środa, 31 maja 2017

OD Mizu CD Sagem

Usiadłam w jaskini. Musiałam wszystko przemyśleć... Podeszłam do mojej gablotki, patrząc na zdjęcia, które przetrwały tamta wojnę... Podeszłam do jednego ze zdjęć, kiedy ja i Tarkin mieliśmy ostatnią, szczerą rozmowę...

*****

Siedziałam na jego grzbiecie, rysując coś pazurem po ziemi... Tarkin coś czytał, w sumie jak zawsze. 
- Hej, Mizu. - zaczął.
- Hm?
- Jak... No...
- Co?
- Myślisz, że będzie tak zawsze?
- Ale... o czym ty mówisz?
- No wiesz... Lubię spędzać z tobą czas. Gramy, robimy głupie odpały, zawsze podróżujemy. Ale... Co jeśli to stracimy na zawsze? I już tego nie zrobimy nigdy?
- Co?
- No wiesz w końcu będziesz mieć rodzinę, jak ja. No wiesz... oddzielimy się. Praca, małżeństwo, dzieci, takie typowe rzeczy.
- No tak, takie rzeczy, więc w czym problem? - Gdy zapytałam, ten zamknął książkę.
- Po prostu... kiedy ten czas nadejdzie... Możemy już nie być tak blisko. Lubie to życie i nie wiem czy bym ch- - przerwałam mu, kładąc łapę na pysku.
- Shh... Za dużo o tym myślisz, Tarkin. Pomyśl o tym. Mamy dużo przyjaciół i spędzamy z nimi czas. I... my się kiedyś zakochamy i będziemy z wilkami, w których się zakochaliśmy, no wiesz. Relacje przyjacielskie będą już zwykłą normą... Ale mimo to, wciąż będziemy sobie tak bliscy! Oczywiście, że będziemy razem, Triss, jesteśmy bliźniakami! I to nie zwykłymi! Jesteśmy Tarkin i Mizu! Bliźniacy ognia i wody! - popatrzyłam na niego, opuszczając lekko uszy - Więc... czemu wciąż jesteś smutny?
Ten milczał, z opuszczoną głową. Po chwili się na mnie rzucił i przytulił z łzami.
- Przyjaciół mam wszędzie... ale ty jesteś moją jedyną najlepszą przyjaciółką... - gdy to powiedział, lekko uniosłam uszy - Boje się, że cię stracę... 
- Triss... - przytuliłam go z łzami.

****

Na to wspomnienie zaczęłam znowu ronić łzy. Otarłam łzy, słysząc jego pogodny śmiech. Odwróciłam się, widząc przed sobą...
- Tarkin...? TARKIN! - podbiegłam do niego, przytulając, ten też mnie przytulił.
- Przepraszam, że mnie przy tobie nie ma, siostro... - spojrzał na mnie - ale musisz być dzielna... kiedyś się spotkamy... Jesteśmy w końcu Tarkin i Mizu...
- Bliźniacy ognia i wody... - zaśmialiśmy się. Ten zaczął znikać jak ogień.
- Tarkin...?
- Odnajdę Cię, siostro... słowo! - zniknął. Wzięłam głęboki wdech. Wyszłam z jaskini, dając kamienną twarz. Przeszłam obok Sagem'a. Po chwili do niego podbiegłam.
- Dobrze, że Cię znalazłam... Musimy iść.
- Dokąd? - spytał.
- Na terenach wyczuliśmy jakąś czarną magię.

<Sagem?>

wtorek, 30 maja 2017

Od Sagema CD Mizu

Nigdy nie rozumiałem wader. Szczególnie tej, która z wyglądu wydaje się być bardzo miłą wilczycą, a w środku... Skrywa w sobie burzę emocji. Mnóstwo smutku, którego stara się zakryć gniewem i nienawiścią do wszystkich. Dlaczego... W ogóle  istnieje na tym cholernym świecie coś takiego jak życie? Zazwyczaj tylko rani ono, zamiast dawać nam jakiekolwiek szczęście! Chociaż... Miłość... Dziwne i nieznajome słowo jak dla mnie. Za każdym razem gdy o niej myślę, widzę przed sobą Mizu. Czy to zwykłe złudzenie? A może po prostu... Jest jedyną wilczycą, którą udało mi się w jakiś sposób "poznać". Nie można tego odebrać dosłownie, bo w końcu... Mizu, to dosyć trudny przypadek, lecz na swój sposób, imponowała mi. Z tego co mogłem wywnioskować - na sto procent nie jest z tych czasów, przez co straciła wiele bliskich.
- K*rwa Sagem... Nie pie*dol - mruknąłem sam do siebie, wciąż wpatrzony w ziemie.
Po wilczycy nie było ani śladu. Westchnąłem głośno, odwracając się w stronę, gdzie mniej więcej znajdowała się moja jaskinia. Bez namysłu ruszyłem w tamtą stronę z lekko spuszczoną głową.
- Zawsze zrobisz coś źle... - warknąłem, wlepiając wzrok w kolorowe wisiorki na szyi.
***Kilka godzin, dni, może tygodni później...***
Przymknąłem oczy, trzymając w łapie kubek z gorącą cieczą. Herbata... Jak ja ją uwielbiam. Rozgrzewająca, szczególnie podczas takiego wieczoru jak ten. Znowu padał deszcz... Właśnie dzisiaj naszła mnie jakaś dziwna wena, która sama nasuwała mi różne słowa na język...
CZEGO WCIĄŻ MI BRAK?
CO TAK PIĘKNE JEST?
W GŁĘBI SERCA CZUJĘ, ŻE
WŁAŚNIE TEGO CHCĘ...
CZEGO WCIĄŻ MI BRAK?
PRZECIEŻ GWIAZDY MAM!
OBCE WILKI MÓWIĄ, ŻE TAK ZAZDROSZCZĄ MI...
CZEGO WCIĄŻ MI BRAK?
CO TAK CENNE JEST?
ŻE TA NIENAZWANA MYŚL
WIDZĘ JĄ WE ŚNIE...
CZEGO WCIĄŻ MI BRAK?
CZEMU CHCE TO MIEĆ?
NIE ZROZUMIE NIGDY MNIE,
TEN KTO NIE JEST SAM...
Zabierzcie mi laptopa, zanim napiszę coś więcej ;-;


Znajomy zapach wyczułem w okolicy. Była gdzieś tu... Kilka metrów ode mnie... Odłożyłem filiżankę na talerzyk, po czym ruszyłem za charakterystyczną wonią.
<Mizu? XD I ten "wierszyk">

Od Bustera CD Noir

- Jeśli mam być szczery... Też miałem zły sen - przysiadłem na ziemi na przeciw wilczycy. - Chyba panuje jakaś zaraza - zaśmiałem się cicho.
- W świecie magicznych stworzeń, wszystko jest możliwe - delikatny uśmiech wciąż był widoczny na jej pyszczku.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby nagle zza krzaków nagle wyskoczył jakiś lamorożec - odparłem, wciąż będąc w idealnym nastroju do żartów. - I nagle pojawiłaby się ogromna tęcza, która nie ma końca - z lekka zacząłem się dusić ze śmiechu.
- Z tego co mogę zauważyć, jesteś typowym optymistą - ujęła mą osobowość w jednym, krótkim zdaniu. 
- Zgadza się - przytaknąłem jednoznacznie głową. - Nawet w ciemności potrafię dostrzec światełko nadziei... - powiedziałem ciszej, spoglądając w górę na zachmurzone niebo.
Zdecydowanie - nie była to dobra pogoda na spacerki, czy przebywanie na świeżym powietrzu. W sumie, to dla własnego dobra powinienem wtedy pozostać w domu... No cóż... Co złego może się stać?
- Lubisz nocne spacery? - zapytałem, spoglądając kątem oka na wilczycę.
- Tak samo jak te za dzień. Nocą mogę się wyciszyć przy świetle księżyca i grze gitary - przejechała łapą kolejno po każdej ze strun. - A ty? - uniosła na mnie wzrok znad instrumentu.
- Można powiedzieć, że często zdarza mi się "zarywać nocki" - powiedziałem zgodnie z prawdą.
Gadanie o niczym trwało jeszcze przez kilkanaście dobrych minut.Do czasu, aż pioruny nie dały po sobie znaku. Kilka wyładowań miało miejsce niedaleko od nas, co było dosyć... Przerażające? Chyba tylko tym przymiotnikiem mogę określić uczucie, które przyniosło ze sobą ciarki na grzbiecie. Uwielbiam patrzeć na krople deszczu, które zsuwają się po szybie okna, lecz nienawidzę związanych z nimi czynników. 
- Boisz się burzy? - zapytała nadzwyczaj zdziwiona wilczyca, przyglądając mi się.
- Nie lubię burzy - naprostowałem. - Ogólnie podoba mi się desz...
I w tym momencie przerwał mi kolejny piorun. Wyładowanie trafiło prosto w drzewo, które stało kilka metrów od nas. W jednym momencie zerwaliśmy się z podłoża i odskoczyliśmy o kilka metrów do tyłu. 
- Cholera... Było blisko! - mruknąłem, czując jak łapy mi się trzęsą.
Co jak co, ale na razie nie chciałem umierać... Jeszcze mam szmat życia przed sobą i nie chciałbym, żeby poszło ono na marne!
- Chyba pora zakończyć "spacerek"?
<Noir?

OD Mizu CD Sagem

Spojrzałam w niebo, widząc co robi z gwiazd. Znałam tylko jedną waderę, która była na tyle silna, by robić takie rzeczy... Spojrzałam na niego. Opanowany, gotowy na wszystko... Jak tępy idiota. Warknęłam, idąc jakąś stronę.
- Czekaj! Co ci tym razem zrobiłem?! - podniósł się, patrząc na mnie lekko smutnym wzrokiem. Przypomniał mi się Tarkin... Jego opiekuńczość, oddanie i uśmiech...

Mizu! Co tym razem ci zrobiłem?!

Zostawiłeś mnie! Zniknąłeś na te całe miesiące!

Mizu, musiałem... Obiecuje już nic nas nie rozdzieli.

Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Miałam już wszystko... Rodzine, brata... Teraz oni nie żyją!
- Znowu jestem sama... - zadrżały mi wargi.
- Mizu... - ten dotknął mnie za łapę, a ja natychmiast warknęłam, skacząc na niego z łzami.
- NIE DOTYKAJ MNIE! - wystawiłam kły. Uniosłam łapę, by mu rozwalić facjate, ale wtedy zauważyłam...
Tarkin...
Puściłam go, zamykając oczy. Zeszłam z niego, odwracając się ogonem w jego stronę. Spojrzałam na niego kątem oka.
- Kogoś mi przypominasz... - powiedziałam łagodnyn tonem i zmieniłam się w ducha. Mama spojrzała na mnie, lekko opuszczając uszy. Po prostu do mnie podeszła i przytuliła. Wtuliłam się w jej niematerialne futro. Opatuliła mnie swoimi skrzydłami. Gdy zobaczyła swój wisior, natychmiast mi go zdjęła i rzuciła do góry. Wisior się rozpłynął w powietrzu. Chyba wiem, co chciała mi powiedzieć...
Machnęłam negatywnie głową. Szybko zaczęłam iść w stronę jaskini. Gdy byłam na miejscu, zmieniłam się w fizyczną formę i spojrzałam na zdjęcie.
- I'll be silver, I'll be gold. Have my heart, but leave my soul. All that's done will be forgot, but not forgiven... - zamknęłam oczy. Położyłam się w jaskini, zasypiając... Wyobraziłam sobie, że jest obok mnie mój brat, który na de mną czuwa.

<Sagem?>

poniedziałek, 29 maja 2017

Od Noir CD. Bustera

Drogę do domu pokonałam podśpiewując sobie pod nosem. Już w jaskini zaparzyłam sobie herbatkę i przystąpiłam do mieszania farb, by stworzyć idealny kolor do namalowania chmur na jednym z moich niewielu obrazów. Po półgodzinie dodawania kolejnych barw uzyskałam kolor stalowoszary o błękitnawym odcieniu. Zakręciłam słoiczek z utworzoną barwą i posprzątałam przybory. Potem dopiłam herbatkę i zwinęłam się w kącie na barwnych poduszkach. Sen przyszedł nawet zbyt szybko.
~~~
Otworzyłam oczy, ze snu wybudził mnie grzmot. Jakaś wielka, ciemna postać, rzucała cień na wnętrze mojej jaskini. Wstałam cicho i cofnęłam się. Do groty wszedł niewielki w porównaniu z cieniem czarno-błękitny wilk. Nie wydawało mi się, żebym go kiedykolwiek spotkała, a jednak było w nim coś znajomego... Nagle basior przeistoczył się w Bustera, który zbliżył się do mnie. Następnie znów pojawił się przede mną ten czarno-błękitny wilk. Pchnął mnie na ścianę, poczułam ból...
~~~
Nie na poduszkach, a na ziemi. Bolała mnie nieco łapa, ale doszłam do wniosku, że to na sto procent nie jest nic poważnego. Wyjrzałam na zewnątrz, gdzie lało jak z cebra. Gdyby znaleźć jakiś suchy kąt, pogoda byłaby idealna do napisania jakiegoś wiersza albo piosenki. Czując nagły napływ weny, chwyciłam gitarę i wybiegłam z jaskini.
~~~
Usiadłam sobie pod drzewem, którego korona chroniłam od deszczu mnie i moją gitarę, i zaczęłam grać przypadkowe piosenki, które wpadły mi do głowy. Chciałam się troszkę rozegrać. Po kilkunastu minutach przeszłam do improwizacji, tonacja zmieniła się z durowej w molową. Gra całkowicie mnie pochłonęła, toteż nawet nie zwracałam uwagi na to, co mówią mi zmysły. Zorientowałam się, że ktoś do mnie podszedł dopiero wtedy, gdy się przywitał.
- Cześć, Noir.
- Buster? - upewniłam się, spoglądając w stronę, z której dobiegł głos. Basior wyszedł spod osłony roślin i cienia.
- Widzę, że nie tylko ja nie mogę spać - stwierdził z uśmiechem.
- Miałam koszmar i spadłam z poduszki - odpowiedziałam, odwzajemniając gest.
- Z... poduszki? - upewnił się basior, a ja kiwnęłam głową.
- Wiem, że to dziwnie brzmi, ale... to prawda. A ciebie co tu sprowadza?
<Buster?>

Od Sagema CD Mizu

Dostrzegając jak wilczyca wchodzi na taflę wody, kazałem gwiazdą wrócić na swoje miejsce. Pod przykryciem nocy wpatrywałem się w jej rozmaite ruchy. Każdy, choćby najmniejszy ruch wykonywała z dużą uwagą w sposób wręcz majestatyczny. Wodna tafla, która ją otaczała wydawała się być całkowicie poddana wilczycy. Porozumiewały się bez żadnym gestów. Na końcu przy grzbiecie wadery pojawiła się para wodnych skrzydeł... 
Gdy tylko na chwilę przymknąłem oczy, w jednej chwili Mizu pojawiła się obok mnie. Jakim cudem wyczułą moją obecność? - przemknęło mi przez myśl.
- Jak długo tu jesteś? - warknęła mordując mnie wzrokiem.
- Od... - spojrzałem na księżyc. - Kilkunastu minut? - uśmiechnąłem się delikatnie, widząc jak gwiazdy zaczynają wirować na niebie.
Wilczyca wyraźnie rozzłoszczona, wyglądała jakby miała mi zaraz wskoczyć do gardła. Mimo to, wciąż na mym pyszczku pozostał pogodny wyraz twarzy.
- Nie stresuj się! Mało widziałem, bo byłem skupiony na obserwacji nieba - przeniosłem wzrok z powrotem na gwiazdy, które błyszczały na nocnym niebie. - Spójrz... - wyszeptałem wykonując jeden, mały gest łapą.
W jednym momencie gwiazdy zaczęły tworzyć rozmaite obrazy na niebie. Układały się w taki sposób, jaki tylko moja dusza zapragnęła. Z początku złączyły się, tworząc coś podobnego do księżyca. Skupione w jednym miejscu, stworzyły ogromną, białą plamę na niebie. Położyłem się na grzbiecie, wciąż jedną z łap nakreślając w powietrzu kolejne wzory. Mogłem tak robić godzinami, a szczególnie w towarzystwie tej wilczycy. W jakiś sposób nasycała ona moją moc swoją obecnością... 
<Mizu? :3>



niedziela, 28 maja 2017

OD Mizu CD Sagem

Weszłam do jaskini, zaczynając się rozglądać. Od razu zauważyłam wisior, wiszący na jednym ze skał. Wzięłam go, zawieszając na szyi. wtedy zobaczyłam przed sobą moją mamę. Machnęła lekko skrzydłami, patrząc na mnie wściekłym wzrokiem.
- Mamo, nie. Wiesz, że nie mam zamiaru mieć znajomych - mruknęłam. Ta stanęła prze de mną, wciąż piorunując mnie wzrokiem. Wywróciłam oczami, zmieniając się w ducha. W ich świecie, były bramy do miejsc na tych terenie. Mama na mnie spojrzała i odwróciła się, rozwijając swoje skrzydła i odleciała, znikając. Zmieniłam się w fizyczną formę, biegnąc przed siebie. Musiałam wszystko przemyśleć, a mogłam to zrobić tylko w jednym miejscu. Zobaczyłam okiem Alfę, która mnie także zauważyła.
- Flelho, idę się przejść - odparłam krótko, biegnąc w stronę jednego z moich ulubionych miejsc.

 *****

 Weszłam na tereny, gdzie jest moje ulubione miejsce, plaża. Przeszłam do mojego wymiaru, patrząc na taflę wody. Bardzo wdałam się w mamę... Szkoda tylko, że nie posiadam skrzydeł jak moja mama. To chyba mam po ojcu. Weszłam na taflę wody, zaczynając machając ogonem po tafli. Woda się ruszała tak, jak chciałam. Zamknęłam oczy, stając na środku jeziora. Księżyc oświetlił miejsce, gdzie stałam. Stuknęłam ogonem o wodę, a słupy z wody się uniosły, robiąc spirale. Lekko machnęłam ogonem po tafli,  a wokół mnie zaczęła unosić się woda. Obróciłam się o 360 stopni, a za moim ogonem robiła się lekka fala. Uniosłam głowę do góry, a woda zaczęła mnie otaczać jakbym była czymś, co trzeba chronić. Z czułością. Lekko się uniosłam, wciąż z zamkniętymi oczami. Bańka dotykała tafli wody, wciąż falując. Po chwili woda zaczęła się formować w skrzydła, które mnie ochraniały. Pobiegłam, robiąc kółko, otwierając oczy. Rozwinęłam mocą swoje wodne skrzydła, stając na dwóch łapach, by spojrzeć w niebo.


Sagem? ;3

Od Sagema CD Mizu

- Już idziesz? - zwróciłem wzrok na wilczycę, która powoli zaczęła się oddalać.
- Nie mam zamiaru Cię niańczyć - wywróciła oczami.
- A jednak robiłaś to przez ostatnie dwie godziny - na mój pyszczek wpłynął delikatny uśmieszek.
- Nie, to ty za mną łaziłeś - odwróciła się w moją stronę.
Przemierzyła mnie swym chłodnym spojrzeniem. Wrażenie, że zamarzam od środka mimowolnie przeszyło całe moje ciało.
- W takim razie, miłego dnia życzę - wzruszyłem ramionami. - I dzięki za pomoc w dojściu do Alfy! - krzyknąłem za nią.
- To moja praca, a nie własna wola - odpowiedziała pół mrukiem.
Westchnąłem głośno. "Do tej wilczycy trzeba mieć specjalne podejście..." - stwierdziłem, zwracając się w stronę wejścia od jaskini. Zbliżyłem się do progu mieszkania Alfy.
- Dzień dobry? - przywitałem się, zauważając jasną wilczycę.
- Witaj - kiwnęła delikatnie głową. - Co Cię tu sprowadza? - uniosła wyżej brwi.
- Doszły do mnie wieści o ponownym powstaniu VoM. Musiałem spełnić wolę swych pra dziadków i przybyć tutaj - wyjaśniłem w dwóch zdaniach. - Chcę dołączyć do watahy jako wojownik.
- Dobrze... - przyglądała mi się z wyraźnym zaciekawieniem. - Więc kto z twoich przodków żył w czasach Epoki Lasu? - uniosła jedną z brwi.
- Padme i Ghost of a Rose, czy to ważne?
- Witam, teraz jesteś jednym z nas - odwróciła się grzbietem do mnie.
Wróciła do swych poprzednich zajęć, podczas gdy ja zbliżyłem się do wyjścia. Po Mizu nie było śladu, więc postanowiłem wrócić do jaskini... Kolejny nudny dzień... Może w nocy będzie co robić?
***Gdy słońce schowało się za taflą wody...***
Nareszcie noc... Pełnia znowu zachwyciła mnie swym pięknem, podczas rutynowego spacerku po brzegu plaży. Kolejne gwiazdozbiory ukazywały się na niebie.
- Uwielbiam Cię Me Lady - uśmiechnąłem się delikatnie.
Gwiazdy od razu zeszły do mnie gdy tylko o nich pomyślałem. Otoczyły mnie swym światem i błyszczącą łuną... Night ... Do you have to stay so short?
<Mizu?>

sobota, 27 maja 2017

Od Mizu CD Sagem

Nie wiedziałam co odpowiedzieć... Cóż, chyba powiem mu to, co zawsze...
- Jestem córką Nyi i Anakina...
- Co? - spojrzał na mnie unosząc brew - jesteś córką, córki Padme? Niezły żart.
- Zamroziło mnie pod wodą na 70 lat... - spojrzałam na niego - parę miesięcy temu się wybudziłam - spojrzałam na niego - na szczęście nie jesteśmy rodziną...
- Przecież je--
- Jesteś, fakt, ale masz inne korzenie. Zgaduję, że jesteś dalekim wnuczkiem... niech zgadnę... twój ojciec nie był z korzeni Padme.
- No nie.
- No właśnie. To jest dowód, że nie jesteśmy rodziną - przybliżyłam się do niego z warkotem - i to dobrze - odwróciłam się, idąc przed siebie. Ten podbiegł do mnie i popatrzył na mnie, lekko krzywiąc głowę.
- To musiało być przerażające. Tak wybudzić się po siedemdziesięciu latach już bez rodziny... - chodził obok mnie cały czas. Gdyby znał prawdę...

****

Pobiegłam w stronę głównego pola walki. Sięgnęłam po swój miecz i pobiegłam w stronę swojego ojca. Stanęłam z nim, osłaniając go.
- Mizu!
- Wiem, co się stało matce - powiedziałam, trochę smutnym tonem. Ten spojrzał na mnie, też walcząc ze mną.
- Nie chciałem, byś żyła w takich czasach... ani ty, ani twoja matka... - przytulił mnie, a po chwili znów odeprał atak. Zrobiłam to samo.
- Nic nie poradzimy! Ale podobno nic nie dzieję się przypadkiem...
- Mizu, musisz odejść - w tym momencie podeszła jedna z niewielu wader, które panują nad galaktyką i czasem.
- Shenay?! Co ty tu-- - w tym momencie otworzyła portal.
- Ty nie należysz do tych czasów. Rozmawiałam z gwiazdami. Twoje przeznaczenie jest po wojnie.
- Nie zostawię Tarkina!
- On też zostanie zabrany! Kiedyś się może spotkacie! Uciekaj! JUŻ! - wtedy zobaczyłam wielką, mroczną falę.
- Tato! Uciekaj!
- Nie... To Ty uciekaj - wepchnął mnie do portalu. Gdy patrzyłam jak go rozrywa cień..
- TATO! NIE!

****

- Mizu? - usłyszałam głos Sagema. Spojrzałam na niego.
- Czego? - warknęłam. Ten spojrzał na mnie spokojnym wzrokiem. Zaczęło mi mrugać przed oczami. Zamiast niego widziałam swojego brata... Faktycznie, mieli to samo spojrzenie. Wzięłam głęboki wdech i zatrzymałam się przed jaskinią Felho.
- Tutaj jest Alfa. Jakbyś chciał - zaczęłam odchodzić.

<Sagem?>

Od Sagema CD Mizu

Wydawać się mogło, że czekał mnie kolejny zwykły dzień... Powolny spacerek na uroczą skarpę, która znajdowała się kilkaset metrów od mojej jaskini... Dostrzegając śnieżnobiałą wilczycę spoczywającą kilka metrów od przepaścią, nieco się zdziwiłem. W takim miejscu zapomnianym przez Boga, ktoś oprócz mnie, mógł spędzać swój wolny czas? Zbliżyłem się o kilka kroków, a gdy miałem już zacząć mówić - wadera w jednym momencie rzuciła się na mnie. Stanęła nade mną warcząc.
- Kim jesteś i co robisz na tych terenach? - wymruczała, przyglądając mi się chłodnym wzrokiem.
- Gdy doszła do mnie wieść o ponownym powstaniu VoM musiałem spełnić wolę swoich pra dziadków - przytaknąłem swoim słowom głową. - Ghost i Padme... Kojarzysz? - uniosłem wyżej brwi.
Wilczyca powoli zsunęła się ze mnie. Mimo tego, wciąż czułem jak pożera mnie wzrokiem...
- Tak - odpowiedziała krótko. - Zawsze możesz okazać się zdrajcą podszywającym pod ich potomka - zmrużyła oczy.
Przeleciałem wzrokiem kolorowe naszyjniki na mojej szyi. "Gdzie on jest..." - mruknąłem sam do siebie w myślach.
- Zapewne chcesz dołączyć do watahy? - zmieniła temat, mówiąc nieco milszym dla ucha głosem.
- Nie przybywałbym tutaj po nic - powiedziałem przyglądając się jej oczom.
Nikt dotąd nie przestraszył mnie na tyle, żebym po pierwszej rozmowie chciał się jak najszybciej ulotnić. Już dawno straciłem nadzieję w istnienie miłych wilków...
- Jak się nazywasz? - zapytała wciąż uważnie śledząc każdy mój ruch.
- Sagem - przedstawiłem się krótko. - A ty?
- Mizu - odpowiedziała w podobny sposób co ja.
Zawsze gdy spotykałem tego typu wilki, po jakiejś wspólnej akcji w końcu udawało mi się odkryć ich prawdziwą osobowość. Określa się to swego rodzaju "maską"... Ten przypadek był dosyć trudny. Nieufna wadera, która mogłaby na każdego rzucić się z pazurami... Może kiedyś dowiem się o niej czegoś więcej...
- A ty? Czyim potomkiem jesteś?
<Mizu? A może mały spacerek? c:>

OD Mizu

Obudziłam się w swojej jaskini... Kolejny przebłysk wojny, kolejny krok do śmierci. Wyszłam z jaskini, czując negatywną energię wokół siebie.
- Mizu... - Tarkin do mnie podszedł i lekko otarł swoją głowę o moją szyję tak, że się przytuliliśmy - mama poległa...
- Muszę iść, ją zmienić - wystartowałam, ale zrobił prze de mną lekką ścianę ognia. Spojrzałam na niego.
- Tarkin...
- A jak zginiesz? Mizu, nie chce Cię stracić... - przybliżył mnie do siebie. Oklapnęłam uszy i go liznęłam w policzek.
- Bracie, nie mam roku! Jestem od ciebie młodsza tylko o 2 godziny! - zaśmiałam się - wrócę! - zrobiłam wodną falę i pobiegłam na niej w stronę miejsca wojny.

****

Otworzyłam lekko oko. Wciąż miałam wrażenie, że mój brat gdzieś przy mnie jest... Podniosłam się, machając ogonem. Wyszłam z jaskini, wpuszczając do siebie pierwsze promyki słońca. Wzięłam głęboki wdech. Wybiegłam z jaskini, zaczynając tańczyć. Wiatr mnie porywał do tego. Po chwili się opanowałam, zaczynając biec przed siebie. Zatrzymałam się na jednej z półek skalnych. Lekko machnęłam znowu ogonem. Obok mnie pojawiła się woda, która mnie otoczyła i jakby spojrzała na mnie swoimi nie istniejącymi oczami. Lekko dotknęłam go swoim nosem, zamykając oczy. Woda zmieniła się w wygląd Tarkina i mnie objął, jak tamtego dnia, gdy był przy mnie po raz ostatni... Woda opadła, a ja usiadłam na ziemi, patrząc w niebo. Spojrzałam na zachodząc słońce. Tą ciszę zagłuszył mi szelest. Udałam, że tego nie słyszałam, a gdy wyczułam tego czegoś obecność, skoczyłam na wilka z warkotem. Okazał się być to czarny wilk.
- Kim jesteś i co robisz na tych terenach?! - warknęłam, wbijając go w ziemię - radzę ci nie kłamać.

<Sagem? XD>

Hope

Dane kontaktowe: soniadrawing@gmail.com | Olasta
Mara-Elle
Imię: Hope
Wiek: 2 lata 4 miesiące
Płeć: Wadera
Pozycja: Gamma | Przywódca łowców
Rasa: Howl of the Void (potocznie: Voidhowl)
Moce:
* Dematerializacja - Może zniknąć na krótką chwilę, przenika wtedy przez ściany i przedmioty.
* Wilk, który zajrzy głęboko w jej oczy, ujrzy swoje wszystkie grzechy, oraz zło które wyrządził w życiu. Niektórych doprowadza to do szaleństwa. Ma tę moc po ojcu.
* Całkowicie włada nad "zimnym ogniem". Jest on koloru niebieskiego, i pali się tak jak zwykły ogień, jednak zamraża zamiast spalać.
* Może tworzyć przedmioty z energii. Są one niebieskie i lekko przezroczyste, znikają po jakimś czasie.
* Daje radę niesamowitym ciężarom, jednak gdy jest wyczerpana ta umiejętność nie działa.
Charakter:
Hope jest dość... Nietowarzyska. Nie lubi przebywać z innymi wilkami. Zazwyczaj jak ktoś próbuje do niej zagadać, ona odpowiada tylko warczeniem i morderczym wzrokiem. Można byłoby pomyśleć, że jest po prostu wredna. Jednak jest to kwestia tego, że Hope jest aspołeczna. Unika każdej niepotrzebnej interakcji z innymi wilkami. W towarzystwie na ogół się nie odzywa. Dopiero kiedy znajdzie się przy swoich znajomych, zaczyna się otwierać przed nimi. Konflikty rozwiązuje pokojowo. Cóż, przynajmniej stara się je tak rozwiązywać. Wdała się w ojca w dużym stopniu. Ciężko jest zrozumieć jej poczucie humoru. Jak ma coś do zrobienia, nie spocznie póki nie osiągnie celu. Wie, że jak jest jakaś robota, to po prostu trzeba to zrobić i tyle. Uwielbia wyzwania. Im bardziej coś jest niemożliwe do wykonania, tym bardziej Hope chce to zrobić i tym większe prawdopodobieństwo, że jej się uda. Nigdy się nie poddaje, ona nie jest stworzona do porażki. Nie uznaje czegoś takiego jak przegrana, przez co często dostaje po głowie. Jej motto, bardzo adekwatne do jej imienia, to: "Nadzieja umiera ostatnia".
Aparycja:
Jest dość chuda, mimo to jest bardzo silna i szybka, co daje jej ogromną skuteczność przy polowaniach. Za uszami ma zakręconą w dół, dość grubą parę rogów. Od czubka głowy aż do ogona ciągnie się pasek niebieskiej sierści. Jej ogon jest bardzo długi i ciągnie się za nią po ziemi, kiedy chodzi. W miejscu gdzie ogon się zaczyna znajduje się kilka par czarnych "kolców". Jej sierść jest krótka, jedynie na brzuchu i szyi jest dłuższa.
Partner: Kiedy nauczy się rozmawiać z innymi to może kogoś znajdzie.
Rodzina:
Ojciec- Humfrey [?]
Matka- Mela †
Babcia- Darknessa †
Dziadek- Szafir †
Ciocie- Shaten †, Lithium Vane †
Wujek- Haze [?]
Ciotki od strony ojca- Teriyaki †, Katiera †, Moon †
Wujkowie od strony ojca- Agrist † , Eshe † , Toboe † , Scar † , Kasume †
Prababcia- Nirvana †
Pradziadek- Largon †
Prababcia- Sharaina †
Pradziadek- Aureloi †
Ciekawostki:
- Nigdy nie odpuszcza przy polowaniach, nawet gdy jakieś zwierze im ucieknie, zapamięta zapach i potem sama je znajdzie i zabije
- W czasie wolnym lubi siedzieć na drzewach i po prostu cieszyć się dniem
- Fascynują ją ludzie, jako że nie miała z nimi kontaktu prawie wcale
- Kiedy jest sama nie odzywa się prawie wcale, jednak jeśli ma towarzystwo przyjaciela to nawet nie zwraca uwagi na to co mówi, może gadać pół dnia
- Panicznie boi się wchodzić do wody

Sagem

Dane kontaktowe: Hw: Asia1509 E-mail: asiasimsy@gmail.com
Silent. by Safiru
Safiru
Imię: Sagem
Wiek: 4 lata
Płeć: Basior
Pozycja: Strateg
Rasa: Wilk Nocy
Moce:
- Wznoszenie księżyca o dowolnej porze dnia.
- Kontrolowanie faz księżyca.
- Zmiana oraz tworzenie nowych gwiazdozbiorów.
- Widzenie w ciemności.
- Tworzenie tarczy z gwiazd oraz światła księżyca.
Charakter: "Bo każdy upadek ukształtował mój charakter." - to słowa, od których zaczniemy opisywanie jego jakże niesamowitej osobowości. Sagem jest dosyć spokojnym wilkiem, który woli spędzać czas w swoim towarzystwie. Mimo wszystko od czasu do czasu potrzebuje rozmowy lub interakcji z innym wilkiem. Zdaje wrażenie być strasznie zamkniętym w sobie przed innymi, lecz gdy obdarzy kogoś swoim zaufaniem, wyjawi swoje życiowe sekrety. Zawsze dostosowuje się do sytuacji, więc nie musisz się martwić o to, że nagle zaśmieje się podczas czyjegoś pogrzebu. Jeśli do kogoś się zbliży, będzie chciał spędzać z nim jak najwięcej czasu. Nie raz zdarzało mu się tracić przyjaciół w bardzo krótkim czasie. Zawsze dochowuje czyjejś tajemnicy. Zaufanego lub bliskiego wilka obroni w sposób agresywny, zadając jak największy ból psychiczny lub fizyczny wrogowi. Nigdy nie zostawi wilka w potrzebie.
Aparycja: Z bliska można dostrzec, że na szyi oraz łapach posiada wiele znaczących dla jego osoby wisiorków. Niektóre symbolizują ważne wydarzenia jego życia, a inne... Po prostu sobie wiszą dla ozdoby. Jeden z nich jest pamiątką rodzinną, która przekazywana z pokolenia na pokolenie ma już kilkadziesiąt lat. Nie różni się praktycznie niczym od zwykłego wilka, oprócz nietypową barwą sierści. Za dnia wydaje się czarna, lecz nocą można dostrzec jak emanuje na granatowo. Fioletowe oczy z lekka przypominają zwykłe świecące kamienie, lecz pozwalają Sagemowi na podziwianie świata za dnia i nocy.
Partner: Moją panią jest noc, lecz szczęście podobno nie jedno ma imię.
Rodzina: 
Matka: Spartax
Ojciec: Jason
Rodzeństwo: -
Pra potomek Padme & Ghost'a
Ciekawostki:
- Często jego poprawny charmonogram dnia jest naruszony i śpi w dzień, a w nocy urządza sobie spacerki.
- Na szyi posiada wiele wisiorków, lecz jeden z nich jest pamiątką rodzinną.
- Uwielbia herbatę i kawę.

Mizu

Dane kontaktowe: Renesme_Darkline [H]; ravenislime@gmail.com
Cold. by Safiru
Safiru
Imię: Mizu
Wiek: Ogólnie powinna mieć z około 70, ale ma 2 lata.
Płeć: Wadera
Pozycja: Wadera Beta, Zwiadowca
Rasa: Aquamarine
Moce:
- Panuje nad wodą;
- Umie panować cieniami;
- Potrafi tworzyć lód;
- Umie oddychać pod wodą;
- Widzi duchy zmarłych;
- Umie zmieniać się w ducha (równocześnie przechodzi do ich równoległego świata);
- Potrafi chodzić po tafli wody.
Charakter: Mizu jest nieśmiała, trochę zamknięta w sobie. Mało o sobie mówi i nienawidzi jak ktoś się przechwala. Oddana dla przyjaciół, których ma niewielu. Nie uśmiecha się zbyt często. Ma problemy z panowaniem nad agresją. Nie wolno jej denerwować, bo inaczej dostaniesz w ryj. Nie umie się opanować, gdy buzuje w niej negatywna energia. Gdy poznasz ją od drugiej strony (co jest mało prawdopodobne) dowiesz się, że jest opiekuńcza. Przyjacielska i godna podziwu. Zawsze się poświęci jako pierwsza dla dobra innej osoby. Nigdy nie odmówi pomocy. W nocy możecie zobaczyć jej smutek i tęsknotę. Depresja? HA! Jak to u niej zobaczysz to będzie cud. Fakt, faktem ma negatywne uczucia, bo każdy ma, ale bez przesady! Ona też ma prawo mieć zły dzień. Ale... To wszystko kryję się pod maską sukowatej wadery, która "nie ma uczuć"
Aparycja: Ma na sobie blizny i wisior po swojej matce. Białe futro z szaro - czarnymi elementami. Szczupła i dość wysoka jak na waderę, lecz wciąż jest niższa od basiorów. Blado niebieskie oczy i obojętny wyraz pyska. Ma długi, ale szczupły ogon.
Partner: Nie sądzi, by ktoś ją pokochał...
Rodzina:
Babcia: Tsume (nie żyje)
Dziadek: Ignite (nie żyje)
Babcia: Brand (nie żyje)
Dziadek: Gadren (nie żyje)
Ciocia: Shenay (nie żyje)
Wujek: Luke (nie żyje)
Ciocia: Kley (nie żyje)
Matka: Nya (nie żyje)
Ojciec: Anakin (nie żyje)
Brat: Tarkin (zaginął)
Wujek: Joe (nie żyje)
Wujek: Namir (Nie żyje)
Ciocia: Armanda (nie żyje)
Ciekawostki:
- Nigdy się nie uśmiechała;
- Zapomniała, co to są uczucia;
- Pod wpływem zamrożenia, jej serce nie bije i często jest uznawana za martwą;
- Lubi tańczyć i śpiewać;
- Najczęściej można ją spotkać w nocy przy jakimś jeziorze.

piątek, 26 maja 2017

Od Bustera CD Noir

Przejrzałem wzrokiem ciągi zdań opisujące postać, życiorys i dokonania przodka Noir. Nie ukrywam, że najbardziej zaciekawiła mnie informacja o Vane, która jak dobrze wiem należała kiedyś do tej watahy. Gdy szara wilczyca tylko uniosła wzrok znad książki, przekartkowałem kilka stron w poszukiwaniu wiadomości o swych korzeniach. Strona jej poświęcona była widocznie poniszczona... Jakby ktoś celowo starał się ukryć o niej informację.
- Wyszła za jakiegoś Willa i miała trójkę dzieci - z ledwością odczytałem ciąg małych, ręcznie zapisanych literek. - James, Mark i Samantha...
- Jeśli można wiedzieć - wtrąciła Noir, wychylając się zza moich pleców. - Po co ci te informacje? - zapytała.
- Głównie z czystej ciekawości spojrzałem w tą zakładkę - wzruszyłem ramionami. - A ty? - odwróciłem wzrok w stronę wilczycy.
- Coś podobnego - stwierdziła.
Wyraźnie wyczułem, że chodzi jej o coś innego, lecz jak na razie nie chciałem się w to zagłębiać. Każdy ma prawo mieć swoje, że tak to ujmę: "Tajemnice, sekreciki i plany", których nie ma zamiaru ujawniać innym. Jeśli mam mówić szczerze - mi też chodziło o coś więcej niż zwykłą ciekawość.
- Chcesz na coś jeszcze spojrzeć, czy mogę już ja oddać? - zapytała, po czym powoli zamknęła grubą księgę.
- Nie, nie chcę - pokiwałem przecząco głową.
Bez zbędnego czekania odnieśliśmy przedmiot na miejsce, w którym wcześniej stał. Już po minucie znaleźliśmy się w tym samym miejscu co poprzednio.
- Zbliża się noc... - mruknąłem bardziej do siebie, niż do niej.
Wlepiłem wzrok w słońce, które ledwo co wychylało się zza drzew w pobliżu. Jego jasne promienie zanikały coraz bardziej z sekundy na sekundę.
- To ja będę się już zbierać - oznajmiła poprawiając swój instrument. - Do zobaczenia - pożegnała się, po czym zwróciła się w przeciwną stronę od słońca.
- Cześć - odpowiedziałem jej,  idąc w odwrotną stronę.
Nie miałem innego wyboru, wróciłem do jaskini. Będąc już w środku przysiadłem przy kominku, w którym nie było niczego innego niż popiołu. Miła atmosfera - powiedziałem sam do siebie, układając się na szarym kocu. Sam nie wiem kiedy zasnąłem...
***
- Dlaczego nawiedzasz mnie nawet w snach? - zapytałem tej alternatywnej wersji siebie, która w tym momencie stała przede mną.
- W końcu muszę kiedyś przejąć nad tobą kontrolę - wyszczerzył swe białe jak śnieg kły. - Pamiętaj o pełni! Możliwe, że złożę ci wizytę! 
- Nienawidzę cię - warknąłem. - Przysięgam na przodków, że kiedyś się ciebie pozbędę! - krzyknąłem zaklinając swe słowa na każdego po którym odziedziczyłem tą krew, która teraz płynie w mych żyłach. - Zgnijesz w piekle...
- Moon, nie oszukuj się! Ja jestem po prostu nieodłączną częścią ciebie, której nie da się pozbyć! - z jego gardła wydobył się szyderczy śmiech. - To twoi poprzednicy, którzy kiedykolwiek stąpali po tej ziemi zrzucili na ciebie mnie! Myślisz, że wziąłem się znikąd? Pozwól stać się tym, kim miałeś być od dawna! 
- Nigdy nie będę sobą jeżeli przejmiesz nade mną kontrolę - wymruczałem.
***
Po przebudzeniu się moje ciało w jednym momencie postawiło się do pionu. W odbiciu lusterka, które wisiało na ścianie wyraźnie widziałem swoje oczy. Błyszczały na niebiesko... On znowu to robi...
- Nie ma opcji. Nie zmrużę już dzisiaj oka - otrząsnąłem się, podchodząc do drzwiczek od spiżarni. 
Wziąłem pierwszy, lepszy kawałek mięsa. Skonsumowałem go w przeciągu kilku minut, po czym wyjrzałem na dwór. Padał deszcz. Nici z nocnego spacerku... Pozostało mi wpatrywać się w spadające krople deszczu. I tak nie zasnę...
<Noir?>

niedziela, 21 maja 2017

Od Felhő cd. Rina

Co za uparty osioł... Co mu zależy na moim zdrowiu? Jest nowy, nie znam go, a ten ni stąd ni zowąd... Ugh...
Nagle poderwałam się z ziemi. Nieruchomo wpatrywałam się w wejście.
— Kto tu jest?
— Ja i ty...
— Nie mowię o robie, Rin.
Zmarszczył brwi, jakby zastanawiał się, czy na pewno jestem normalna.
Przeskanowałam wzrokiem jaskinię.
Basior zesztywniał, jakby także wyczuł obcego.
I nagle intruz rozpłynął się, zostawiając za sobą małe języczki ognia. A przynajmniej miałam nadzieję, że zniknął. 
Łapy pode mną zadrżały, gdy chciałam iść zbadać płomyki.
— Nie, nie, nie. Ty nigdzie nie idziesz.
— Pff... Dużo swoim gadaniem zdziałasz. — wywróciłam oczami.

Rin? C:

Od Rina Cd. Felhő

Szczerze to byłem zaskoczony, że tu ją spotkałem... Wyglądała trochę niepokojąco, dlatego zbliżyłem się do niej.
- Wszystko w porządku? - Zapytałem ze szczerą troską w głosie.
- Tak... - Mruknęła cicho, a jej całe ciało drżało, co oczywiście mi nie umknęło.
- No właśnie widzę... Jesteś cała mokra, jeszcze się przeziębisz...
Wzruszyła barkami i zrobiła krok do przodu, który przesądził o jej losie... Jej nogi odmówiły posłuszeństwa i po chwili upadła jak długa na ziemię, a ja sprawnie zarzuciłem ją sobie na plecy.
- Co ty wyprawiasz? - Spojrzała na mnie zaskoczona.
- Eskortuję cię do twojej jaskini....
- Po co?
- No bo chyba sama tam nie dojdziesz...
Między nami zapanowała cisza, a ja ruszyłem powoli w stronę celu. Było trochę zimno, a do tego wadera była cała mokra, więc jeśli ma słabą odporność to na pewno będzie chora.
Po jakimś czasie w końcu dotarliśmy do jej jaskini. Dopiero tam odstawiłem ją na ziemię, a wilczyca położyła się pod ścianą dalej drżąc. Przygotowałem dla niej skórę, którą ją przykryłem. Nie wiem czemu, ale zrzuciła ją z siebie. Zmarszczyłem brwi i ponownie ją przykryłem, po czym ułożyłem się przy niej, pilnując aby nie zrzucała z siebie koca.

Felhő?

Od Felhő cd. Racsa

Szłam wzdłuż granic, próbując ignorować basiora, który natrętnie próbował nawiązać ze mną kontakt.
— Zamkniesz się w końcu? — warknęłam zirytowana po raz setny.
— Nie.
Wywróciłam oczami.
— Już nie mówię, że masz za mną nie iść. Przymknij się tylko.
Podziałało. Nie odezwał się już ani słowem.
Patrol przebiegał spokojnie, dopóki nie pojawił się przed nami wilk z sąsiedniej watahy.
Mówił coś o pożarze na ich terenach  który może sięgnąć do naszych.
Bez słów przebiegłam z nim granicę. Racs podążał za nami.
Na miejscu... Na miejscu okazało się, że była to pułapka.

< Racs? >

sobota, 20 maja 2017

Od Racsa cd Felho

Pożerał wilczycę wzrokiem. Tak bardzo chciał jej zasmakować... Wbić się w nią...
Ciało Felho rozluźniło się, co oznaczało, że zasnęła.jednak nie na długo, bo zaraz zaczęła szarpać się i piszczeć.
Szybko obmyślił plan. Położył się i oparł łeb na karku wilczycy. Polizał ją.
Uspokoiła się i zapadła w spokojny sen.
Zasysał się zapachem jej krwi, ciała... Woń była tak przyjemna...
Chwilę czuwał, aż zasnął. 
***
Wilk wymknął się wcześnie rano. Po godzinie wrócił do jaskini z dwoma królikami. Wilczyca nadal spała, więc delikatnie szturchnął ją nosem. Gwałtownie otworzyła swe wyjątkowe oczy.
- Dzień dobry.Przyniosłem śniadanie.
Alfa prawdopodobnie chwilę nie kontaktowała, po czym zaczęła trzeźwieć.
- Dziękuję...
Podał jej szaraka i sam zajął się swoim.
Niby jedząc, obserwował jej ruchy. Chłonął wszystkie szczegóły. Jak gryzła, jak przetrzymywała i rozszarpywała mięso.
Wszystko, co kiedyś mogło mu się przydać.
Kolejna godzina minęła im na rozmowie. Głównie spierali się o to, czy wilczyca może już iść do siebie.
   W końcu stwierdziła, że idzie się przejść. Oczywiście, poszedł z nią.

< Felho? >

Od Felhő CD. Racsa

Spięłam wszystkie mięśnie, gdy dotknął mnie łapą. Jednak nic nie powiedziałam, uznając to za przypadek.
Księżyc wpełzał na niebo. Gwiazdy także już na nim były i tylko czekały by zacząć migotać. Było tak cicho i spokojnie... A ja byłam wykończkona negocjacjami... I ranami...
Zerknęłam na wyższego ode mnie basiora. Jego oczy były takie hipnotyzujące... Czerwone z małymi źrenicami...
Speszyłam się własnymi myślami i wlepiłam spojrzenie w ziemię.
— Jak chcesz spać, to śpij, Alfo. Nic ci przecież nie zrobię. — uśmiechnął się.
Pokiwałam głową, po czym oparłam ją na łapach. Od Racsa biło ciepło.
Ziewnęłam dyskretnie. Choć nie chciałam zasypiać, wkrótce się to stało i odpłynęłam do krainy sennych koszmarów.

Racs? C:

Od Racsa cd Felho

W oczach basiora  błyszczały iskierki, gdy wilczyca pewnym krokiem ruszyła do jaskini. Było co podziwiać...
Aż mu ślina napłynęła do pyska. Nie dziwił się, że o urodzie Alfy tejże watahy było głośno nawet za siedzibami ludzi.
- Zapraszam, rozgość się. - powiedział Racs, gdy stanęli u progu jego domu.
Wilczyca zajęła miejsce przy ścianie w odległym kącie. Rozglądała się z zaciekawieniem.
On w tym czasie szukał bandarzy i przygotowywał maść.
Posłał w jej stronę fale, przez co skuliła się z bólu.
- Alfo? Co się dzieje?? - podbiegł do niej.
- Nic... - szepnęła, trzymając się łapą ściany.
Wzruszył ramionami i zaczął maczać pazury w roztworze.
- Uprzedzam... Może cholernie piec.
Przyłożył pazur z maścią do rany i ją rozsmarował. Felho dzielnie zaciskała zęby.
Potem obwinął ją bandażem.
- Dziękuję, muszę już iść...
- Nie ma takiej mowy. Jakby coś się stało, Alfo, nikt by ci nie pomógł. Przez najbliższe parę godzin zostaniesz tutaj.
Okrył Alfę skórą z jeleniam, bowiem w jaskini panował nieprzyjemny chłód.
- Przepraszam, ale czy tobie teraz nie będzie zimno? Nie mogę tak nadużywać twej gościnności.
- Nie mam sprawdzie drugiej skóry, ale też jestem przyzwyczajony.
- Mogę się podzielić tą...
Podniósł brew. W ciągu paru sekund znalazł się obok Alfy pod jednym kocem. Przypadkowo musnął ją łapą. Miała taką miekką sierść i ciepłe ciało...

< Felho? >

Od Felhő Cd. Rina

    Siedziałam na plaży. Powoli machałam ogonem, oglądając gwiazdozbiory.
W wodzie odbijały się gwiazdy i księżyc. Jakieś kilka godzin temu zaszło słońce.
    Moje oczy co chwilę się zamykały, bowiem nie spałam od dawna. W końcu weszłam do lodowatej wody i położyłam się na plecach. Cieszyłam się, że nikt do mnie nie przychodził. Nikt mnie nie potrzebował. Jakby zobaczyli w takim stanie, to albo nie dawali by mi spokoju, albo postanowiliby to wykorzystać.
    Zimna ciecz rozbudziła mnie na tyle, że mogłam wyjść i  nie zasnąć od razu. Temperatura powietrza to było prawdopodobnie zero, więc nie zdziwiłam się, gdy po chwili trzęsłam się jak galareta. Ale przynajmniej nie zasnę!
一 Cześć. 一  usłyszałam. Zerknęłam zamglonymi oczami na basiora.
一  Witaj. 一  odparłam.


< Rin? >

Od Rina Cd. Felhő

Przekroczyłem granicę zakazanych terenów, niczym za starych czasów i udałem się instynktownie w miejscu mojego byłego zamieszkanie. Oczywiście zastałem tam zamiast jaskini, jedną wielka ruinę głazów i kamieni. Westchnąłem cicho i spojrzałem ostatni raz na pole, na którym powinna stać jaskinia. Przypomniałem sobie wszystkie dobre jak i złe wspomnienia z nią związane. Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem po chwili przed siebie. Musiałem znaleźć nowy "dom", chociaż wolałem mieszkać w poprzedniej jamie... No, ale mówi się trudno...

~~*~~

Po jakimś czasie, a w tak dokładniej to po trzech godzinach, kręcenia się po mrocznym lesie, w końcu znalazłem odpowiednią dla siebie jaskinię. Odetchnąłem cicho i ułożyłem się pod ścianą, ignorując delikatny chłód, który dostawał się pod moją sierść. Wszystko się komplikowało... Teraz kiedy normalne wilki się budziły, ja postanowiłem sobie pospać. No i spałem sobie tak do wieczora, kiedy mój brzuch zaczął domagać się jedzenia. Niechętnie podniosłem się na łapy i wyszedłem z jaskini. Mimo, że nie chciałem to musiałem przejść na te "bezpieczne" tereny, żeby coś upolować na kolacją, lub jak dla mnie śniadanie...

Felhő?


Od Felhő cd. Rina

一 Na wschód. 一  mruknęłam. 
一 Co? 一 zatrzymał się.
一 Idziesz w złą stronę. 一  wzruszyłam barkami, sama ruszając do swej jaskini.
       Dreptałam między drzewami, aż wyczułam obcy zapach. Szybko rzuciłam się jego śladem, który kierował się do... mojego schronienia.
Wbiegłam do jaskini. Tak jak myślałam, w środku stał ciemnoszary basior o świecących, czerwonych oczach. Nie był to jednak Racs. Wilk odróżniał się od niego brakiem białej plamy na pysku, oraz rogami, grzywą i dwoma bliznami.
Głośno odchrząknęłam, żeby zwrócić jego uwagę. Spojrzał na mnie, po czym... rozpłynął się.
Zdezorientowana rozejrzałam się. Gdy upewniłam się, że na pewno go nie ma, podeszłam do miejsca w którym stał. Przeglądał jedną z książek o... Aelin?


Rin? C:

Od Rina Cd. Felhő

W sumie dobrze, że się zgodziłem. W końcu poznam trochę tą waderę, a do tego będę wiedział co gdzie się znajduje. Nie było tu tak samo jak kiedyś, wszystko się zmieniło... Czasami chciałbym powrócić do tamtych dni, ale to niemożliwe...
Nawet nie zauważyłem jak szybko minął mi czas w towarzystwie wilczycy.
- To koniec naszej wycieczki... - Odetchnęła tak jakby z ulgą i spojrzała w niebo, na które niedługo powinno wzejść słońce.
- Eh... Szkoda... Myślałem, że jeszcze trochę z tobą pochodzę... - Uśmiechnąłem się do niej, na co wywróciła swoimi pięknymi oczętami. - W którą stronę są zakazane tereny?
- Co? Po co ci to wiedzieć... One są zakazane... Jak sama nazwa wskazuje... Niebezpiecznie jest tam przebywać...
- No i? Wychowałem się tam... - Wzruszyłem barkami i spojrzałem jej w oczy.
Wydawała się trochę zdziwiona.
- To powiesz czy nie? - Mruknąłem już troszkę zirytowany czekaniem na odpowiedź. - Eh... Chyba szybciej sam znajdę te tereny...
Odwróciłem się tyłem do towarzyszki i ruszyłem powolnym krokiem przed siebie, czując już na sierści pierwsze promyki słońca. Skrzywiłem się i koniec, końców przyspieszyłem swój krok.

Felhő?

Od Felhő cd. Rina

Zmarszczyłam brwi.
一 Znów? 一  zapytałam. Gdy już miał odpowiedzieć, szybko dodałam 一  Może jednak wolę nie wiedzieć. Dobra, to jakie stanowisko?
Basior mruknął coś do siebie.
 一 Szpieg.
一 No to wspaniale! Oprowadzić cię po terenach czy sam sobie poradzisz? Aktualnie wprawdzie większość wilków, które oprowadzają nowych śpi, ale rano...
一 Przecież w nocy też można chodzić i oprowadzać! Może ty byś to zrobiła? 一 powiedział z dziwnym uśmieszkiem na pysku.
W sumie, i tak nie zasnę...
Zostawiłam go bez odpowiedzi i ruszyłam w stronę jaskiń, przy których zawsze zaczynało się wycieczki.
Zachowywał się dziwnie, ale już gorsze osobniki mijałam na swej drodze. W porównaniu z niektórymi był całkowicie normalny.



Rin? ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) 

Od Rina Cd. Felhő

Stałem w cieniu, jak na razie zbytnio się nie wychylając. Wydawała się taka znajoma, a do tego ma takie piękne oczy... Dopiero kiedy warknęła w moją stronę, wyprostowany wyszedłem z mroku, który skrywał moją osobę.
- A czy to ważne kim jestem? - Wyszczerzyłem się do niej złośliwie, czego szybko pożałowałem.
Wadera posłała mi piorunujące spojrzenie, na co przełknąłem nerwowo ślinę. Dobrze wiedziałem, że była Przywódczynią watahy. Eh... Tak wiele się tu zmieniło...
- To mój teren... - Zaczęła, a ja przerwałem jej cichym prychnięciem, przez co spojrzała na mnie jeszcze bardziej wkurzona.
- Wiem co nieco o tobie... - Uśmiechnąłem się pod nosem, co musiało wyglądać trochę dziwnie.
Z tego co wiem to Aelin się odrodziła, a w tej wilczycy wyczuwam znajome uczucie. Może to ona? W moim sercu zapłonął promyk nadziei.
- Jestem Rin... - Przedstawiłem się, przerywając przy tym dłuższą ciszę.
Wadera zmarszczyła brwi, a sierść na jej karku stanęła dęba. Wpatrywałem się w nią troszkę rozbawiony jej wrogością wobec mnie.
- Spokojnie... Chcę znów dołączyć do watahy.... - Westchnąłem cicho, nie wiedząc jak mam ją przekonać, że nie jestem żadnym wrogiem.

Felhő?

Od Felhő

Przewróciłam się na lewy bok. Nienawidziłam nocy. Zawsze kiedy próbowałam spać, to albo nie mogłam tego zrobić, a jak już mi się to udało- budziłam się po chwili, z sercem, które niemal przedzierało się poza ciało i wspomnieniem słów demona lub czegoś innego. " Idę po ciebie... " albo " Pożałujesz, że się odrodziłaś".
Zdesperowana dźwignęłam się na łapy i z trudem utrzymując równowagę, ruszyłam w las. Co chwilę ziewałam.
Gdy sowa przeleciała nisko nad moją głową, postanowiłam, iż zapoluję. W watasze były dwie karmiące wadery, którym przydałoby się trochę pożywienia dla siebie.
Na niskiej gałęzi wylądował jakiś ptak. Śmignęłam w jego stronę. Już go miałam, gdy zachwiały się pode mną łapy. W pysku zostały mi jedynie pióra. Zaczęłam je wypluwać.
Dopiero potem spostrzegłam, że obserwuje mnie wilk. W mroku błyskały jego — Szare? A może białe? — oczy.
— Kim ty jesteś? — warknęłam. Nie należał do watahy. Co jak co, ale byłabym pierwszą któraby się dowiedziała.
Więc albo to jakiś samotnik, albo szpieg.

Rin?

Zupełnie nie wiem ile jest w tym opowiadaniu słów, bo licznik mi się zepsuł. ;_;

piątek, 19 maja 2017

Rin

 Kurosakix3 [Hw]

[Niivaan]

Imię: Rin
Wiek: 9 lat
Płeć: Basior
Pozycja: Szpieg
Rasa: Syn Szatana
Moce:
~ Niebieskie Płomienie - Niebieskie płomienie pokrywają całe jego ciało, lub inną jego część, jeśli sobie zechce, również może nimi pokrywać inne przedmioty, albo wilki.
~ Kurikara - Miecz, który pojawia się podczas walki (jego ostrze pokryte jest niebieskim płomieniem).
~ Władza nad wszelkimi demonami.
Charakter: Rin nie wiele się zmienił przez te wszystkie lata, które przeżył w piekle, ucząc się na przyszłego Władcę Piekieł. Jednak po jakimś czasie znudziła go ta cała nauka i po kryjomu wrócił na ziemię. Zaczął wszystko od nowa. Teoretycznie ma powyżej 70 lat, jednak podaje, że ma 9 lat, gdyż nie chcę nikomu zdradzać kim jest. Brakuje mu pewnej bliskiej osoby, która się nim kiedyś opiekowała, jednak pozostała ona w jego pamięci i wspomnieniach. Do tego pragnie spotkać pewną waderę, którą poznał dawno temu, jednak jest to tylko jego marzenie...
Rin posiada troskliwą i wspierającą osobowość. Może być bardzo agresywny i ma tendencje do wpadania w bójki (możliwie spowodowane przez jego demoniczną stronę), ale tak naprawdę ma dobre serce. Wspiera swoich przyjaciół i próbuje pomagać im. Rin wydaje się mówić niektóre rzeczy bez przemyślenia, i zazwyczaj są błędne. Pomimo to, jest w stanie połączyć swoje uczucia z czyimiś. Nie jest typem osoby stworzonej do uczenia się, chociaż był w stanie zdobyć jakieś tam wykształcenie.
Rin jest niedojrzały. Do tego jest twardogłowy - dosłownie i w przenośni - i bardzo otwarty w stosunku do swoich przyjaciół. Wydaje się mieć miękkie serce dla małych zwierząt. 
Aparycja: Jego futro jest całe białe, tak samo jak oczy. Czarny nos i czarne tak jakby brwi. Brzegi jego szpiczastych uszu również są czarne. Co ciekawe posiada szary język,a do tego posiada demoniczny ogon. Jako człowiek ma czarne włosy i intensywnie niebieskie oczy. No i oczywiście demoniczny ogon, który jest jego słabym punktem.
Partner: Ne... Od kilkunastu lat ma w głowie tylko jedną wilczycę...
Rodzina:
~ Ojciec - Lucyfer
~ Przybrany ojciec - Ren [*]
~ Matka - Nie posiada
Ciekawostki:
~ Ma ponad 70 lat.
~ Nie jest tak naprawdę wilkiem, tylko przebywa w tej postaci większość swojego czasu.
~ Kiedy się denerwuje, jego ciało pokrywa się niebieskimi płomieniami.
~ Jego słabym punktem (w wilczej, jak i ludzkiej postaci) jest demoniczny ogon.
~ Niektóre demony nazywają go "Księciem" lub "Paniczem" z powodu jego pochodzenia. 
~ Bardzo dobrze gotuje.
Jego prawdziwa postać:










Od Noir CD. Bustera

Na kilka sekund zatrzymałam się, a potem ruszyłam przed siebie, szybko pokonując odległość dzielącą mnie od pochłoniętej lekturą Alfy. Jasna wilczyca uniosła głowę, słysząc moje kroki.
- Noir? Co cię tutaj sprowadza? - zapytała, przyglądając mi się z zaciekawieniem. Słowa nad jej głową były wypisane ładnym, starannym pismem.
- Dzień dobry, Alfo. Chciałabym zobaczyć księgę z czasów przed atakiem KN... Taką, w której będzie coś o moim przodku, Simonie.
- Poczekaj chwilę - poprosiła Felho, wstając. Podeszłą do regału z opasłymi, starymi księgami i przez chwilę szukała właściwej pozycji. W końcu wyciągnęła książkę i podała ją mi.
- Jeśli to nie problem, to poczytam na zewnątrz - powiedziałam.
- O ile jej nie zniszczysz, nie ma problemu - odparła Alfa, wracając do przerwanej lektury. Wyszłam z jej jaskini, Buster poszedł za mną. Rozsiedliśmy się w cieniu drzewa. Zaczęłam przeglądać karty księgi, aż dotarłam do stron poświęconych Simonowi. Data dołączenia, data zostania chrzestnym Armandy, jakaś notka o pokonaniu Ice Tappaji... Data ślubu.
Z jednej z niewielkich kieszeni znajdujących się w szelkach gitary wyjęłam poskładaną kartkę papieru - przepisane przeze mnie fragmenty pamiętnika Simona. Porównałam kilka zdań.
- Znalazłaś coś? - zapytał Buster, zaglądając mi przez ramię.
- Wygląda na to, że po niespełnionej miłości do wadery imieniem Vane Simon spotkał Stephanie, członkinię nieistniejącego już Bractwa Żywiołów, która potem dołączyła do watahy. Zakochali się w sobie i pobrali się. Wkrótce na świat przyszły ich szczeniaki - Défenseur i Michelle. Dwa dni po ich urodzeniu Stephanie została zamordowana... Z tego co wiem, Simon bardzo przeżywał jej śmierć. Nigdy o niej nie wspominał... Ale wciąż mało o niej wiem... - ostatnie zdanie wymruczałam jakby do siebie. Znałam już imię partnerki Simona, ale wciąż nie znałam odpowiedzi na inne pytania.
<Buster?>

wtorek, 16 maja 2017

Od Bustera CD Noir

- Z chęcią - uśmiechnąłem się delikatnie, wciąż przyglądać się jej jasnym oczom.
Wilczyca poprawiła swój instrument, który spoczywał na jej plecach, po czym ruszyła w stronę jaskini Alfy. Bez zwlekania ruszyłem za nią.
***
Całą drogę przeszliśmy w ciszy. Z tego co mogłem wywnioskować, wilczyca wolała podziwiać widoki, niż prowadzić konwersację ze mną. Nie miałem zamiaru jej przeszkadzać, bo w końcu: "Kto co woli".
- To tutaj - odezwała się po raz pierwszy od kilkunastu minut.
Zwróciłem wzrok na wejście od jaskini. Nie wyglądało jakoś nadzwyczajnie, jak to przystało na przywódcę watahy... Spojrzałem z powrotem w stronę towarzyszki.
- A jakiej konkretnie księgi szukasz? - zapytałem cichszym tonem niż zazwyczaj.
- O dziejach naszej watahy. Wiesz... - zawiesiła na chwilę głos. - O czasach przed i podczas ataku KN - wyjaśniła, jedną z łap przechodząc próg jaskini.
- Mam iść z tobą? - zapytałem.
- Jak wolisz - mruknęła, wchodząc do środka.
Ruszyłem za nią szybkim krokiem. Będąc w środku, od razu w oczy rzuciła mi się wilczyca o jasnej sierści. Spoczywała przy brunatnej księdze, przewracając co chwilę kartki ze zdjęciami. Kątem oka przyglądałem się wilczycy, która stała obok.
<Noir>

piątek, 12 maja 2017

Od Noir CD. Bustera

Nie odpowiedziałam, tylko szarpnęłam kilka razy struny. Basior nie wyglądał na niebezpiecznego, choć to jeszcze nic nie znaczyło. Mimo wszystko uznałam, że mogę mu coś zagrać - wyglądał szczerze, prosząc mnie o to. Przymknęłam powieki, zastanawiając się, jakie znam piosenki, melodie i utwory. Po dłuższej chwili otworzyłam oczy. Buster właśnie otwierał pysk, by coś powiedzieć. Uciszyłam go machnięciem łapy i zaczęłam grać Nothing Else Matters Metalliki - jedną z moich ulubionych piosenek. Co jakiś czas rzucałam ukradkowe spojrzenia na towarzysza. Wilk uważnie mi się przyglądał, śledził ruchy moich łap. Nie udawał zainteresowania. Gdy skończyłam, siedział przez chwilę w milczeniu.
- Masz talent - stwierdził w końcu.
- Dzięki - mruknęłam w odpowiedzi. Odgarnęłam z oczu grzywkę, wstałam i przewiesiłam wygodnie gitarę przez grzbiet. Spojrzałam przelotnie na Bustera. Przyznaję, że wydał mi się ciekawą postacią i chciałam go lepiej poznać. Najpierw wolałam jednak upewnić się, że nie ma złych zamiarów. Ostatnio kręciło się tu zbyt wiele wrogów i innych podejrzanych typów. Musiałam zaaranżować wywrotkę i skorzystać z odziedziczonego po babci daru.
- Idę do Alfy, poprosić ją o udostępnienie mi kronik. Chcesz pójść ze mną?
<Buster?>

wtorek, 9 maja 2017

Od Bustera CD Noir

Przyglądałem się z uśmiechem nowo poznanej wilczycy. Może nie była typem mega-pozytywnego stworzenia jak ja, lecz wydała się być sympatyczna.
- Od dawna jesteś członkiem tej watahy? - zapytałem, starając się jak najostrożniej dobierać pytania.
- Jeden z moich przodków, Simon, niegdyś należał do VoM. Przed śmiercionośnym atakiem WKN sprawował funkcję artysty i medyka - wyjaśniła dwoma rozbudowanymi zdaniami. - A ty? Jesteś nowy? - dodała do tego dwa pytania.
- Z tego co mi wiadomo z różnych listów, jak i pamiątek oraz zdjęć, do VoM należała moja pra pra i tak dalej babcia - zaśmiałem się pod nosem. - Była wojowniczką, lecz prywatnie sprawowała też funkcję zabójczyni... A z resztą! Nie ważne, po co ja o tym gadam - strzeliłem krótkiego facepalm'a. - Całkiem prawdopodobne jest to, że mogli się znać - przytaknąłem swoim słowom łbem.
- Nieuniknione - sprecyzowała, ponownie poprawiając grzywkę, która zleciała jej na oczy.
- A... Ta gitara...? Koncertujesz, czy jak? - zapytałem pół żartem, pół na serio.
Wilczyca spojrzała na mnie ze zmieszaną miną.
- W żadnym wypadku - zaprzeczyła jednoznacznie. - Wolę to określać jako hobby lub przyjemność. Ewentualnie nieodłączna część mojego życia - mruknęła, przejeżdżając łapą po strunach na gryfie.
- A zagrasz coś jeszcze? Nie żebym nalegał, czy coś... Po prostu lubię dźwięk gitary - delikatnie się uśmiechnąłem.
<Nori?>

poniedziałek, 8 maja 2017

Double

ewiolin@gmail.com katalog-chat Katalog-howrse

Praca autorki
Imię: Double
Wiek: 3 lata i 1 miesiąc
Płeć: Wadera (samica)
Pozycja: Zabójca
Rasa: Ogień&Umysł&Zwierzęta
Moce:
-Używanie ognia jak miotacza płomieni
-Zamiana w konia
-Teleportacja
Charakter: Double zawdzięcza swoje imię charakterem, double to po angielsku podwójne, ta wilczyca na pewno taka jest. Z jednej strony jest mściwa, wredna i wściekła a z drugiej wstydliwa, łagodna i cicha. Bardzo łatwo ją zdenerwować lub wyprowadzić z równowagi. Swoją pracę wykonuje dokładnie jednak kiedy ma inne obowiązki robi je byle jak. Dla niej liczą się tylko przyjemności, jedną z nich jest zabijanie. Umie się rzucić na kogoś bez większej przyczyny jednak nie zabije, tylko okaleczy. Zabija wyłącznie za zgodą alfy, jest bardzo agresywna.
Aparycja: 
~na co dzień~
Biała wilczyca posiadająca rude/pomarańczowe końcówki ogona oraz grzywki. Właścicielka neonowo pomarańczowych oczu.
~w postaci konia~
Maści myszatej, szara z czarnym pyskiem, skarpetkami (takie coś na nogach konia, pasek.) oraz ogona i grzywy.
Rozwinąć- przynajmniej pięć zdań.
Partner: Szuka
Rodzina: Nie zna jej
Ciekawostki:
-Jest pamiętliwa, jeśli ją obrazisz będzie ci to dłuuuuugo wypominać

niedziela, 7 maja 2017

Od Noir

Siedziałam sobie na konarze jakiegoś drzewa, oparta o jego pień. Usiłowałam przypomnieć sobie, jak leciał akompaniament do "Ievan Polkka", fińskiej piosenki, którą śpiewała mi mama, gdy jeszcze byłam mała. Grałam to przecież... jakiś rok temu, to nie tak bardzo dawno... Nagle dostałam olśnienia, zagrałam kilka akordów, poprawiając się dwa razy, a dalej jakoś poszło. Zaczęłam sobie nucić pod nosem melodię. Wykonywane czynności pochłonęły mnie całkowicie - nawet nie zauważyłam jakiegoś wilka, który przysłuchiwał mi się, stojąc pod drzewem. Gdy zrobiłam krótką pauzę, poniżej rozległo się wołanie:
- Cześć!
Jak już wcześniej wspomniałam, nie zauważyłam jego obecności, toteż nagłe przywitanie... zaskoczyło mnie, delikatnie mówiąc. Prawie spadłam z gałęzi, jednak udało mi się odbić od pnia i przez to dość stabilnie wylądować na trawie. Miałam szczęście, że nie wlazłam zbyt wysoko. Odwróciłam się do stojącego nieopodal wilka. Tak jak ja miał szarawe futro, jednak był wyższy i wyglądał na basiora.
- Mogłam spaść i zniszczyć gitarę - warknęłam w jego stronę.
- Ale nie zniszczyłaś - zauważył. Jego słowa były napisane śmiałym, prostym pismem, bez wymyślnych ozdób i niepotrzebnych zawijasów.
- Może i masz rację - mruknęłam i sprawdziłam stan przewieszonego przez grzbiet instrumentu. Ani rysy. Wszyscy troje mieliśmy szczęście.
- W każdym razie wybacz, że cię przestraszyłem - powiedział po chwili ciszy nieznajomy. - Jestem Buster Moon, a ty?
- Noir - odpowiedziałam, poprawiając czapkę, która w trakcie oględzin gitary zsunęła mi się nieco na oczy.
<Buster?>

Noir

 Heroica - Hw, Heroś - Chat (jak kot po francusku xd)
Praca autorki
Imię: Noir
Wiek: 2 lata i 6 miesięcy
Płeć: Wadera, jakby ktoś miał wątpliwości.
Pozycja: Artystka. Na nikogo innego się nie nadaje.
Rasa: To jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem. Innymi słowy - mieszaniec.
Moce: 
- Jest vedeparole - nad głowami wilków widzi słowa, które mówią.
- Lettrice del Cuore - jeśli dotknie łapą okolicę serca wilka, czuje, jaki jest on naprawdę.
- Psychobariera - bariera odpierająca ataki psychiczne. Dzięki niej nikt nie może czytać w jej myślach. Używa jej przy każdym kontakcie z innymi.
Charakter: Wilczyca, która z pozoru ma na wszystko wywalone i ważna jest dla niej tylko gitara. Osoba, która całe dnie może spędzić na drzewie, grając i śpiewając, gdy wokół niej wszystko wali się i pali. Często ignoruje inne wilki lub, jeśli już zwraca na nie uwagę, wypowiada się lakonicznie i niezbyt miło. Obojętna i nieczuła, tak ją widzą - ale i ona ma uczucia. Dbała o swoją rodzinę, broni słabszych i cierpi, gdy ktoś bliski ją opuszcza. W stwierdzeniu, że nic ją nie obchodzi, jest jednak nieco prawdy - ignoruje niemiłe słowa, uwagi dotyczące wyglądu i tak dalej. Wbrew pozorom to nieśmiała i wrażliwa wilczyca, choć nie boi się postawić innym. Lubi ryzyko, ale nie bez przesady. Jest cichym, zamkniętym w sobie artystą o filozoficznym nastawieniu. Inteligentna i kreatywna, a także zdolna do wykorzystania tych cech w morderczych celach.
Panie i panowie, przedstawiam Wam Noir.
Aparycja: Nieduża, szczupła wilczyca o popielatym futerku. Obdarzona została gęstą, czarną grzywką ograniczającą jej niekiedy widoczność. Nigdy nie rozstaje się ze swoją czapką w kolorze zgniłej zieleni. Często można ją zobaczyć ze słuchawkami. Ma intensywnie zielone oczy, barwy malachitu, gdzieniegdzie upstrzone bursztynowymi plamkami.
Partner: Hm... A znajdzie się taki, kogo będzie cenić bardziej niż muzykę?
Rodzina: Klik
Ciekawostki: 
- Ma doskonałą pamięć i szybko się uczy.
- Potrafi mówić po fińsku, francusku, włosku i angielsku.
- Boi się głębokiej wody i w pewnym stopniu masek.
- Kiepsko radzi sobie z pływaniem i polowaniem.

sobota, 6 maja 2017

Od Felhő

Zeszłam powoli z terenów sąsiedniej watahy. Krew ciekła po mojej sierści, zostawiając czerwony ślad na świeżej trawie.
   Ignorując ból, skierowałam się ku swojej jaskini. Jednak jak to bywa, gdy przemykałam między drzewami, natknęłam się na jednego z nowych et-  Racsa.
— Alfo, co się stało? — zaatakował mnie pytaniami niemal od razu.
Warknęłam ostrzegawczo; zbliżył się za bardzo, a mój humor na to nie pozwalał.
— Nie twój interes. — oblizałam rankę z boku pyska.
— Mogę ci pomóc?
— Sama sobie poradzę. Też jestem medykiem. — mruknęłam.
— Pozwól sobie pomóc! — zagrodził mi drogę.
Głęboko westchnęłam. Nie ufałam mu. Był całkowicie nowy; o ile się orientuję, jego rodziny w watasze nigdy nie było...
— Niech ci będzie. — wywróciłam oczami.

< Racs? C: >
Tak jak już wspominałam chyba wszędzie; nawala mi licznik słów. Więc nie bić.

piątek, 5 maja 2017

Racs

Howrse: TSG
4EPNbIU by Vao-Ra
Vao-Ra
Imię: Racs
Wiek: 5 lat
Płeć: Basior
Pozycja: Psycholog&Medyk
Rasa: Glimmer
Moce:
Telepatia - Pozwala  czytać w myślach innych ludzi
Czytanie w myślach - jako rozszerzenie zdolności,  może przewidzieć następny ruch przeciwnika, czytając jego myśli.
Psioniczne fale -  może również wygenerować ofensywną, psychiczną falę wywołującą u wroga nagły ból głowy.
Hipnoza - Pozwala na pewien okres czasu przejąć kontrolę nad umysłami innych.
Charakter: Racs to basior skrywający się za maską miłości i dobroci. Jego "ulubioną" czynnością jest pomaganie innym i polowanie. Z wierzchu miły i szczery wilk o odstraszającym wyglądzie. W środku... Zepsuty, sadystyczny psychopata. Czeka tylko na okazję aby kogoś zabić, by ofiara cierpiała przez wiele godzin. Świetny aktor, co pozwala mu poderwać waderę. Woli okazje na jedną noc, nie jest stworzony na stałe związki. Nie sprawia złego wrażenia. Przykładny i obowiązkowy wilczur.
Aparycja: Racs ma czarną sierść, podchodzącą pod ciemnoszary. Ma uszy długości połowy jego ciała. Pysk wygląda, jakby miał na nim białą maskę. Jego oczy są intensywnie czerwone i świecą w ciemnościach. Jest umięśniony i z łatwością zdobywa serca wader.
Partner: -
Rodzina: Zabił ich.
Ciekawostki: -

Buster Moon

Howrse: Asia1509
Cascade eternelle by Seppyo
Seppyo
Imię: Buster Moon
Wiek: 3 lata
Płeć: Basior
Pozycja: Wojownik
Rasa: Demon
Moce:
- Zamiana w człowieka
- Zamiana w demona
- Telekineza
- Psychokineza
- Telepatia
Charakter: Buster jest prawdziwym optymistą. Nawet gdy wszystko obraca się przeciwko niemu, stara się znaleźć jakieś pozytywy. Jak na wilka pochodzącego z dosyć sceptycznie nastawionej do świata rodziny, ma wielkie serce i potrafi pomóc każdemu w potrzebie, nawet, jeżeli sam za to oberwie. Można powiedzieć, że jest niezniszczalny pod względem psychicznym, lecz zdarzają się momenty w których demon całkowicie przejmuje nad nim kontrolę. Wtedy nie jest sobą. Potrafi zamordować kogoś, nawet o tym nie wiedząc. W sumie, właśnie w taki sposób zginęło całe jego rodzeństwo. Powracając do jego codziennego zachowania. Do jego negatywnych cech z pewnością można zaliczyć dziwy sposób mowy. Swym optymistycznym nastawieniem potrafi wkurzyć dosłownie każdego.
Trade - I Found You. by Mara-Elle
Mara-Elle
Aparycja: 
~Na co dzień~
Buster z wyglądu przypomina zwyczajnego wilka. Posiada szarą, matową sierść, która gdzieniegdzie przechodzi w jaśniejszy odcień. Uszy, z zewnątrz są całe czarne, zaś od środka białe jak śnieg. Cyjanowo-modre oczy tego basiora, można dostrzec w ciemności.
~Pod postacią demona~
Przednie, jak i tylne łapy ma owinięte białymi bandażami. Kilka centymetrów nad podbrzuszem w jego ciele pojawia się szpara z której emanuje cyjanowe światło. Na głowie posiada białe, wzburzone włosy.
Partnerka: Jak na razie nie posiada
Rodzina: 
Matka: Rawen
Ojciec: Eran
Rodzeństwo: -
Ciekawostki: 
- Na szyi zawsze nosi złoty medalion. Jest on pamiątką rodzinną przekazywaną z pokolenia na pokolenie.
- Nie rzadko niewa sny prorocze.
- Postać demona potrafi przybrać w najbardziej nieodpowiednim momencie. Stara się nauczyć nad tym panować.
- Posiada kilka mało widocznych blizn w okolicy pyska i szyi.
- W swojej jaskini posiada mnóstwo rupieci po przodkach.
1

Felhő

Porzucona [Hw] Dream [Chat]
The Edge of Night. by Safiru
[Safiru]
Imię: Felhő
Wiek: Dwa lata
Płeć: Wadera
Pozycja: Wadera Alfa, Medyk
Rasa: Songwloowf; jest to stara, niemal wymarła rasa wilków, które panowały nad pięcioma żywiołami; wodą, ziemią, ogniem, wiatrem oraz umysłem.
Moce:
🐺 Hydrokineza - tworzenie i kontrolowanie wody.
🐺Geokineza -  jest w stanie manipulować i generować skały, kurz, piasek i ziemię.
🐺Pirokineza -  ma możliwość manipulowania płomieniami i  tworzenia ich.
🐺 Aerokineza - tworzenie i kontrolowanie wiatru.
🐺 Tarcza - generowanie tarczy psychicznej i fizycznej, która przybiera postać fioletowej bańki lub blokady w umyśle.
🐺 Zmiana postaci
Charakter: Jest otwarta na wilki i bardzo wrażliwa na krzywdę innych. W życiu towarzyskim kieruje się szczerością oraz uczciwością. Nie znosi przy tym agresji ani brutalności, do istot nastawiona jest więc bardzo życzliwie i pogodnie. Niestety momentami bywa zbyt szczera i nie stroni od uszczypliwości, kiedy ktoś jej podpadnie. Nigdy jednak celowo nie zrani i nie rozpamiętuje swych krzywd. Należy jednak mieć się na baczności. Chętnie blefuje i podejmuje ryzykowną grę. Potrafi wyczuć słabe punkty przeciwnika i wykorzystać to w utarczkach słownych. Na więcej by sobie nie pozwoliła, za bardzo ceni spokój i przyjazne stosunki z otoczeniem. Z natury jest bardzo łagodna, ale gdy ma coś ważnego do powiedzenia lub musi bronić słusznej sprawy, potrafi zagrzmieć. Nie szczędzi czasu i energii, by wnieść odrobinę radości w życie każdego na swej drodze. Nie oczekuje niczego w zamian.
Aparycja: Felhő to wadera o jasnym futrze, jednak nie do końca białym. Ma ono również odcienie waniliowego, bone oraz pudrowego różu. Zarówno uszy, jak i ogon, są nienaturalnie długie. Jej oczy mają barwy niebieskie; od aqua, przez turkus, morski, stal, kobalt, szafirowy, po pruski błękit i  granatowy. Pojawiają się w nich także złote i jagodowo - ametystowe plamki oraz obręcze.
     Jest wychudzona, ma długie i szczupłe łapy. Wbrew pozorom delikatnej wilczycy to wojowniczka i świetny biegacz.
Partner: Nie myśli o nim. 
Rodzina: Klik < Uwaga! Na stronie Felhő jest wpisana jako Mirage!
Ciekawostki: 
- Często widzi ducha Pierwszej Alfy
- Została nazwana przez rodziców Mirage, jednak niezbyt podobało się jej to imię. Traktuje je jako te "drugie".