywa istota. Właśnie to mnie przerażało, że nie wiesz kim tak naprawdę twój przeciwnik. Okropne i przerażające...
Gdy podszedłem do niej bliżej i spojrzałem jej w oczy..
- Czy mógłbym ci jakoś pomóc?- zapytałem
- Nie, dzięki... i dziękuję, że uwolniłeś mnie od tych zombiaków
Ale nadal mnie to dręczyło, co na temat wyglądu tych wilków
- Zeah, skoro to były zombie, to czemu oni wyglądali jak żywe istoty?

<Zeah?>

Od Sagema CD Mizu

Przeniosłem się myślami do wydarzenia sprzed kilku godzin... Same niewyraźne sylaby, które kończyły się cichym skomlaniem. Jakby błaganiem o pomoc... Podszedłem do okna, za którym rozprzestrzeniał się poranny krajobraz. Drzewa były owinięte jasną łuną słońca, które delikatnie wychylało się zza chmur.
- Coś o tym, że... Jesteś martwa... Twoja dusza gnije, a ty sama powoli umierasz - powiedziałem, cicho wzdychając. - Gdy opowiadałem o tym lekarzom, stwierdzili, że był to swego rodzaju atak jakiejś choroby psychicznej. Widziałaś coś, czego nie było... - wyszeptałem, nie odrywając wzroku od okna.
- Sagem, ale ty im nie wierzysz? - zapytała z lekkim niepokojem w głosie.
- Wiesz... Od czasu gdy mój pra dziadek Namir stał się Neurochirurgiem, jego pokolenie również zajmowało się czymś podobnym. W mojej rodzinie było wielu lekarzy, ale nikt nie zajmował się psychiką...
- Czyli mi nie wierzysz? - wtrąciła szybko, zadając krótkie pytanie.
- To nie tak... Po prostu...
- Wierzysz im... - mruknęła, starając się podnieść z łóżka.
Jej próba szybko została zatrzymana przez ból, który napotkał jej łapę. Upadła bezwładnie na łóżko, przy tym mrucząc kilka przekleństw pod nosem.
- Posłuchaj - zbliżyłem się do niej o kilka kroków. Zatrzymałem się dopiero przy posłaniu na którym leżała. - Wierzę Ci, ale rygory w tym szpitalu są tak zawyżone, że nasza aktualna rozmowa jest podsłuchiwana - podniosłem jedną z łap, na której widniał mój elektroniczny zegarek. Wybrałem jeden z przycisków na nim, po czym kontynuowałem. - Za dwie minuty zorientują się, że ich nagły błąd jest wywołany przez osobę trzecią, więc słuchaj uważnie. Nie jesteś na skrzydle szpitalnym, to tylko specjalnie przemeblowany pokój. Tak uważają Cię za wariatkę po tym co robiłaś i jakie bzdury wygadywałaś. Czasy się delikatnie zmieniły i każde opętanie przez cokolwiek, uznają za chorobę psychiczną. Tak, myślą nad zamknięciem Cię w psychiatryku. Ten pokój jest odporny na magię, lecz nie na magiczne przedmioty. W półce nocnej umieściłem mój naszyjnik, który pozwoli Ci przeteleportować się w dowole miejsce - kątem oka wskazałem na szafkę. - O 1:00 w nocy wyłączę im kamery, więc będziesz miała jakieś pięć minut na wyrwanie się stąd. Powodzenia - uśmiechnąłem się delikatnie, odchodząc w stronę drzwi. - I do zobaczenia - zamknąłem za sobą pomieszczenie.
Od razu po wyjściu włączyłem wszystkie podsłuchy szpitalne. "Mała awaria" - zaśmiałem się pod nosem.
<Mizu? Tak, jestem genialna. Wiem o tym B) >

niedziela, 25 czerwca 2017

Od Zeah cd Exan

W mych uszach piszczał denerwujący dźwięk, a głowę rozsadzał ból. Nienawidzę tego.
Wyszeptałam parę słów. Pod półżywym basiorem otworzyła się wyrwa. Z wrzaskiem spadł w dół, a dziura się zakleiła.
Bez zbędnych tłumaczeń czy komentarzy, zaczęłam się oddalać. Nie miałam ochoty tłumaczyć, co się tu działo, lub gdzie się podział wilk.
— Hej, zaczekaj! — usłyszałam zza pleców.
— Tak? — zatrzymałam się, choć nawet w mym głosie było słychać niechęć.
— Oni byli z watahy? — zapytał, jakby chcąc się upewnić.
— Nie, to zombie. — powiedziałam spokojnie.
— Żartujesz?
— A wyglądam, jakbym była jakimś wesołkiem? To były zombie, które się dobrze trzymały. Ktoś je musiał ożywić.
Z  tym ktosiem obstawiałam albo Evil, albo Pana. Ev nigdy mnie nie lubiła,  nawet przy Hazim pokazywała to, jak bardzo uwielbia Staze i jej potulność, a jak nienawidzi mnie i mojej maski uczuć.

< Exan? >

Od Felhő cd Rina

Podskoczyłam, jednocześnie się budząc.
Mój sen zakończył się klasycznie— atakiem tego obcego-nieobcego demona i spadnięciem w przepaść. Stanęłam na równych łapach, próbując uspokoić oddech.
Podniosłam głowę i zaczęłam wpatrywać się w szarawe tęczówki.
— Nie strasz. — powiedział Rin z wyczuwalnym rozbawieniem. Prychnęłam, po czym zerknęłam na wyjście. Zaciekawiona kolorem nieba skierowałam się ku niemu.
To było... Dziwne. Księżyc jakby się zatrzymał, a słońce stanęło za nim. Ale to na pewno nie było zaćmienie, bowiem niebo było krwistoczerwone.
Machnęłam nerwowo ogonem, mrucząc ciche wtf...
— Co to jest? — syknęłam przez zęby — Apokalipsa jakaś?
— Raczej jakiś urok... — padła odpowiedź od nowego basiora.
Zmrużyłam oczy, patrząc na niego. Ma wiele sekretów... Ale nie będę dopytywać... 

<Rin?>

piątek, 23 czerwca 2017

Od Noir CD. Bustera

Pochyliłam się nieco ku ziemi, tak, abym stała się mniej widoczna. Buster poszedł w moje ślady. Zaczęłam zastanawiać się, kim może być ów nieznajomy, który powoli zbliżał się w naszą stronę. Szedł z wiatrem, więc prawdopodobieństwo, że nas wyczuje, było bardzo niskie. Sądząc po zapachu nie pochodził z watahy... Jego woń była nieprzyjemna i nieco kwaśna. Czego mógł tutaj szukać?
- Cofnij się - usłyszałam szept Bustera. Oboje wycofaliśmy się w bardziej osłonięte miejsce. W pewnym momencie usłyszeliśmy ostrożne kroki. Naszym oczom ukazał się skrzydlaty basior o ciemniejszym niż noc, lśniącym futrze. Jego oczy miały niepokojącą barwę rubinu. Rozejrzał się wokół, jakby upewniając się, czy nikt go nie widzi, a potem położył na łapie kryształ, który wisiał na jego szyi. Nad minerałem powstał obraz jakiegoś potężnego umięśnionego basiora.
- Jestem na ich terytorium - odezwał się skrzydlaty. - Za niedługo znajdę Alfa i poproszę ją o przyjęcie. Zyskam ich sympatię i wtedy przejdziemy do drugiej części planu.
- Bardzo dobrze - odezwał się hologram i rozłączył się.
- Zróbmy mu małą niespodziankę - zaproponowałam szeptem. - Zachowujmy się, jakbyśmy nic nie usłyszeli. A potem go zdemaskujemy.
Buster kiwnął głową i zaczął hałasować, najpierw cicho, potem coraz głośniej. W końcu wybiegł z krzaków i wpadł prosto na nieznajomego. Pognałam za nim i wyhamowałam tuż przed leżącymi na ziemi basiorami. Oba wilki szybko podniosły się z ziemi.
- Em... cześć - mruknął nieśmiało nieznajomy, wodząc wzrokiem ode mnie do Buster i z powrotem.
- Witaj - odrzekł Buster z lekkim wahaniem w głosie. - Nie widziałem cię tu wcześniej. Chyba nie należysz do watahy...
- Prawda. Ale słyszałem o niej i chciałbym dołączyć.
- To cudownie - stwierdziłam, uśmiechając się słodko. - Jestem Noir, a to Buster. Jeśli chcesz, możemy zaprowadzić cię do Alfy.
- Byłoby miło - odpowiedział skrzydlaty. - Mam na imię Bajamonte.
- Och, masz bardzo ładne imię. Moje strasznie mi się nie podoba - powiedziałam. W rzeczywistości imię, jakim posługiwał się nieznajomy, dało mi więcej powodów do niepokoju. Bajamonte Tiepolo. Il traditore. Zdrajca, który przed laty zagroził Wenecji. Czy tamta historia może być w jakikolwiek sposób związana z pojawieniem się tutaj tego wilka?
- Dziękuję - odrzekł basior.
- Ruszajmy - zaproponował Buster. Całą trójką skierowaliśmy się w stronę, gdzie, jak mi i Busterowi się zdawało, znajdowała się jaskinia Alfy. Jednak po dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się. Ani ja, ani mój znajomy z watahy nie rozpoznawaliśmy okolicy.
- Bajamonte? Trochę ciężko mi to przyznać, ale... zgubiliśmy się - powiedziałam cicho.
- Nie ma problemu. Mogę wznieść się z tobą nad las, wtedy się rozejrzysz - zaproponował Bajamonte. Busterowi jednak pomysł nie bardzo przypadł do gustu, mi zresztą też...
- Wolałbym sam to zrobić - stwierdził szary basior, spoglądając nieco wyzywająco na skrzydlatego.
- Obawiam się, że nie dam rady cię unieść - odpowiedział Bajamonte.
- To nic. Ja polecę, Buster. Mam od ciebie lepszy wzrok, pamiętasz? - "przypomniałam" towarzyszowi.
- Tia... Ale będę miał was na oku.
Wdrapałam się na grzbiet Bajamonte, a gdy już siedziałam wygodnie, wilk uniósł się w powietrze. Jego futro, trzeba przyznać, było bardzo miękkie, ale i też gęste. Zastanawiałam się czy nie będzie mu gorąco podczas upałów, które nadejdą lada dzień. Basior jednak chyba nie zwracał na to uwagi. W pewnym momencie zawisł w powietrzu, a ja rozejrzałam się wokoło. Na lewo od naszej obecnej pozycji, w odległości jakichś dwóch kilometrów, dostrzegłam znajomą polanę. Stamtąd do jaskini Felho było już tylko kilka minut drogi.
- Możesz lądować - poinformowałam Bajamonte. Wilk nagle zanurkował, przez co omal nie spadłam z jego grzbietu. Po chwili stanął na ziemi, a ja zsunęłam się z jego grzbietu.
- Wiem, gdzie iść - powiedziałam do Bustera i poprowadziłam oba wilki w stronę mieszkania Alfy.
~~~
- I co dalej? - zapytał Buster. - Będziemy go śledzić?
Bajamonte został przyjęty do watahy bez większych problemów i teraz odpoczywał w swojej jaskini, albo raczej powinien to robić. Ja z Busterem ukryliśmy się wśród krzewów, z dala od ścieżek i łowisk, tak, abyśmy mogli spokojnie porozmawiać.
- Chyba by się przydało - odpowiedziałam. - Niepokoi mnie jego imię. Tak samo nazywał się pewiem wenecjanin, zdrajca. To chyba nieprzypadkowy dobór imienia. Tylko nie wiem na razie, jaki był tego cel...
- Skąd wiesz o tym zdrajcy? - zapytał basior, lekko zdziwiony.
- Mam weneckie korzenie - przyznałam. - Bajamonte i jego szef chyba tego nie przewidzieli.
<Buster?>

środa, 21 czerwca 2017

OD Mizu CD Sagem

Spojrzałam na niego zirytowana i zmieniłam się w ducha, wychodząc z jaskiń. Ledwo się utrzymałam w tej formie. Zamknęłam oczy, a gdy byłam na powierzchni, kulałam mocniej niż wcześniej. Byłam strasznie zmęczona, nic nie mogłam myśleć
- I co Mizu? Zadowolona?!
- Patrzcie, zaraz się poryczy!
- I gdzie twój braciszek, co? Sama nic nie zrobisz.
Czułam jak cienie mnie otaczają. Zmuszały mnie, bym uwolniła demona ciemności. Szłam wciąż przed siebie, słysząc szepty. Nie mogłam nic, ale to nic zrobić. Byłam... Sama...
Od zawsze byłam. Tarkin zginął. A ja nie mam nikogo. Otacza mnie śmierć. Jak te cienie, co chodząc obok mnie.
- Zostawiłaś go...
- Boisz się.
- Słaba jesteś.
- Nic nie umiesz zrobić dobrze.
Czułam jak zaczynają mnie ciąć po ciele. Ścisnęłam oczy, idąc dalej przed siebie. Nigdzie nie było wody. Widziałam przed sobą czarne smugi, widok był nie wyraźny. Wiedziałam, że cienie zasłaniają mi widok. Ich szepty kierowały się w prost do moich uszu. Zaczęłam się kiwac na boki. Byłam co raz słabsza...
Moment... Ja od zawsze byłam słaba.

Upadłam na ziemie z cichym piskiem. Czułam jak biegają wokół mnie co raz szybciej.

Jestem słaba...

                                     Naiwna...

         Bez serca...

                                                            ...Martwa.

Cienie zaczęły na mnie syczeć. Czekałam tylko na egzekucje. 
- Mizu? - usłyszałam czyiś głos. Moje futro robiło się szare. Poddałam się...
- Bez duszy... - szepnęłam, otwierając oczy. Wpatrywały się we mnie czerwone ślepia. Po chwili otworzył pysk, odsłaniając kły. Wtedy zaślepiło mnie światło. Demony uciekły, a mi rozmazywało się przed oczami.
- Mizu! MIZU! Nie można Cię zostawić na chwilę?! - podniósł - Mizu, mów coś! 
- Sagem... - gdy przybliżył do mnie pysk, mogłam ujrzeć jego wyrazy. - Dziękuję... 
- Mizu nie masz prawa mi tu od-- - w tym momencie straciłam przytomność. Leżałam w czarnej pustce, słysząc tylko jedno zdanie... Największy sekret, którego nigdy nie wyjawię. Tajemnica, którą muszę zabrać do grobu.


Te amo, pero nadie puede saber acerca de este


******

Obudziłam się na skrzydle szpitalnym. Miałam nastawioną łapę i opatrzone rany. Skręciłam głową.
- Zawsze takie rzeczy odstawiasz? - Sagem podszedł do mnie - nigdy więcej tego nie rób, wariatko.
- To moje drugie imię - lekko przymknęłam oczy. Ten spojrzał mi w oczy.
- Mówiłaś coś przez sen... Te amo... coś tam. Ciężko było mi zrozumieć, bo mamrotałaś. - spojrzałam na niego i wzięłam głęboki wdech.
- Najwyraźniej nie istotne... - skuliłam ogon przy łapie.
- Lekarze mówili, że miałaś szczęście, że dało się tą łapę odratować.
- Sagem, mówiłam coś jeszcze przez sen??

<Sagem? Dam ci podpowiedź. To jest napisane po języku, w którym odbywała się główna akcja w filmie "Assasin's Creed", kiedy on wchodzi do tego swojego przodka, powodzenia! :)>

Od Sagema CD Mizu

- Ty sobie wyjdziesz pod postacią ducha, a ja coś wykombinuję - mruknąłem wyraźnie niezadowolony postawą wilczycy.
Po raz drugi ratuje jej życie, a ona nawet nie wydusi z siebie najchłodniejszego "dziękuję". Rozumiem, że nie każdy posiada charakter, który pozwala mu na wyrażanie wdzięczności. Jej zachowanie zupełnie przestało mi się podobać...
- Nie utrzymasz tej cholernej bariery - stwierdziła, zdrową łapą przejeżdżając po łunie stworzonej przeze mnie. - Nie do czasu, aż wezwę pomoc.
- Lepiej już sobie idź, bo przecież ty wiesz lepiej - warknąłem, delikatnie mrużąc oczy. - Najwyżej zginę ze świadomością, że wreszcie uwolnię się od tego cholernego świata - odwróciłem się do niej tyłem, czekając aż opuści barierę poprzez zamianę w ducha.
Przysiadłem na ziemi, wlepiając swój wzrok w przednie łapy. Miałem tego naprawdę powyżej ogona, czy zginę, czy nie. Cztery lata, to w końcu nie najgorszy czas na umieranie. Nie było już jej - czułem to. Moja naiwność ponownie zaczyna niszczyć mi życie. Zrezygnowany podniosłem się i machnięciem łapy zniwelowałem tarczę. Spore kawałki ziemi bezustannie sypały się z nieba. Podczas spokojnego przechodzenia w stronę dalszych tuneli jaskini, co chwilę uaktywniałem swą tarczę do ochrony przed glebą. Pierwsze co zrobię, gdy dojdę do cywilizacji - wypiję herbatę - powiedziałem do siebie w myślach. Wciąż czułem delikatne wstrząsy, za każdym razem gdy dotykałem łapą ziemi. Mój trucht zamienił się w bieg, gdy wyczułem coraz silniejsze turbulencje. Niemalże w ostatniej sekundzie dostrzegłem jasne światełko w tunelu. Rzuciłem się w jego stronę na tyle szybko, ile zostało mi jeszcze sił w łapach. Wyskoczyłem na zewnątrz, przez co mimowolnie przeturlałem się kilka metrów dalej. Odetchnąłem cicho. Byłem bezpieczny. Księżyc... Nareszcie.
- Witaj Milady - uśmiechnąłem się delikatnie, czując jak otacza mnie swym światłem.
<Mizu?>

wtorek, 20 czerwca 2017

Od Bustera CD Noir

Podczas gdy wilczyca zniknęła w norze, bez namysłu ruszyłem w stronę lasu. Kolejny wilk, którego chciałem zabić... - mruknąłem w myślach zrezygnowany. Wolałem znowu zostać sam na kilka dni... Tygodni... A może nawet do końca tego cholernego życia.
- Omal cię nie zabiłem, a ty jeszcze idziesz ze mną? - zapytałem, dostrzegając jak podbiega do mnie.
- Poprawka, to ON prawie mnie zabił. I tak, idę z tobą. A przynajmniej mam taki zamiar - powiedziała z cieniem uśmiechu na pyszczku.
Westchnąłem cicho. Byłem przekonany, że demon po tym jak go pokonała, będzie chciał jeszcze bardziej zapanować nade mną, a przy okazji ją zamordować. Po raz pierwszy w swoich życiu, tak strasznie się bałem.
- Czyli... Ruszamy w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu po watasze? - zadałem pytanie, mówiąc o wiele pewniejszym tonem niż poprzednio.
- Na to wygląda - przytaknęła głową.
- Przed siebie! - krzyknąłem, delikatnie wzdychając.
***
Im dłużej szliśmy, tym bardziej wydawało mi się, że jesteśmy coraz dalej od watahy. Poprzednio można było wyczuć choćby najmniejszą nutkę naszych terenów, lecz teraz... Krótko mówiąc - pustka. Na dodatek niebo ponownie spowiły ciemne chmury. Wprost fenomenalnie - powtarzałem sobie co chwilę w myślach, patrząc jak słońce coraz bardziej zanika. Zdecydowanie w ostatnim tygodniu była za ładna pogoda. Natury nie mogę zmienić.
- Jesteś głodna? - zadałem szybkie pytanie w stronę towarzyszki.
- Nie na tyle, aby zarządzać postój - odpowiedziała, delikatnym ruchem głowy poprawiając czarną grzywkę.
- Za chwilę będzie padać i cała zwierzyna się spłoszy... Nie mam zamiaru jeść gruzu i piasku w jakiejś norze - zażartowałem. Oboje się zaśmialiśmy.
Nawet nie minęła godzina, a my najedzeni szliśmy dalej. Zwierząt, w których gustowaliśmy było tutaj co niemiara, więc tym bardziej mieliśmy ułatwione zadanie. Rozmowy nie posiadające żadnego sensu, co chwile były wznawiane na rozmaite tematy. W jednej chwili toczyliśmy pogawędkę na temat muzyki, a po chwili schodziliśmy na tematy dotyczące zjawisk paranormalnych. Wszystkiemu towarzyszyła miła atmosfera, którą niestety co chwilę zakłócały grzmoty z góry.
- Chyba nie powinniśmy nazywać się wilkami - stwierdziłem w pewnym momencie.
- Huh? Niby dlaczego? - wilczyca lekko się skrzywiła, słysząc zadane przeze mnie pytanie.
- Nie potrafimy odnaleźć swoich własnych domów, a co gorsza - możliwe, że wciąż idziemy w złą stronę - wyjaśniłem swoje zdanie, delikatnie się uśmiechając. - W końcu... - zatrzymałem się na chwilę.
- Też to czuję - powiedziała, jakby czytała mi w myślach.
- Czy to może być ktoś z naszej watahy? - zapytałem ciszej.
- Nie mam pewności... - oznajmiła prawie nie słyszalnie, delikatnie schylając się bliżej ziemi.
Zrobiłem to samo... Obcy osobnik nigdy nie wróżył czegoś dobrego...
<Noir? Bezwenowo c: >

poniedziałek, 19 czerwca 2017

OD Mizu CD Sagem

Zaczęłam płakać... Pierwszy raz od dłuższego czasu... Tęskniłam za swoim bratem. Tak bardzo mi go brakowało.
Po długiej chwili się wyrwałam z jego uścisku, wycierając łzy.
- N-Nie widziałeś tego. Zgoda? - ten po dłuższej chwili przytaknął. Ruszyłam z nim przed siebie. Chyba było widać, że kuleję.. Nie mogłam dłużej ukrywać tego, że zwichnęłam ją, gdy spadliśmy.
- Mizu? Twoja łapa...
- To nic - odpowiedziałam krótko. Już wiedziałam, czyje to były cienie. Tylko JEDEN wilk na tym świecie, tak opanował do perfekcji ten żywioł. Jako jedyny ze wszystkich, trzymał w sobie demona, który musiał ze mną teleportować się tamtego dnia. Zatrzymaliśmy się.
- Darknessa...
- Witaj Mizu, miło Cię widzieć - cień podszedł do mnie i opatulił swoim ogonem - jak życie? Bo Sarah umarła. Mogę w końcu siać chaos... - spojrzała na Sagem'a - a ten to kto? Twój chłopak?
- Zamknij się i walcz! - nade mną zrobił się miecz z wody i go rzuciłam w stronę cienia, ale ten tylko się zaśmiał.
- Nic mi nie zrobisz - machnęła ostrzem i przecięła mi lekko pysk - Ale ja owszem. - jej oczy zrobiły się czerwone i nad nami otworzyła się ziemia, puszczając blask księżyca. Sagem zaczął pobierać moc z tego blasku, czułam to.
- Teraz... Moje dzieci.. Idźcie, siać koszmary!
- Nigdy... Więcej! - skoczyłam na nią, dostając wzmocnienie od Sagem'a i zamknęłam znowu demona w fiolce. Zatkałam ją, a cienie zniknęły. Ziemia zaczęła się zapadać.
- Spadamy stąd! - krzyknęłam, biegnąc za nim, oczywiście, ja musiałam kuleć. W tym momencie, dość spory kamień, przygniótł mi łapę, pisnęłam, próbując wyjąć ją stamtąd.
- Mizu? MIZU!
- Nic mi nie będzie, uciekaj! - ten podbiegł w moją stronę, a gdy zepchnął kamień z mojej łapy, ziemia leciała w naszą stronę. Sagem mnie objął, robiąc wokół nas barierę. Odepchnęłam go z warkiem.
- Sagem, na cholerę to zrobiłeś?! Dałabym sobie radę! - warknęłam.
- Mhm, właśnie to widziałem.
- IDIOTO MOGĘ SIĘ W DUCHA ZMIENIAĆ, ZAPOMNIAŁEŚ?! - ten spojrzał na mnie zirytowany.
- No tak...
- Gh... I jak teraz niby stąd wyjdziemy, mądralo?

<Sagem?>

niedziela, 18 czerwca 2017

Od Noir CD. Bustera

- Prawdę powiedziawszy, sama nie wiem - westchnęłam. - Najpierw zablokowałam jego atak mentalny, a potem przewróciłam go i powiedziałam, że wiem, że prawdziwy ty wciąż tam jesteś... No i wtedy się przemieniłeś.
Celowo pominęłam kawałek o użyciu mojej mocy. Przynajmniej wiedziałam, że raczej nic mi nie grozi z jego strony, ze strony tego prawdziwego Bustera.
Podczas chwili milczenia, która zapadła po moich słowach, wślizgnęłam się do nory i wyciągnęłam stamtąd moją gitarę. Na szczęście była cała. Przewiesiłam instrument przez grzbiet i spojrzałam na Bustera. Basior szedł w stronę lasu. Nie zastanawiając się długo, pobiegłam za nim. Spojrzał na mnie nieco zaskoczony.
- Omal cię nie zabiłem, a ty jeszcze idziesz ze mną? - zapytał.
- Poprawka, to ON prawie mnie zabił. I tak, idę z tobą. A przynajmniej mam taki zamiar.
<Buster? Wybacz, że takie krótkie...>

Od Rina Cd. Felhő

Kątem oka zauważyłem, że wadera zasnęła, a ja przez dłuższą chwilę gadam sam do siebie. Nie ma to jak własna głupota... Westchnąłem cicho i przykryłem dokładnie wilczycę, aby przypadkiem później nie kichała na wszystkie strony świata, w końcu niedaleko jej do jakiegoś choróbska po tej kąpieli... Jeszcze do tego ten demon... Po co on tu był? To wszystko robi się już dziwne. Szczególnie jeśli to był On....
Podniosłem się z zimnej ziemi i wyszedłem na zewnątrz, gdyż nie mogłem aktualnie usiedzieć w miejscu. Nie potrafiłem uspokoić własnych myśli. Spojrzałem, więc w niebo odszukując pierwszy lepszy gwiazdozbiór. Było ciemno i jak dla mnie przyjemnie, w końcu jestem demonem i znacznie bardziej wolę mroczną noc, od słonecznego dnia. Szczerze kiedy tak sobie już tak siedzę to przypominają mi się stare, dobre czasy... Naprawdę tęsknię za tamtymi dniami...
- Kogo moje oczy widzą... - Coś nagle zasyczało mi koło ucha.
Odskoczyłem na bok i stanąłem oko, w oko z dobrze znanym mi demonem. Był to wysłannik Lucyfera.
- Czego chcesz? - Mruknąłem pod nosem, chociaż bardzo dobrze wiedziałem po co tu przybył.
- Pan kazał mi sprawdzić co robisz w świecie żywych, ale widzę, że nie jest to nic ciekawego... - Jęknął cicho zawiedziony, jakby co najmniej miał nadzieję, że podpaliłem las. Niedoczekanie twoje...
- Możesz mu przekazać, że mam się dobrze i nie musi się o mnie martwić... - Rzuciłem w jego stronę ironicznie, na co zaśmiał się głośno. - Spadaj już stąd...
- Ależ oczywiście Książę... - Wyszczerzył się w moją stronę i po chwili zniknął.
Wkurzający typ... Zawsze muszą wtykać nos w nie swoje sprawy... Ja tu staram się sobie wszystko poukładać, a tu się zjawia taki demon i sprawdza co porabiam... Normalnie super! Może jeszcze mi do ogona kamerę przyczepią?!
Mruknąłem jeszcze coś pod nosem i wróciłem do jaskini. Spojrzałem na waderę i mimo wszystko uśmiechnąłem się delikatnie, po czym ułożyłem się przy niej, przymykając powieki.

Felhő? c:

środa, 14 czerwca 2017

od Exana cd Zeah

Wadera miała piękny tatuaż, nie chciałem się pytać co to. Zechce to powie, a jak nie zechce to nie. Wiatr zerwał się niesłychany, głaskał nasze policzki. Wadera po chwili powiedziała.
- To może ja już pójdę, do zobaczenia
- Czekaj, mogę się zabrać z tobą? Nudzę się
Wadera stała chwilę, wpatrując się we mnie. Jakby się zastanawiała. Ale nad czym się zastanawiała, przecież nikomu nie zawadzam, ani jej. Jednak wadera powiedziała.
- Wiesz co, może innym razem ok
- No dobrze- powiedziałem, ale i tak uśmiechnąłem się do niej. Wskoczyłem ponownie na drzewo, obserwowałem jak wadera odchodzi, zamykam oczy i dokańczam drzemkę.
Gdy się obudziłem, była już piękna noc. Ziewnąłem głośno, rozciągnąłem się i rozejrzałem się zaspanymi oczami. Cholera do tego też czułem nie przyjemny posmak w pysku. Zeskoczyłem więc z drzewa i udałem się do wodopoju, aby wypłukać usta. Przechodząc obok usłyszałem odgłosy, odgłosy sprzeciwu, oburzenia i strachu. Zignorowałem to bo wiem, że to mnie nie dotyczy, a akurat było to blisko wodopoju. Wypłukałem usta, napiłem się i z czystej ciekawości przyszedłem sprawdzić. Było to dwóch basiorów i jedna wadera. Była to Zeah w towarzystwie basiorów których nie znałem, bo alfa mi ich nie przedstawiał, a ja miałem dobrą pamięć do twarzy. Wynurzyłem się z krzaków. Jeden zauważył mnie i odezwał się.
- Ty, patrz... co to za glizda, ej ty... do ciebie mówię, skur***lu!
- Ja?!- wyrwałem zdezorientowany
- Tak, poj***e, ty!- odezwał się drugi
- Co?!- zrozumiałem o co chodzi, więc spróbowałem ich trochę podrażnić
- Głuchy jesteś, sukoje***! Wynoś się stąd!
- Wiesz co, to się robi męczące, myślisz, że takimi odzywkami mnie przestraszysz? Takim zachowaniem udowadniasz, że jesteś żałosną, pustą mendą- powiedziałem nie przejmując się tymi wszystkimi wyzwiskami. Jeden już podszedł już chciał bić...- co będziesz bił, co jesteś mocny w mięśniach... a słaby jesteś w gębie?
- Po gębie to zaraz dostaniesz!- warknął jeden basior i już miał bić. Nie dał mi wyboru. Nie lubiłem się bić, ale najwidoczniej prosił się o to. Uniknąłem ciosu, wydobyły się iskry... zapach spalonego futra, krzyki.
- Na drugi raz pomyśl, zanim uderzysz zanim uderzysz młodszego- burknąłem dziarsko
Rzeczywiście basior który się na mnie rzucił był wysokim, dobrze zbudowanym i raczej starszym ode mnie. Teraz leżał na ziemi, z mocno spalonym futrem i skórą która była rozerwana i widać było ścięte mięso. Wzrok skierowałem na  jego towarzysza, Zeah wszystkiemu się przyglądała. Basior najwidoczniej chciał zapanować nad moim ciałem. Moje oczy zapłonęły i rozjaśniły otoczenie. Oczy po prostu świeciły mi wśród mroku.
- Co się dzieje!- warknął obcy basior i spoglądając na swojego towarzysza, zrezygnował i uciekł w popłoch.
Zeah podeszła, obchodząc leżącego basiora szerokim łukiem.
- Kim oni byli?
- Napadli mnie- burknęła zniesmaczona
Miałem do niej dużo pytań, ale nie wiedziałem od czego zacząć...

<Zeah?>

niedziela, 11 czerwca 2017

Od Zeah cd Exana

Uśmiechnęłam się smętnie. Właściwie to nawet nie wiem po co tu przyszłam.
Być może chciałam pooglądać tereny, choć dokładnie je znałam. Bo w Podziemiu można zobaczyć wszystko, co jest na górze. A zanim uciekłam, zorientowałam się w terytorium.
  Właśnie... Podziemie. Ciekawe, co u Staze i Haze... Od kiedy wyszłam na powierzchnię, straciłam umiejętność wyczuwania emocji siostry.
      Potrząsnęłam głową, chcąc wybudzić się z myśli.
— Jesteś tu nowy, Exanie? — zagadnęłam.
Dopiero teraz zwróciłam uwagę na wygląd basiora. Sierść wilka była barwy czerwonej i białej, a oczy, zielone, odbijały promienie słońca. Jego uszy były dziwnie małe, za to ogon – pokaźny. Przewyższał mnie o ledwie parę centymetrów, jednak wciąż musiałam lekko zadzierać głowę.
— Tak. A ty? — padła krótka odpowiedź i niewiele dłuższe pytanie.
— Owszem, dołączyłam parę dni temu. A twoi przodkowie? Jacyś byli w starej watasze sprzed siedemdziesięcioma laty? — Gdyby nie to, że mój ogon był tak długi, że ciągnął się po ziemi, a ruszenie nim było trudne, właśnie bym nim machnęła.
Wiatr dmuchnął prosto w moje czoło. Zmrużyłam oczy, gdy pojedyncze włosy z grzywki wpadły mi do oczu, odsłaniając jednocześnie tatuaż w kształcie faz księżyca.
< Exan? C: >

Od Bustera CD Noir

Znowu, ta sama ciemność. Przejął nade mną kontrolę, wiem o tym. Nie mogłem nic zobaczyć, nic zrobić. Posługiwałem mu jako teleport do świata żywych, podczas gdy on sam był martwy. Za żadne skarby nie potrafiłem się od niego uwolnić, a przez same próby jego ataki się nasilały. O tym demonie dawno zaginął słuch, do czasu, aż znowu nie zszedł na ziemie podczas jednej  z pełni. Bezprawnie wkradł się do mojej rodzinnej jaskini i wniknął w moją szczenięcą duszę. Od kilku lat duszę go w sobie, a raczej... To on dusi mnie. Małe światełko zabłysnęło w promieniu kilku metrów. Przyjrzałem się mu... Czy to możliwe, że tak szybko skończył? Może jednak Noir udało się uciec przed szponami tego psychopaty? 
***
Otwarłem oczy, biorąc głęboki wdech powietrza. Przyjrzałem się popielatej wilczycy, która stała nade mną i przytrzymywała swoją łapę przy mej piersi. Dyszałem ciężko, lecz w jakiś sposób doznałem ulgi. 
- Nie wiem co się stało... - wydukałem. - Lecz strasznie Cię za to przepraszam - powiedziałem, wciąż łapczywie nabierając świeżego powietrza.
Wilczyca odsunęła się na bok, dzięki czemu na spokojnie udało mi się podnieść. Nie potrafiłem jej spojrzeć w oczy - na pewno chciałem ją zabić.
- Kim on jest? - zapytała w sposób niepewny, przyglądając się mojej postaci.
- Demon, który przejmuje nade mną kontrolę w okolicach pełni księżyca... Wtedy "dla zabawy" morduje inne stworzenia żywe za pośrednictwem mojego ciała... Podmienia wygląd zewnętrzny i jak to określam: "wykorzystuje moje życie, do własnych celów" - wyznałem, przysiadając na ziemi. - Między innymi dlatego nikt z mojej rodziny nie stąpa po tej ziemi - westchnąłem cicho. - Nie ma na to żadnego "lekarstwa". Włada on siłą, której na ziemi jeszcze nikt nie okiełznał... - wlepiłem wzrok w skopaną trawę. - Chciał Cię zabić... Jakim cudem udało Ci się go powstrzymać?
<Noir?>

sobota, 10 czerwca 2017

Od Double

Siedziałam sobie pod drzewem umierając z nudów. Westchnęłam. Gdybym tylko miała jakiegoś znajomego który dotrzymał by mi towarzystwa...
-Dobra, koniec lenistwa.-pomyślałam. Wstałam i postanowiłem iść gdzieś, tam gdzie mnie łapy poniosą. Szłam sobie przez las. Słońce przebijało się przez baldachim liści, wiatr lekko szumiał. Znalazłam jakąś polanę, było tam ciepło. Kwiaty akurat kwitły i pachniały strasznie mocno ale mimo wszystko ładnie. Usiadłam sobie na środku tej polany. Promienie słońca przyjemnie ogrzewały mój grzbiet. Mimo to dalej mi się nudziło. Musiałam przyznać byłam samotna. Wstałam i zaczęłam wracać. Spojrzałam w bok. Zobaczyłam morze. Wiatr był lekki i woda ledwie się ruszała. Weszłam do wody zanurzając część łap. Spojrzałam w swoje odbicie. Stałam tak chwilę patrząc na swój pysk. Jak na mój gust wyglądałam dość przeciętnie. Napiłam się trochę i znowu ruszyłem w drogę powrotną.

Ktoś coś?

piątek, 9 czerwca 2017

Od Noir CD. Bustera

Jeśli śniło mi się cokolwiek, to tylko koszmary.
Miałam złe przeczucia. Gdy się obudziłam, czując, że ktoś mną potrząsa, byłam przerażona i zdezorientowana. Przede mną stał czarny basior, którego futro miało białe elementy. Z jednego miejsca na jego piersi biło neonowe błękitnawe światło... Wilk z mojego poprzedniego snu.
- Nie bój się mnie zabić!
Zerwałam się na równe nogi i odskoczyłam od nieznajomego. Jego głos... Wydawał mi się dziwnie, wręcz niepokojąco znajomy...
- B-buster? - wyjąkałam, zerkając ukradkiem na gitarę. Mogłabym uciec, ale wtedy musiałabym ją porzucić... Brakło mi pewności, że będę potrafiła ją zostawić.
- Można tak powiedzieć... - wymruczała postać. - Bardziej jego mroczniejsze wcielenie.
Co ja mam robić? - przemknęło mi przez myśl. Ogonem dotykałam już ściany ciasnej nory. Uciekać, ratować życie i porzucić gitarę czy też zostać i czekać, aż sytuacja sama się rozwiąże? Żadna z opcji nie przypadła mi do gustu.
- A teraz, moja droga, przygotuj się na bolesną śmierć! - wykrzyknął czarny wilk. Poczułam, że zaatakował mój umysł za pomocą telepatii. Po chwili cofnął się o krok, zdziwiony odparciem jego ataku. Skorzystałam z okazji i umknęłam z nory. Daleko jednak nie zabiegłam, bo w ciemności potknęłam się o jakiś korzeń czy kamień i przewróciłam. Wstałam szybko, ale było już za późno. Buster, czy raczej jego... hm... "mroczniejsze wcielenie", już stał obok mnie.
- Zablokowałaś moją moc - szepnął, zbliżając pysk do mojego i wbijając we mnie żądny krwi wzrok. Niewiele myśląc, popchnęłam go i przygniotłam. Moja łapa wylądowała na piersi wilka. Wpierw poczułam chłód i niemalże ból, potem jednak ich miejsce zastąpiło przyjemne ciepło.
- Buster, wiem, że prawdziwy ty wciąż tam jesteś... - szepnęłam.
<Buster?>

środa, 7 czerwca 2017

Od Sagema CD Mizu

Nie wiem co się działo... Co mogło się stać... Przyglądałem się czarnej przestrzeni, która nie ukazywała przede mną żadnego obrazu.
- Nie! Nie zostawiłam Cię! Tarkin! Nie zostawiaj mnie! - doszedł do mnie charakterystyczny głos znajomej wilczycy.
Szybko zwróciłem wzrok w jej stronę. Była otoczona przez nieznane mi siły... Starałem się jakoś wyostrzyć wzrok, lecz me starania szybko poszły na marne. Szybko odbiegłem do wilczycy... Działo się z nią coś złego.
- Mizu! Ocknij się! - wykrzyczałem prosto do jej nieobecnych oczu. - To tylko sen! Iluzja! TO SIĘ NIE DZIEJE NAPRAWDĘ! - zwyższyłem ton swoje głosu do granic możliwości.
Wciąż starałem się ją obudzić. Jakimkolwiek dotykiem, szturchnięciem, czy krzykiem. Pochłonął ją jakiś dziwny trans, z którego nie potrafiła wyjść. Jej imię wykrzyczałem już kilkanaście razy, lecz ona nie dawała znaku obecności w tym świecie.
- Braciszku... - wciąż przyglądała się cieniowi, który nie chciał za żadne skarby od niej odejść. - Mamo, tato... Nie chciałam... - przymknęła oczy, a nieznany demon zaczął w nią wnikać.
- MIZU ZBUDŹ SIĘ! - krzyknąłem, już do końca nie wiedząc co robić.
Musiałem jakoś odciągnąć tego ducha od niej. Sagem, myśl! - warknąłem sam do siebie, W jednej chwili pojawiła się przy mnie gwiazda stworzona z gwiazd. Światło oraz niewidzialne pole, od razu odgoniło od nas mrocznego demona. Widać było, że wciąż posiada w sobie jakąś siłę i stara się walczyć... Natężyłem moc jak tylko potrafiłem... Odsunąłem się od Mizu o kilka kroków, tym samym zbliżając się do cienia. W końcu, po mękach czekania, zniknął... Odwołałem tarczę, po czym wróciłem do wadery.
- Tarkin... - wyszeptała ze łzami w oczach. - Zostaw... ZOSTAW MNIE! - z jej gardła wydostał się głośny krzyk.
Przytuliłem do siebie zapłakaną wilczycę, a ta w jednym momencie się ożywiła. Na początku chciała się wyrwać, czułem to... Lecz mimo wszystko, po kilku sekundach padła wtulona w moje futro...
- Mizu... Spokojnie... To tylko złudzenie... - wyszeptałem. - Nic Ci już nie grozi... Nikogo tu nie ma... Spokojnie...
<Mizu? :3>


Od Mizu CD Sagem

Zatrzymałam się, zauważając czarny, nie unoszący się dym. Był ledwo widoczny, ale było widać, że w tym otoczeniu, rośliny więdną.
- Jesteśmy blisko... - odpowiedziałam, na jego pytanie. Ten się wychylił spoglądając przed siebie.
- Ja nic nie widzę.
- Słuchałeś mnie? - spojrzałam na niego zirytowana - by zobaczyć mrok, musisz być jak mrok. Albo po prostu - wzięłam trochę ziemi na łapę i narysowałam mu znak na czole - teraz powinieneś widzieć.
- Oho... Pieczęć demonów? - spytał. Wywróciłam oczami.
- Pieczęć widzenia. Czaisz? - warknęłam. Weszłam w głąb lasu. Można było wyczuć co raz większe moce cienia. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w mroczny szum. Po chwili usłyszałam mroczny śmiech. Otworzyłam oczy. To niemożliwe...
- Mizu?
- Morda. - odpowiedziałam twardo. Śmiech wciąż jakby mnie wołał. Pobiegłam w stronę śmiechu, a po chwili wpadłam do jakiejś jaskini, a po chwili spadł na mnie Sagem. Warknęłam wściekła.
- Złaź ze mnie, mamucie!
- EJ! - warknął, schodząc ze mnie. Wstałam, otrzepując się z ziemi. Moje futro zrobiło się szarawe. Przez brud... Gh, znowu będę mieć problem z wyszorowaniem tego futra. Znowu usłyszałam śmiech.
- Słyszałaś to?
- Słyszę to od dłuższego czasu. Mówiłam ci. Mogę słyszeć cienie. Genetycznie to mam, po mamie - rozglądałam się. Poszłam w stronę śmiechu.
- Mizu... - ten głos... To niemożliwe.
- T-Tarkin? - zza mgły wyszedł mój brat...
- Czemu mi to zrobiłaś? - jego ciało zaczęło gnić, niszczyć, zaczynając wyglądać jak zombie - Dlaczego mnie zostawiłaś? PRZEZ CIEBIE ZGINĄŁEM!
- Tarkin... To nie prawda! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA! - cofnęłam się, mając łzy w oczach.
- ZNISZCZYŁAŚ MNIE. Teraz sobie tutaj żyjesz, nie myśląc o mnie... Jesteś nikim.
- Tarkin... - usiadłam z łzami w oczach.

*Trzecia perspektywa*

Sagem razem z Mizu zostali zahipnotyzowani przez głos cieni. Czarny basior, siedział obok białej wadery, ale miał wrażenie, że siedzieli od siebie jakieś trzy światy stąd. Cienie, szykowały się do ich morderstwa. W głąb cieni, w głąb jaskiń i tuneli, siedział największy potwór na świecie. Wadera, która niegdyś była zamknięta w mrocznej waderze, ale po jej śmierci, została uwolniona. Demon, który był chroniony przez już nie żyjące światło. Demon, zamknięty w małej biżuterii...


Darknessa.

<Sagem? Dramat xD>

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Od Bustera CD Noir

Rozejrzałem się. Za nic nie mogłem rozpoznać tego miejsca, a wszystkie zapachy prowadzące do domu zostały zakryte przez deszcz. Przekląłem cicho.
- Znajdźmy jakieś suche miejsce - stwierdziłem, spoglądając na wilczycę. - Jakiś pień drzewa, czy opuszczona jaskinia... Cokolwiek!
Wilczyca tylko przytaknęła mi głową. Przedarliśmy się przez kolejne krzaki w poszukiwaniu jakiegokolwiek schronienia. Burza... Z jednej strony tak przepiękne zjawisko, a z drugiej - tak go nienawidzę.
W końcu po kilku minutach błądzenia bez celu, udało nam się odnaleźć jakąś zapomnianą przez Boga norę. Nie była ona duża, lecz spokojnie wystarczyło w niej miejsca na pomieszczenie dwóch wilków i gitary. Cały mokry zaszyłem się w suchym kącie jaskini, po czym strzepałem z siebie nadmierną ilość wody.
- Czuję, że będzie to dosyć ciężka noc - stwierdziłem, spoglądając na waderę, która dokładnie oglądała swój instrument.
- Yhym... - mruknęła nie odrywając wzroku od gitary.
- Coś się z nią stało? - zbliżyłem się o kilka kroków w stronę Noir.
- Chyba nic... - powiedziała w podobny sposób co parę sekund temu. - Nie jestem pewna, ale w ostateczności będę musiała wymienić struny... Mogą zardzewieć... - zamyślona odłożyła przedmiot pod skalną ścianę.
Wilczyca bez słowa skuliła się w rogu, tuż obok instrumentu. W kilka sekund udało jej się zasnąć. Podziwiam ją... Mnie w nocy obudzi najcichszy szept, a przejście w stan odpoczynku sprawia spory kłopot. Westchnąłem cicho kładąc się naprzeciw. Może tym razem zajmie mi to krócej czasu...?
***
Znowu to samo. Ta czarno-niebieska zmora pojawiła się przede mną. Nienawidzę go. Zniszczył mi życie, zabijając najbliższe osoby...
- Busty? Znowu się widzimy! - zaśmiał się głośno. - Jak sądzisz... Czy to nie czas, abym przejął stery? - wyszczerzył swe kły w krzywym uśmiechu.
- Spróbuj tylko... - warknąłem, przyglądając mu się spode łba.
- Idealna ofiara... - w chmurce obok niego pojawiła się śpiąca Noir. - Dawno nikogo nie zabiłeś, czyż nie Busty?
- Ani się waż! - rzuciłem się na niego z pazurami.
Wykorzystał to... Od razu pochłonął moją duszę, po czym zastąpił ją swoją. Czułem jak me ciało się zmienia i powoli zaczynam "tracić samego siebie". 

***
Wróciłem do normalnego świata, wciąż z cząstką siebie. Szybkim krokiem zbliżyłem się do Noir, po czym szturchnąłem ją łapą. Dostrzegając, jak lekko otwiera oczy, od razu wypowiedziałem pięć słów: Nie bój się mnie zabić!
<Noir? Wena - R.I.P [*]>

od Exana do Zeah

Po zapoznaniu się z innymi, alfa nakazał mi znaleźć sobie robotę w fachu medyka. Znalazłem swoją jaskinię, miejsce pracy. Byłem gotowy do pracy, ale byłem tu nowy, a wilki jakoś nie darzyły mnie zbytnim zaufaniem.Więc po dniu poszedłem na wieczorny spacer, gdzie upodobałem sobie małą topolę na którą wspiąłem się na jedną z gałęzi, ziewnąłem głośno i ułożyłem się na niej wygodnie.
Po półgodzinach zasnąłem jak nie przymierzając, upity szczeniak. Leżąc na brzuchu, ze smętnie zwisającą tylną łapą i przednią łapą, z otwartym pyskiem i nawet nie miałem świadomości, że ukradkiem ciekną mi krople śliny.
Nagle coś mi wpadło do gardła, szybko zerwałem się ze snu, zakasłałem, straciłem równowagę i zleciałem z gałęzi i głośnym tupnięciem uderzyłem w glebę, czując jak moje wnętrzności odbijają się o klatkę piersiową, wyburczałem mój ból w głośnym syku. Podniosłem się i nagle stanąłem oko w oko z innym wilkiem. Szczerze... nie spodziewałem się, więc odskoczyłem od niej jak poparzony.
- Emmm cześć, z choinki się zerwałeś?- zapytał wilk, to była wadera
Spojrzałem na nią i chyba miała na myśli topolę, z której z takim grzmotem zleciałem na dół.
- Ah noom - oznajmiłem, myśląc co powiedzieć.
Gdyby się jej tak przyjrzeć, to można było u niej zobaczyć, że ma różny kolor oczu... albo to ja mam zwidy, biała sierść... dokładny kolor nie był mi znany, bo zaślepiały mnie promienie zachodzącego słońca.
- Em... jestem Exan,a ty?
- Zeah- powiedziała cicho wadera
- Miło mi... wybacz, że tak ni stąd ni zowąd zleciałem, ale coś mi wpadło do gardła i już chyba wiem co...- właśnie w tej chwili przyleciało i siadło na jeden z kwiatków. No tak, to była mała pszczoła.


<Zeah?>

niedziela, 4 czerwca 2017

Exan

marcinekj995 [Hw]
Praca Autora
Praca Autora


Wiek: 2,5|Płeć: Basior|Pozycja: Medyk|Rasa: Ogień
Moce:
*Ogniste skupienie- Exan skupia się na jednym punkcie i sprawia, że nagrzewa się do wysokiej temperatury, tą umiejętność stosuje do tortur.
* Ognista dusza(berserek)- Exana otaczają ogniste obłoki, staje się silniejszy i szybszy. Umiejętność jest ta tylko aktywna wtedy gdy Exan jest w stanie furii.
* Ognista Ochrona- Exan jest odporny na różnego rodzaju klątwy, hipnozy i owładnięcia nad jego ciałem. Charakterystycznym śladem tej umiejętności jest szkarłatny, czy jak kto tam woli jasno-krwawy kolor oczu,
* Ognisty Atak- Cóż tu może wyglądać w zależności w jakim stanie jest Exan. Tu chodzi o stan agresji. Jeśli Exan jest spokojny, ogień w jego użyciu jest płynny i łatwy w użyciu i bardziej podatny na zadawanie obrażeń przeciwnikowi. Atak ten może mieć różną postać. Po kule ognia po ogniste pułapki lub kreatury. Gdy Exan jest wściekły, trudno panuje nad ogniem. Owszem, potrafi zadać jeszcze mocniejsze obrażenia od poprzedniej postaci ataku. Sęk w tym, że Exan nie tylko może wyrządzić szkodę przeciwnikowi, ale i sobie samemu
*Ogniste skrzydła- To najsilniejsza po berserku moc Exana. Wokół Exana buchają płomienie, które później przekształcają się w płomienne skrzydła. Exan wtedy ma zdolność do latania i umiejętność do zesłania ognistego deszczu na przeciwnika. Deszcz ognia powoduje niemożliwość ucieczki przeciwnika, Exan po końcowym etapie umiejętności ustawia się poziomo w powietrzu, opatula się ognistymi skrzydłami i szarżuje na oszołomionego, lub ciężko rannego przeciwnika
Charakter: Przypomina Ci się sen lub bajka o "Roszpunce"? O dziewczynie, która miała nadludzką długość włosów? Charakter Exana jest tak jak te włosy. Jest ciągły i nieco rozplatany. Ciągłość jaką przedstawia charakter Exana jest zbiorem negatywnych i pozytywnych cech. Jednak wyjawniając wszystkie cechy Exana zajęłoby mi ze dwa tygodnie. Exan jednak cechuje się rozwagą, inteligencją i czystą logiką którą posługuje się w życiu codziennym, nieraz wyrywny, wybuchowy i agresywny, i udaje mu się w tym stanie powiedzieć kilka słów za dużo, jednak z natury panuje nad językiem i myśli to co mówi, lub co ma zamiar powiedzieć. Nie można też zaprzeczyć, że Exan jest przyjacielski, ciepły i uczuciowy, i posiada też "pozytywną" wadę (ciekawy oksymoron default smiley xd) szybko się zakochuje. Ale stara się traktować miłość nie na serio, jak coś nie potrzebnego i szkodliwego w jego beztroskim i pełnym przygód życiu. Wierny i posłuszny, a przynajmniej stara się być taki, gdyż, próbując np ratując komuś życie, zawsze napada go dziwne wahania, jakby chwytał go "cykor" przed niebezpieczeństwem o swoje życie, jednak stara się być odważny i szlachetny, jednak nie zawsze mu to wychodzi, nauczysz go tych, jakże pożądanych przez niego cech? Życzę powodzenia. Spokoju najczęściej szuka w książkach, eliksirach bądź alkoholu po którym staje się rozbrykanym, roześmianym romantykiem i podrywaczem, nie czuje żadnych wahań, aby nawet kogoś zaatakować, nie będzie czuł lęku przed największym waligórą któremu z miłą chęcią przetrzepał zad pokazując mu, że to on tu rządzi. Jednak alkohol jest źródłem tych pożądanych i jakże mogące się wymknąć spod kontroli tych cech. Exan lubi wyzwania i nie boi się ich. Po wpływem fantazji co nie ukrywa ma wyjątkowo bujną podpowiada mu, że może wygrać i wyobraża sobie takiego. Silnego i dumnego zwyciężcę. Jeśli chodzi o towarzystwo to bardziej akceptuje otoczenie wader. Lecz otoczenie basiorów w charakterze "kolegów do pogawędki " też nie ma nic przeciwko. Tyle jeśli chodzi o jego charakter, a podkreślam, że jest o wiele dłuższy.
Aparycja: (Na zdjęciu tego nie widać) ale jest to wilk o czerwono- białej sierści, posiada zielone, piękne oczy. Jest to dobrze zbudowany, posiada długi ogon, ale ma małe uszy. Proszę rozwinąć do pięciu zdań ☺
Partner: ---
Rodzina:
Matka- Lea
Ojciec- Cahir
Brat- Nero
Ciekawostki:
*Nie lubi niskoprocentowego alkoholu
*Dobrze widzi o zmroku
*Gdy jest znudzony, jego sierść lekko opada
*Lubi dobrze przyprawione mięso

Zeah

Porzucona [Hw]

:.Crime and Punishment.: by G0RlLLAZ
G0RILLAZ

Wiek: 3 lata|Płeć: Wadera|Pozycja: Posłaniec|Rasa: Dream Demon
Moce:
✞ Pirokineza
✞ Panowanie nad snami
✞ Lewitacja
✞ Teleportacje poprzez mrok
✞ Wyczuwanie śmierci - potrafi wyczuć czyjąś śmierć lub gdy ktoś jest blisko skonania. Gdy ktoś umiera blisko niej, zaczyna jej dzwonić w uszach
✞  Nekromancja - Córka Haze może kontaktować się ze zmarłymi, przywoływać ich i odwoływać. 
Charakter:  Prawie zawsze chowa się w cieniu. Nawet nie wiesz, kiedy będzie się na ciebie patrzyła, a kiedy odwróci wzrok. Niektórzy uważają, że powinna nosić dzwoneczek, bo nie wiadomo kiedy się ruszy. Wygląda to, jakby wychodziła z cienia (bo w sumie, naprawdę to robi). Nielubi, wręcz nienawidzi, być w centrum uwagi. Chyba nikt nie wie, co siedzi w jej głowie. Sama nie wie czy kiedykolwiek uda mu się kogoś pokochać... i wzajemnie. Dla niej życie innych jest nic niewarte, tak samo jak jej, ale jeśli chodzi o rodzinę, ma do nich całkowicie inny stosunek. Jest raczej poważna, tajemnicza i nie okazująca uczuć, z wieczną maską na pysku.
Aparycja: Seledynowe oczy z karmazynowymi źrenicami są chyba najbardziej charakterystycznymi elementami wyglądu wadery. Prócz nich, posiada ona szkarłatno- wiśniowe włosy, mocno kontrastujące z perłową sierścią. Grzywka zasłania ciemny tatuaż na czole Zeah. Lewe ucho przebija onyksowy kolczyk, a szyję zdobi lukrecjowa obroża z srebrnymi kolcami. Pod okiem, na pysku i w wielu innych miejscach wilczyca posiada cynoberowe wzory. 
Partner: Nieeeeeeeeeee!
Rodzina:
Ojciec- Haze
Matka- Starle
Macocha- Evil
Siostra-  Staze
Ciekawostki:
✞ Ma bliźniaczkę.
✞ Wychowała się w Podziemiu
✞ Uwielbia oswajać potwory
✞ Dawniej nazywała się Mire, a jej siostra- Aki. Jednak, ich ojciec, zaślepiony miłością do Evil, postanowił je zmienić. 

sobota, 3 czerwca 2017

Od Noir CD. Bustera

Nie odpowiedziałam, tylko szybko przewiesiłam gitarę przez grzbiet. Buster uznał to za znak zgody i popędził przed siebie, co jakiś czas oglądając się za siebie. Pobiegłam jego śladem, mijając ciemne pnie drzew. Nagle światło rozbłysło i niemal tuż obok nas rozległ się głośmy grzmot. Spojrzałam w bok i w tej samej chwili potknęłam się o korzeń. Wylądowałam na twardej ziemi, obijając się boleśnie, ale na szczęście nie niszcząc gitary. Buster, który właśnie się odwrócił, zrobił zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i podbiegł do mnie. Pomógł mi wstać. Otrząsnęłam się i w tej samej chwili w drzewo tuż obok nas uderzył piorun. Rozległ się trzask i drzewo zaczęło się przechylać...
Nagle zawisło w powietrzu pod kątem około sześćdziesięciu stopni.
- Co się dzieje? - zapytałam.
- Telekineza - mruknął Buster. - Chodź szybko.
Nie zamierzałam się z nim sprzeczać. Pobiegliśmy przez las. Po chwili usłyszałam gdzieś za nami łupnięcie o ziemię drzewa...
~~~
Po pewnym czasie dobiegliśmy do rzeki. Burza nadal szalała, deszcz ciągle padał, a woda w korycie zdążyła już się podnieść i zmącić.
- Chyba się zgubiliśmy - stwierdził Buster.
- Nie kojarzę tego miejsca - stwierdziłam. - Co teraz zrobimy?
<Buster? Bracus Wenus xd>

Od Felhő Cd. Rina

Basior wydawał się być spokojny, jednak dla mego sprawnego oka było łatwe dostrzeżenie niepokoju w jego oczach.
Przekrzywiłam głowę i otworzyłam pysk, by go zapytać, jednak po chwili go zamknęłam. I tak kilkakrotnie.
W końcu, zrezygnowana, skrzyżowałam przednie łapy i oparłam na nich pysk.
Przymknęłam oczy, jednak niemal od razu zobaczyłam jego pysk. Mocno ugryzłam się w język, by nie zacząć wrzeszczeć czego chce.
Poczułam metaliczny smak własnej krwi.
Moje powieki się przymknęły. Ciemność jest wspaniała. Spokojna, jednolita... Cicha...
Słyszałam jakieś niewyraźne słowa wypowiedziane pod nosem przez wilka, jednak nawet nie próbowałam ich zrozumieć. Jedynie, co dosłyszałam, że mruczy coś o demonie.
W myślach wzruszyłam ramionami.


< Rin? C: Krótkie wyszło :c >

Od Rina Cd. Felhő

Westchnąłem cicho i popchnąłem delikatnie waderę na miejsce, na którym przed chwilą leżała. Jako jedyny miałem pojęcie czym są te płomyki, a dla jej dobra będzie, jeśli nie będzie do nich podchodzić.
- Siedź lepiej na tyłku... - Mruknąłem pod nosem i podszedłem do płomieni piekielnych.
Te płomyki to był znak, że był tu demon niższej klasy niż ja, gdyż były czerwone... Tylko ja i szatan mamy niebieskie płomienie, a inne byty piekielne to już co innego.
- I ty niby wiesz co to jest? - Usłyszałem za sobą prychnięcie.
- A żebyś wiedziała... - Wywróciłem oczami.
Zbliżyłem się do unoszących się "światełek" i wsadziłem w nie łapę.
- Gdybyś  do nich podeszła do pochłonęły by cię żywcem.... - Stwierdziłem chłodno, a po chwili języczki ognia wniknęły we mnie.
On... On... Tu był... 
Odwróciłem się w stronę wilczycy i podszedłem do niej spokojnie, po czym bez słowa położyłem się przy niej. Dlaczego ten demon był tutaj...?


 Felhő?

Od Sagema CD Mizu

- Czarną magię? - uniosłem pytająco brwi. - Demony, te sprawy? - zadałem dwa, krótkie pytania.
- Tak, ruszajmy - zadecydowała, ruszając przed siebie.
Nie miałem wyboru. Przysięgałem bronić tą watahę za moich przodków, a właśnie przyszła na to pora...
***
Pod rozłożystym dębem zostało zorganizowane specjalne zebranie. Czekaliśmy tylko na alfę, która dyskutowała z jakimś basiorem. Po chwili stanęła na jednym z korzeni drzewa, zapewne po to, żeby było ją lepiej słychać.
- Nasi najlepsi łowcy, podczas dzisiejszego polowania, wyczuli charakterystyczny zapach czarnej magi - powiedziała dosyć donośnym tonem, spoglądając po wszystkich. - Chciałam was prosić przez kilka najbliższych dni, o uważanie na wszelakie nowe wilki oraz pomoc, w odnalezieniu źródła tej mocy. Wilka, który znajdzie przyczynę, czeka nagroda - dodała na sam koniec, zapewne na zachęcenie do pomocy w poszukiwaniach.
Zapewne z gardła śnieżnobiałej wilczycy wydobyło się jeszcze kilkanaście informacyjnych zdań, lecz na jej nie szczęście - przestałem słuchać. Przyglądanie się wiewiórce skaczącej po drzewie, było zdecydowanie bardziej ekscytujące od wkuwania wiedzy. Śledziłem wzrokiem futrzaka, który chował do dziupli kolejne zapasy żywności...
- Sagem, chodź - znajoma wilczyca szturchnęła mnie w bok.
- No już, już - oderwałem ślepia od stworzenia.
Ponownie szedłem za waderą, jak posłuszny piesek. Znowu gdzieś mnie prowadziła przez kilkanaście dobrych minut, do czasu... Z jakiegoś powodu gwałtownie się zatrzymała. 
- O co chodzi? - zapytałem z lekka znużonym głosem.
<Mizu? :3>